W relacji opracowanej przez sekretarza generalnego synodu kardynała Petera Erdő i arcybiskupa Brunona Forte mowa jest o potrzebie uwzględniania w nauce Kościoła społeczno-kulturowych zmian, które zaszły w świecie. Wspominają, że osoby homoseksualne mają walory i przymioty do zaoferowania wspólnocie chrześcijańskiej, o trosce o dzieci ze związków jednopłciowych, większej tolerancji dla związków nieślubnych, „które często nie są powodowane odrzucaniem wartości chrześcijańskich, ale problemami praktycznymi".
Jeśli chodzi o budzącą równie wiele emocji kwestię komunii św. dla osób, które wzięły ślub kościelny, ale potem weszły w nowy związek, wymieniono propozycje, by udzielać jej po stosownej pokucie zainteresowanych, a też tym, którzy weszli w nowy związek, bo zostali porzuceni przez współmałżonka.
Generalnie zaś kard. Erdő stwierdził, że Ewangelię rodziny trzeba głosić nie po to, by potępiać, ale uzdrawiać ludzką słabość, bo „Bóg stale z wyrozumiałością towarzyszy człowiekowi".
Stąd światowe media mówią i piszą o wielkim otwarciu synodu na homoseksualistów, rozwodników i wolne związki, w tym homoseksualne. W tym kontekście „Corriere della Sera" przywołuje słowa Franciszka, który w poniedziałek rano podczas mszy w Domu św. Marty powiedział, że w czasach Jezusa faryzeusze nie odczytali znaków czasu, bo zamknęli się w stworzonym przez siebie systemie.
Dziennik zamieszcza też wywiad z uczestniczącym w synodzie abp. Wiednia, kard. Christophem Schönbornem, który powiedział: „Poznałem dwóch mężczyzn, którzy byli przykładną parą".