Popularyzowanie wiedzy na temat obronności, kultywowanie tradycji i historii oręża polskiego oraz wspieranie inicjatyw legislacyjnych ministra – to kilka spośród zadań, jakie w ramach współpracy z MON ma wypełniać Klub Generałów i Admirałów RP. W zamian resort zobowiązał się wspierać klub „merytorycznie i logistycznie” oraz udostępnić mu pomieszczenia na działalność. Tak głosi porozumienie o współpracy, podpisane 12 czerwca między klubem a ministrem. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, MON wraca do współpracy ze stowarzyszeniem, które przed laty budziło spore kontrowersje.
Na liście członków Klubu Generałów byli m.in. członkowie WRON oraz osoby opowiadające za wojskową prokuraturę i bezpiekę
Zaczęły się one w 2013 roku, gdy Klub Generałów (jeszcze bez „Admirałów” w nazwie) wystąpił o asystę wojskową na pogrzeb gen. Floriana Siwickiego, jednego z dowódców interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku, a w stanie wojennym szefa Sztabu Generalnego. Pogrzeb rozpoczął medialną dyskusję na temat pochówków wojskowych z PRL, samemu zaś Klubowi Generałów zaczęły przyglądać się media.
Czytaj więcej
Pokaż kawałek dokumentu, nie wiadomo czy prawdziwego, a następnie na tej podstawie nakręć własną narrację - nieważne, czy prawdziwą. Prosty mechanizm? Prawda? Ale dlaczego daliśmy się złapać na tak prymitywny zabieg?
Nasiliło się to, gdy w 2013 roku „Rzeczpospolita” ujawniła, że klub podpisał porozumienie o współpracy z MON, a jego członków przyjął prezydent Bronisław Komorowski. Patryk Jaki z Solidarnej Polski zorganizował wówczas konferencję w Sejmie, podczas której zaprezentował sylwetki członków klubu. Byli wśród nich m.in. były szef wojskowej bezpieki gen. Teodor Kufel, były członek WRON gen. Józef Baryła, były szef kadr MON gen. Zygmunt Zieliński czy gen. Zbigniew Zieleniewski, który w latach 70. nadzorował Wojska Obrony Wewnętrznej.