Co chwila media społecznościowe obiega zdjęcie osoby zaginionej, najczęściej dziecka, które w ostatnich dniach uciekło z ogarniętej wojną Ukrainy. Osoby, które przekraczają naszą granicę, nie zawsze są na niej rejestrowane. Dane tych osób nie muszą być też zbierane przy okazji udzielania im pomocy. W takiej sytuacji nietrudno o zaginięcie.
– Mamy już trochę zgłoszeń o zaginionych z Ukrainy. Nie wszystkie osoby są rejestrowane na granicy. Czasem nie ma więc nawet pewności, czy przybyły do Polski. Trudno prowadzić poszukiwania w takich warunkach. Niewątpliwie brakuje zarządzania kryzysem na szczeblu państwowym – uważa Izabela Świergiel z Fundacji Itaka.
Ta sytuacja stwarza niebezpieczeństwo zwłaszcza dla dzieci.
– Mogą zniknąć z systemu, co zwiększa ryzyko, że zostaną skrzywdzone. Dotyczy to zwłaszcza dzieci, które nie podróżują z osobami, z którymi są spokrewnione lub które nie są ich prawnymi opiekunami – mówi Marta Skierkowska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Potrzebna baza danych
– Brakuje ogólnopolskiej bazy, w której punkty recepcyjne mogłyby zarejestrować osoby, które do nich się zgłosiły. Taka baza ułatwiłaby odszukanie osoby w razie zaginięcia. Zostawałby ślad, że u nas była – mówi Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa. I dodaje, że baza mogłaby być też pomocna w zapewnianiu noclegu. Teraz jest wprawdzie baza miejsc noclegowych prowadzona przez wojewodów, ale ich rezerwacja odbywa się telefonicznie, za pośrednictwem Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.