- Zostaliśmy całkowicie zaskoczeni, kiedy wrogie kraje postanowiły zająć nasze maszyny. W efekcie straciliśmy 76 samolotów, które albo czekały na odlot następnego dnia, bądź już były w trakcie przygotowań do odlotu, bądź też przechodziły tam rutynowe serwisowanie. Najzwyczajniej je aresztowano i nie mieliśmy już do nich dostępu - mówił Sawieljew, który w latach 2009-2020 był prezesem Aerofłotu.
Ujawnił, że w tej chwili w rosyjskiej flocie jest operacyjnych 1167 samolotów. Pozostałe ponad 200 to maszyny zatrzymane w ramach sankcji, bądź takie, które z powodu braku części zamiennych już nigdzie nie polecą.
Czytaj więcej
Rosyjskie linie lotnicze w dalszym ciągu importują części zamienne do zachodnich samolotów, pomimo sankcji mających na celu odcięcie przepływu kluczowego sprzętu - informuje Reuters, powołując się na dane celne.
Rosyjskie linie lotnicze mogą latać tylko do 11 krajów
Od
czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę 800 z tych maszyn zostało
wpisanych do krajowego rejestru. - W
tym przypadku nie chodzi wyłącznie o to, że Boeing i Airbus
odmawiają serwisowania naszych maszyn. Nawet, gdyby zostały
zwolnione z aresztu, to i tak nie mogłyby dolecieć do Rosji z
powodu ograniczeń w prawach przelotu - mówił rosyjski minister.
W tej chwili rosyjskie linie lotnicze są w stanie bezproblemowo wykonywać loty jedynie do 11 krajów. Tam nie grozi im sekwestr samolotu i są to przede wszystkim byłe republiki radzieckie oraz Turcja. Rosyjskie samoloty latają także do Chin, Izraela, Indii i Tajlandii, ale tam jednak narażają się na ryzyko zajęcia samolotów.