Pokazuje to jedna z ostatnich spraw w Sądzie Najwyższym.
Były mąż, ojciec szóstki dzieci, pozwał byłą żonę, a ich matkę, żądając pozbawienia wykonalności notarialnej ugody zawartej, gdy para się rozstała po dwudziestu latach małżeństwa. Małżonkowie rozliczyli w niej udziały w majątku wspólnym. Mężczyzna miał wypłacić kobiecie poważne kwoty. Ustalono też jego kontakty z czwórką małoletnich dzieci. W szczególności dwaj synowie pozostawać mieli do osiągnięcia samodzielności na utrzymaniu ojca, a córka na utrzymaniu matki. W ugodzie był też warunek, że gdyby była żona wystąpiła o jej zmianę, były mąż będzie wolny od zapłaty jej ustalonych kwot.
Sąd okręgowy uznał, że kobieta naruszyła uprawnienia powoda do osobistej styczności z małoletnimi dziećmi: informowania, że córka nie musi jechać do ojca, że może sama o tym zdecydować, skonfrontowana z tym, że na wakacje owego roku córka żadnych skonkretyzowanych planów nie miała poza spędzaniem czasu z matką i jej rodzicami. To było podstawą do uznania, że pozwana była świadoma, iż tych jej wypowiedziach córka do ojca na wakacje nie pojedzie. Poza tym kobieta nie wydała ani powodowi, ani córce paszportów, co uniemożliwiało jej opuszczenie kraju, i naruszyła uprawnienie powoda wynikające z ugody.
Czytaj więcej
Jak długo dziecko jest de facto na utrzymaniu jednego z rodziców, tak długo drugi z nich nie jest zwolniony z obowiązku alimentacyjnego - to sedno orzeczenia Sądu Najwyższego zapadłego w transgranicznym sporze o władzę rodzicielską. Ma też znaczenie dla podobnych sporów krajowych.
W konsekwencji SO uwzględnił w całości roszczenie mężczyzny. Warszawski Sąd Apelacyjny był jednak innego zdania i żądanie mężczyzny oddalił, wskazując m.in., że córka nie była objęta postanowieniem co do kontaktów, bo właśnie za kilkanaście tygodni osiągnęła pełnoletność.