Rzeczpospolita: Zarzuca pan ukraińskiemu prezydentowi, że ten dotychczas nie zrezygnował ze swojego imperium biznesowego. Od Majdanu minął już ponad rok, więc czemu Poroszenko tego nie zrobił?
Vitalij Kuprij: Poroszenko-biznesmen zwyciężył nad Poroszenką-działaczem państwowym. Nie potrafił on zrezygnować i odciąć się od swojej oligarchicznej przeszłości. Pod bezpośrednią kontrolą pozostają wszystkie jego przedsiębiorstwa na Ukrainie z branży „czekoladowej", maszynowej itd. Co więcej Poroszenko nadal kontroluje ukraińską telewizję 5 kanał i dzięki temu może uprawiać propagandę przez swoje własne media. Najbardziej kompromitujące dla niego jest jednak to, że nadal jest właścicielem fabryki czekoladowej w rosyjskim Lipecku, która odprowadza podatki do rosyjskiego budżetu. Za te pieniądze Rosja kupuje broń, a z tej broni zabijają naszych żołnierzy w Donbasie. To nie jest w porządku, jest to wręcz amoralne.
Sugeruje pan, że rządzący w Kijowie powtarzają te same błędy jakie popełniał obalony prezydent Wiktor Janukowycz?
Powiem więcej, Poroszenko jest drugim Janukowyczem. Tyle, że Janukowyczowi łatwiej było utrzymać władzę, gdyż miał on nieograniczone możliwości jako prezydent i kontrolował Radę Najwyższą. Dziś mamy parlamentarną republikę i kompetencje prezydenta znacząco się zmniejszyły. Dlatego Poroszenko próbuje uzależnić od siebie sądy, prokuraturę i biuro antykorupcyjne, którzy działają w jego interesie. Pozostaje jedynie MSW na czele z Arsenem Awakowem, na które on nie ma wpływu. Na szczęście jest ukraiński parlament, gdzie są jeszcze deputowani, którzy reprezentują interesy ludzi, a nie oligarchów. Co prawda deputowani ci nie mają większości i ciągle są zastraszani. Poroszenko na wszelkie sposoby próbuje wprowadzić monopol nawet w parlamencie, strasząc swoich krytyków odebraniem immunitetu i prokuraturą. Tyle, że Ukraińcy widzą, że żadne reformy nie są przeprowadzane, a zamiast tego rządzący zajmują się zarabianiem pieniędzy.
Jak władze w Kijowie radzą sobie z rosnącym napięciem społecznym na Ukrainie?