Teraz ustawa trafi na biurko prezydenta i od niego zależy jej dalszy los. Prezydent zgłaszał do projektu zastrzeżenia, wskazując iż nie był on z nim konsultowany i deklarował, że nie podpisze ustawy, która naruszałaby jego kompetencje do niepodważalnych nominacji sędziowskich.
Trafi do prezydenta w wersji sejmowej, a więc z przeniesieniem spraw dyscyplinarnych sędziów z SN do NSA, podobnie prowadzeniem tzw. testów niezależności i bezstronności sędziów. Dyscyplinarki innych profesji np. adwokatów zostaną w działającej od kilku miesięcy Izbie Odpowiedzialności Zawodowej.
Ustawa wyraźne wskazuje, że nie może stanowić przewinienia dyscyplinarnego sędziego treść wydanego przez niego orzeczenia, jak też badanie niezależności i bezstronności innego sędziego. Rozszerza zaś inicjowanie testu sędziów (w praktyce głównie nowych), co mogły już czynić strony postępowania, także na skład sędziowski (Senat chciał dać to prawa także pojedyńczemu sędziemu). Uchyla też przepis, że same okoliczności towarzyszące powołaniu sędziego nie mogą stanowić podstawy do podważenia orzeczenia wydanego z udziałem sędziego lub kwestionowania jego niezawisłości i bezstronności. Został jednak przepis, że niedopuszczalne jest ustalanie lub ocena przez sąd lub inny organ władzy zgodności z prawem powołania sędziego lub wynikającego z tego powołania uprawnienia do wykonywania zadań z zakresu wymiaru sprawiedliwości.
Czytaj więcej
Nowelizacji nie zatrzymała Solidarna Polska, która zmuszona była głosować z PiS za odrzuceniem poprawek, czyli de facto za rządową nowelą. Tylko co teraz zrobi prezydent i jak Bruksela oceni wprowadzone zmiany?
Senacka opozycja wprowadziła do sejmowej wersji ustawy poprawki, których nie zdołała przegłosować wcześniej sejmowa opozycja dodatkowo je rozszerzajac. Senat odrzucił jednak podczas głosowania wniosek o odrzucenie ustawy w całości, co oznaczało, że nie ma możliwości zatrzymania dalszej drogi, a jedynie kontynuować pracę nad jej zmianą poprzez poprawki.