Czytelniczka polsko-brytyjskiego portalu „Polish express” specjalnie wykupiła miejsce przy oknie, bo czuje się tam komfortowo, podczas rejsów nie musi przepuszczać osób idących np. do toalety i lubi oglądać widoki z powietrza. Dopłaciła więc 12 euro, a kiedy wsiadła do samolotu okazało się, że jej miejsce rzeczywiście jest przy ścianie samolotu, tylko że ten konkretny rząd akurat takiego miejsca nie ma.
W Boeingach, jakimi lata Ryanair są takie rządy przy wyjściu awaryjnym. Jest tam wygodnie, bo miejsca na nogi jest więcej, ale trzeba się pogodzić z kilkoma niedogodnościami, oprócz braku okna, nie można np. umieścić bagażu podręcznego pod poprzedzającym fotelem, bo droga ewakuacyjna zawsze musi być wolna.
Pasażerka Ryanaira postanowiła jednak dokuczyć przewoźnikowi. Zrobiła więc zdjęcie, umieściła je na platformie X razem z komentarzem:„@Ryanair, zapłaciłam za miejsce 12 euro… ale nie mam okna?” .
Jej sformułowanie było nie do końca precyzyjne, być może dlatego odpowiedź z Ryanaira przyszła wyjątkowo szybko. „Przeczytaj to jeszcze raz, ale powoli”. I pojawiły się jeszcze dodatkowe komentarze, już innych użytkowników sieci, że za 12 euro powinna lecieć nie w kabinie głównej, ale w luku bagażowym.
Pasażerka szybko odpowiedziała, że te 12 euro były zapłatą za miejsce przy oknie, a za bilet zapłaciła 300 euro, co już jest niemałą kwotą.