Po wyroku TSUE wydanym w poniedziałek, że pytania starej części Izby Cywilnej SN o status nowych sędziów, które zablokowały uchwałę frankową, były niedopuszczalne, pojawia się pytanie, czy frankowicze mają prawo do odszkodowania za czekanie na wyrok.
Po rekompensatę
Drogą do ewentualnej rekompensaty od Skarbu Państwa (sądu) jawi się przede wszystkim wytoczenie sprawy o przewlekłość postępowania, co dość prosto udowodnić. Jeśli sąd skargę na przewlekłość uwzględni, to może przyznać stronie skarżącej od 2 tys. do 20 tys. zł. Niestety, sądy przyznają najczęściej najniższą możliwą kwotę, ale strona może dodatkowo dochodzić naprawienia szkody wynikłej z przewlekłości. W tym postępowaniu musi jednak wykazać również wysokość szkody.
Czytaj więcej
Sądy frankowe nie musiały czekać na odpowiedzi na pytania prezes Manowskiej – ocenia adwokat Marcin Szymański.
– Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której poszkodowany z powodu przewlekłości nie zdołał odzyskać pieniędzy np. z powodu bankructwa banku (przykład Getin Noble Banku). W innych przypadkach wykazanie szkody może być jednak bardzo utrudnione – ocenia Radosław Górski, radca prawny. – Budzi wątpliwości, czy można mówić o przewlekłości, gdy sąd zawiesza postępowanie, oczekując na rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego przez TSUE lub SN, gdyż sąd powszechny nie ma obowiązku oczekiwania na takie orzeczenia i powinien rozstrzygać sprawę w swoim zakresie, bez nadmiernego przedłużania postępowania – dodaje mec. Górski.
Kwestia szkody
– Postanowienie TSUE jest wystarczającą przesłanką wstępną uznania, że zawieszenie sprawy np. na dwa lata w oczekiwaniu na odpowiedź TSUE prowadzi do związku przyczynowego z zaniechaniem wydania uchwały, a szkodą może tu być np. opóźnienie procesu prowadzące do utraty szansy na korzystne zbycie nieruchomości albo do poniesienia kosztów innego kredytu zaciągniętego na pilne potrzeby osobiste. Mogłoby to rodzić wyższe odszkodowania (na podstawie art. 417 [1] kodeksu cywilnego – ocenia dr Mariusz Korpalski, radca prawny.