Dziennikarz i jeden z liderów mniejszości polskiej na Białorusi Andrzej Poczobut od ponad trzech lat przebywa w więzieniu. Reżim Aleksandra Łukaszenki na podstawie spreparowanych zarzutów skazał go na osiem lat łagrów. Jest przetrzymywany niemalże w całkowitej izolacji. Pytanie o uwolnienie Poczobuta powróciło na czołówki polskich mediów po tym, jak doszło do wielkiej wymiany więźniów pomiędzy Rosją a Zachodem, w ramach której Polska uwolniła rosyjskiego agenta Pawła Rubcowa (znanego jako hiszpański dziennikarz Pablo Gonzalez).
Wielu wypowiadających na temat Andrzeja Poczobuta polityków przekonuje zaś, że problem uwolnienia dziennikarza wynika m.in. z tego, że nie godzi się on na opuszczenie Białorusi.
Czytaj więcej
Więziony przez reżim Łukaszenki dziennikarz jeszcze w kwietniu zgodził się na opuszczenie Białorusi. – Wyglądał bardzo źle – ujawnia „Rzeczpospolitej” szczegóły spotkania z Poczobutem Andżelika Borys, szefowa nieuznawanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi.
– To nieprawda – mówi „Rzeczpospolitej” Andżelika Borys, szefowa nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Była jedyną osobą, która w ostatnim czasie spotykała się z Poczobutem w więzieniu w Nowopołocku.
Andrzej Poczobut w więzieniu. „Wyglądał bardzo źle, serce mi się krajało”
– Rozmawiałam z Andrzejem dwie i pół godziny. Nasza rozmowa dotyczyła sytuacji Związku Polaków. Zarówno mi, jak i Andrzejowi zależy na tym, by polskość tu przetrwała, byśmy mogli uczyć języka polskiego. Nasza Polska jest tu, nad Niemnem. Ucieszył się, że w tej trudnej sytuacji nadal to robimy. Prosiłam go o to, by rozpatrzył możliwość wyjazdu z kraju, jeżeli taka możliwość będzie. Powiedział mi tak: jeżeli uważasz, że tak trzeba postąpić, to tak zrobię. Na moją prośbę zgodził się na opuszczenie kraju. Życie mojego kolegi jest dla mnie najważniejsze – mówi „Rzeczpospolitej” Borys.