Jak dowiedziała się gazeta Izwiestia, władze rosyjskie tłumaczą swoje zalecenie obawą przed awarią GPS i powołują się na raport Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), w którym wspomniano o rosnącej częstotliwości zagłuszania GPS. EASA ostrzegła, że problemy zaczęły się po wtargnięciu Rosji na Ukrainę.
W marcu dyrektor Roskosmosu Rogozin poinformował, że Stany Zjednoczone w ramach sankcji rozważają możliwość odłączenia Rosji od GPS. Na czym opierają się jego podejrzenia, nie wyjaśnił. Władze amerykańskie oficjalnie nie mówiły o takich planach.
Federalna Agencja Transportu Lotniczego poleciła państwowemu Zarządowi Ruchu Lotniczego Rosji „aby pomagać załogom samolotów, gdy GPS jest wyłączony”. Zaleca się, aby piloci zawiadamiali kontrolerów o „zakłóceniach i nieprawidłowej pracy GPS”. Linie lotnicze powinny prowadzić szkolenia z załogami lotniczymi w celu przećwiczenia działań w przypadku awarii w działaniu systemów nawigacji satelitarnej.
EASA informował, że po 24 lutego, kiedy Rosja napadła na Ukrainę, coraz częstsze były przypadki „zagłuszania” i „podrabiania” (podmiany sygnału) GPS.
Podobne incydenty miały miejsce w obwodzie kaliningradzkim, na Morzu Bałtyckim i Czarnym, we wschodniej części Finlandii, we wschodniej części Morza Śródziemnego (w pobliżu Cypru, Turcji, Libanu, Syrii, Izraela) oraz w północnym Iraku. W niektórych przypadkach zakłócenia GPS powodowały, że samolot zmienił trasę, a nawet miejsce docelowe „z powodu niemożności bezpiecznego lądowania” — czytamy w raporcie EASA