Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz pod koniec maja poinformował w Sejmie, że w tej chwili armia liczy 198 tys. żołnierzy, w tym 140 tys. zawodowych, 35 tys. żołnierzy WOT. Dodatkowo 20 tys. szkoli się w ramach Dobrowolnej Zasadniczej Służbie Wojskowej, do maja aż 9 tysięcy powołanych zostało do zawodowej służby.
W swojej analizie dla wprost.pl gen. Waldemar Skrzypczak zauważa, że „politycy, którzy musieli ustąpić w październiku ubiegłego roku, na sztandarach mieli wypisaną hasłami propagandy sukcesu ilościową rozbudowę armii”, a „wojskowi na wyścigi im wtórowali, co rusz obwieszczając Polakom o swoich sukcesach w naborze ochotników do armii”. Jednak „żaden nawet nie zająknął się na temat profesjonalnego szkolenia, czyli uzyskiwania żołnierz wysokiej jakości”. „Polityków to w ogóle nie interesowało, więc wystarczyło mnożyć szeregi armii, a w zamian można było zawsze liczyć na miejsce na ściance za politykiem” — pisze, zwracając uwagę, że „teraz ci bohaterowie opowiadają o swoich sukcesach i braku dla nich szacunku przez nowe władze”.
Czytaj więcej
Po odwołaniu szefów ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacyjnego były szef MON alarmuje, że został sparaliżowany system naboru do wojska. Armia uspokaja, że nie ma żadnego zagrożenia.
Jednak, jak podkreśla były dowódca Wojsk Lądowych, „historia się chyba zaczyna powtarzać”. „Po medialnych komunikatach widać, że nadal ilość jest ważniejsza od jakości” — ubolewa generał.
Gen. Waldemar Skrzypczak: Wojskowi przez osiem lat rządów PiS niewiele musieli się wysilać
Według weterana operacji w Iraku rządzący powinni dokonać audytu stanu armii, który będzie się rozciągać na „faktyczną, merytoryczną ocenę zdolności Sił Zbrojnych”. „Cóż warte setki czołgów czy haubic, jeśli nie będzie do ich obsługi wyszkolonego perfekcyjnie personelu. Czy mało lekcji i ostrzeżeń płynie z wojny w Ukrainie? Czy politycy znają rzeczywisty obraz zdolności armii?” — pyta. I od razu odpowiada: „owszem, snują czarne scenariusze, ale robią niewiele dla zintensyfikowania wyszkolenia bojowego, zdając się całkowicie na deklaracje i opinie wojskowych, którzy przez osiem lat niewiele musieli się wysilać”. Skąd taka opinia? „Bo oczekiwano od nich wiele, ale nie na pewno szkolenia do wojny. Wystarczyły parady, bieganie po lesie, pikniki i festyny, szkolenie wojskowe dla obywateli w weekendy” — uważa Skrzypczak.