- Miał talent do prowadzenia ludzi tam, gdzie się tego nie spodziewali – twierdzą zgodnie jego tancerze i współpracownicy.
- Najważniejsze jest uchwycenie ruchu, gestu – zauważył w jednym z wywiadów. – To, co wymyślone, zapisane na kartce - nie jest autentyczne. Balet bywa muzyką, opowieścią, muzyką, historią rzeźby lub hołdem oddanym ukochanej osobie. Wystarczy mieć punkt wyjścia i dalej się go trzymać. Reszta nie jest ważna.
Pochodził z Marsylii, w której urodził się w 1927 roku. Jego ojciec był znanym filozofem, matka zmarła, gdy miał 7 lat. Tańczyć zaczął, by korygować wątłą sylwetkę. Pasjonował go teatr. Pierwsze sztuki wystawiał mając zaledwie 8 lat, był wśród nich i „Faust” – nietypowe w tym wieku doświadczenie. Chciał zostać tancerzem tak bardzo, że wyjechał z Marsylii do Paryża i nie zrażał się trudnościami wynikającymi ze swoich nienajlepszych fizycznych warunków. Pierwszy własny zespół baletowy założył w 1954 roku. I zmienił nazwisko z rodowego „Berger” na „Bejart” w hołdzie dla żony Moliera.
Jego pierwszym manifestem artystycznym była „Symfonia samotnego człowieka” w 1955 roku. Miał 28 lat. Zerwał wtedy z klasycznymi formami baletowymi, w czym pomogła mu muzyka konkretna i choć tworzył widowiska nowoczesne, długo nie mógł do siebie przekonać krytyków i publiczności.
- Nikt nie chciał nas angażować, byliśmy mało komercyjni – wspominał w jednym z wywiadów.