Łącznie 2078 cudzoziemców, którzy od południa nielegalne wjechali do naszego kraju przez granicę ze Słowacją zostało w ubiegłym roku zatrzymanych. Wielu wyłapano dzięki tymczasowym kontrolom na tej granicy wprowadzonym po nasileniu się latem presji migracyjnej szlakiem bałkańskim. Kontrole, które ostatnio przedłużył (do lutego) już nowy szef MSWiA, najwyraźniej przyniosły efekt - napływ migrantów z tego kierunku osłabł. Jednak problem nie zniknie.
- Na tę chwilę działania indywidualne służb w Polsce, Niemczech czy w Słowacji sprawiły, że szlak bałkański stał się mniej atrakcyjny dla osób, które chcą zrealizować swój cel i dostać się do Europy zachodniej. Nie sądzę jednak, by w najbliższej przyszłości ten szlak zupełnie przestał działać – mówi dr Jakub Gajda, orientalista, ekspert ds. bliskowschodnich i migracji z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Nowe metody
Liczba migrantów, którzy przez Serbię, Węgry, Słowację i Polskę próbowali nielegalnie dotrzeć do Niemiec, Holandii czy Szwecji, przybrała alarmujące rozmiary od lata zeszłego roku. Przemytnicze gangi tędy nasiliły przerzut ludzi, odkąd utrudniła to bariera z perymetrią na granicy z Białorusią. Wzrost od południa był kolosalny.
Czytaj więcej
Przylatują samolotami z Aten na lotniska na południu kraju. Wpadają, bo kupują od przemytników dowody z polskimi nazwiskami. Osobliwy modus operandi nielegalnej migracji do Europy.
- Jeszcze w 2021 r. za nielegalnie przekroczenie granicy ze Słowacją zatrzymaliśmy 22 osoby, rok później 61. W sierpniu ubiegłego roku już 311, we wrześniu, i to rekord – 823 – mówi „Rz” Anna Michalska, rzeczniczka KG Straży Granicznej.