– Sytuacja wymaga pogłębionej analizy, a nie bez znaczenia jest rozmowa liderów przyszłej koalicji z prezydentem – mówi Leszek Cichoń z KO, wiceszef sejmowej Komisji Finansów Publicznych. To komentarz do trudnej sytuacji z ustawą budżetową, w której znajdzie się nowy rząd.
Zgodnie z konstytucją rząd powinien do końca września przedstawić projekt budżetu na przyszły rok. Z tego obowiązku wywiązał się gabinet Mateusza Morawieckiego. W związku z zasadą dyskontynuacji projekt jednak przepadnie, podobnie jak większość projektów mijającej kadencji.
Czytaj więcej
Szef Platformy z rekordem wyborczym – głosowało na niego blisko 540 tys. osób, start prezesa PiS z Kielc skończył się porażką i utratą dwóch mandatów.
Nowy rząd złoży nowy projekt budżetu, a Sejm na prace będzie miał cztery miesiące. Jeśli nie zdąży, prezydent może rozwiązać parlament. Jednak, jak pisaliśmy już w sierpniu, w konstytucji jest luka: nie uregulowano, od którego momentu obliczać cztery miesiące: od dnia wniesienia projektu przez ustępujący rząd czy od wniesienia nowego po wyborach.
Prezydent nie będzie miał możliwości rozwiązania Sejmu
Większość konstytucjonalistów twierdzi, że termin liczy się od wniesienia nowego projektu, więc Andrzej Duda nie będzie miał możliwości rozwiązania Sejmu, jeśli ten nie wyrobi się z budżetem do końca stycznia. – Kłócą się tu ze sobą dwie wartości: stabilność sytuacji finansowej państwa i stabilność ustroju demokratycznego. Należy jednak wybrać interpretację, która w najmniejszym stopniu godzi w prawa parlamentu – uważa konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski.