To wyznacznik kierunku, w którym trzeba podążać. Ale faktyczne osiągnięcia są zawsze sumą spraw prostszych, obciążonych efektem skali, a nie skalą problemu.
Zacznijmy od zawiadomienia
To czynność niby prosta, ale pogrąża sądy. Żeby je zatrzymać, wystarczyła jedna czynność administracyjna – ogłoszenie, że wstrzymuje się rozprawy i inne czynności. Wystarczyła we wszystkich sprawach naraz. Dużo trudniej będzie ponownie uruchomić sądy. Trzeba wydać merytoryczne zarządzenia w każdej sprawie z osobna oraz skutecznie powiadomić wszystkich zainteresowanych. To miliony czynności do wykonania przez dziesiątki tysięcy osób! Gigantyczne zadanie, z pewnością przekraczające aktualne możliwości administracji sądowej, osłabionej przebywaniem na urlopach opiekuńczych oraz pracą rotacyjną. Jeżeli od dnia X sądy mają wznowić urzędowanie na podstawie aktu legislacyjnego typu zarządzenie ministra Z., będzie to możliwe tylko w sprawach, w których zdążono przed epidemią wysłać zawiadomienia. Takich spraw jest mało, bo terminy wyznacza się na rozprawie albo pisemnie z wyprzedzeniem. Teraz terminy przepadły, nowych się nie wyznacza (bo nie wiadomo, na kiedy), a w sekretariatach zalegają stosy niewysłanej korespondencji (wszystkie do sprawdzenia, czy są aktualne). Pierwszym problemem będzie więc ustalenie nowych terminów i zawiadomienie o nich. Rozruch sądów do pierwszych czynności to przedsięwzięcie wielomiesięczne, a pierwszych nowych terminów można się spodziewać za nie mniej niż dwa miesiące. Da się ten proces ułatwić i przyspieszyć pod dwoma warunkami:
a) przejścia na korespondencję elektroniczną wszędzie, gdzie technicznie i organizacyjnie wydaje się to możliwe.
b) ograniczenia lub uproszczenia decyzji oraz czynności, jakie muszą być wydawane indywidualnie w każdej sprawie.
Jak uprościć i ułatwić decyzje i czynności wydawane indywidualnie
Jest to już możliwe. Korzystając z przepisów obowiązujących w stanie wyjątkowym, jakim jest stan zagrożenia epidemią, można poszerzyć te ułatwienia. Najważniejsze są sprawy proste, sprawiające trudności z powodu ich ilości. Zacząć wypada od korespondencyjnej działalności sądów, bo bez niej nie da się przeprowadzić żadnej sprawy. Aby ułatwić oraz radykalnie przyspieszyć tę działalność, trzeba korzystać z drogi elektronicznej. Nie potrzeba już do tego osobnego systemu teleinformatycznego, jaki miał zostać utworzony na podstawie rozporządzenia ministra sprawiedliwości. W czasie oczekiwania na to rozporządzenie powszechnie dostępne technologie osiągnęły poziom pozwalający na e-komunikację z sądem bez tego systemu. Tyle że tego, co możliwe, przepisy nie przewidują, a sądy i strony tracą korzyści. Wciąż podstawowym sposobem jest wysyłanie pism pocztą, chociaż wszystkie sądy w kraju mają komputery zdolne obsłużyć korespondencję elektroniczną. Pamiętajmy więc o dwóch ważnych sprawach. Po pierwsze, komunikacja elektroniczna ma służyć do przesyłania wszelkich informacji (a nie tylko pism procesowych). A strony i pełnomocnicy mogą na bieżąco śledzić przebieg swojej sprawy w systemie sądu. Gdyby podnieść tę praktykę do poziomu zasad wyrażonych przepisami, sądy zostałyby uwolnione od milionów czynności, które nie są już niezbędne. Po drugie, projekt akt elektronicznych dla sądów jest nieporozumieniem. Bo akta elektroniczne to skutek, a nie przyczyna komunikacji elektronicznej. Gdyby ktoś zarządził zamianę akt na elektroniczne, może trzeba by skanować akta, ale nadal nie możemy wysyłać elektronicznej korespondencji. Wprowadzono ją dla korzyści, dlatego stała się standardem w bankowości, księgowości, dostępie do zasobów bibliotecznych itd. Dane elektroniczne łatwo się przegląda i udostępnia. Dlatego repertoria sądowe od dawna są skomputeryzowane. Dane zgromadzone w aktach spraw sądowych nie mogą być tak traktowane. Akta sporów to nie księgi wieczyste, a skoro spory nie mają trwać wieczyście, nie warto ich skanować, jak było to konieczne dla ksiąg wieczystych. Ponadto pojęcie „akta sprawy" odnosi się jednoznacznie do formy i materii. Jeżeli pracujemy na papierze, musimy zebrać i spiąć wszystkie dokumenty, inaczej zawsze będzie czegoś brakowało. W komunikacji elektronicznej powinno to wyglądać inaczej, odpowiednio do możliwości technologii. Historycy i socjologowie już piszą o rewolucji na miarę Gutenberga. Nie warto więc skupiać się na „aktach elektronicznych", ale korzyściach z nowych technologii. Jak na razie do usprawnienia pracy sądów wystarczy w zupełności komunikacja elektroniczna. Natomiast czy i kiedy z tego powodu powstaną akta elektroniczne – to zupełnie inna sprawa i nie ma większego znaczenia (chyba że chodzi o ochronę danych, bo wtedy będzie odwrotnie).
Lista spraw wartych natychmiastowego rozpatrzenia i wdrożenia
Wszystkie łączy jedno: są powodem czynności i sporego nakładu pracy nie tylko sądu. Jeżeli nie są oczywiste – uproszczenie, ograniczenie lub rezygnacja z nich wydaje się koniecznością. Jest wiele możliwości, z których sądy nie korzystają wcale albo w niewielkim rozmiarze. Jak to zmienić na lepsze?