Jest rzeczą niezwykle smutną, że klasyków współczesności zauważamy i doceniamy nie wcześniej niż w czasie ich pogrzebu. Bywa też, że zwłaszcza widzowie o bardziej konserwatywnych przekonaniach z rozrzewnieniem wspominają, jakich to kiedyś mieliśmy autorów – a przegapiają dramaturgów, którzy walczą o nasze względy teraz.
Klasykom współczesnego dramatu przygląda się od dawna Jacek Kopciński, redaktor naczelny miesięcznika „Teatr", autor książek o teatrze Mirona Białoszewskiego i Zbigniewa Herberta, twórca Ośrodka Badań nad Współczesnym Dramatem Polskim w Instytucie Badań Literackich. Nie dają się pominąć doświadczenia członka kapitału Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej przyznawanej od 2008 r., bo wydarzenie z nią związane zaowocowało m.in. drugim już tomem antologii „Trans/formacja. Dramat polski po 1989 roku".
W 2012 r. nagrodę w Gdyni zdobyła Małgorzata Sikorska-Miszczuk, która pracę nad oryginalną formą sztuki „Popiełuszko" – jako narratorka jest jedną z postaci – zaczęła od nocnej jazdy w bagażniku samochodu.
Chciała zrozumieć, co czuł ksiądz Jerzy, gdy rozpoczęła się jego golgota. Sztuka wystawiona przez Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy nie jest jedynym powodem do satysfakcji płynącej z antologii. Ci, którzy uwielbiają Mrożka, Różewicza, Głowackiego, nie będą czuć dyskomfortu, czytając „Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej – mamy przecież do czynienia z pełnokrwistym dziełem teatralnym, które w scenicznej formie zaprezentował Grzegorz Jarzyna w znakomitym spektaklu TR Warszawa z kreacją Danuty Szaflarskiej.
Masłowska szuka źródeł martyrologicznej świadomości Polaków, która de facto jest bardzo zewnętrzna, niepogłębiona. Wywodzi ten niepokojący stan z języka, który jest trucizną. Zarówno w sferze rozważań na temat II wojny światowej, jak i absurdalnego narzecza współczesnych mediów, zainfekowanego przez reklamy. Pokazuje mielizny pseudopatriotyzmu, za którym kryje się zwykłe narzekactwo i skłonność do bycia ofiarą, nawet wtedy, gdy Polak grzeszy lenistwem i brakiem rozsądku.