– W wielu krajach w ogóle nie funkcjonuje instytucja lekarza sądowego. Na przykład w Wielkiej Brytanii uczestnik postępowania w celu usprawiedliwienia swej nieobecności z powodu choroby przedstawia zaświadczenie od lekarza medycyny odpowiedniej specjalności. Odpowiednie zaświadczenie stanowi przesłankę odroczenia rozprawy. W razie uzasadnionych wątpliwości można wezwać lekarza do przedstawienia dodatkowego dowodu – opisuje mec. Gregorczyk-Abram.
Na czas pandemii ustawodawca zwolnił profesjonalnych pełnomocników z konieczności autoryzowania zwolnień lekarskich w przypadku niemożności uczestniczenia w rozprawie. Tyle że – jak mówi mec. Pachnik – część sędziów o tym nie wie.
Dziurawe pandemiczne regulacje
– Zwolnienie dotyczy też tylko spraw w sądach. Do prokuratury i na policję zwolnienie od lekarza sądowego jest konieczne. Przez co moja klientka mająca koronawirusa i będąca na kwarantannie miała zostać doprowadzona do prokuratury, bo nie pokazała zwolnienia od lekarza sądowego. Jak jednak miała je uzyskać, jeśli na kwarantannie zobligowana była przebywać w domu? – pyta retorycznie mec. Pachnik.
Jakie rozwiązania proponuje palestra?
– Uważamy, że to sąd – w razie wątpliwości – powinien zlecić weryfikację otrzymanego zwolnienia, przesyłając je do biegłego albo do lekarza orzecznika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Gdyby natomiast okazało się, że nie było podstaw do wystawienia dokumentu, lekarz, który go wydał, powinien ponosić odpowiedzialność w postaci choćby orzeczonego zakazu wystawiania zwolnień lekarskich przez wskazany okres czasu – proponuje dr Pachnik.
Jacek Trela, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej
Zwróciliśmy się do Kancelarii Prezydenta RP o podjęcie inicjatywy ustawodawczej mającej na celu usunięcie z systemu prawnego instytucji lekarza sądowego. Ustawa z 2007 r. utrudniła dokonywanie usprawiedliwień nieobecności przez strony postępowań czy przez świadków. Lekarzy sądowych jest skrajnie mało. W Warszawie np. tylko kilkunastu, a izba warszawska liczy prawie 6 tys. adwokatów, nie licząc radców prawnych, których jest jeszcze więcej. Dochodzi do absurdów: gdy złamiemy nogę, zwolnienie wystawia np. ginekolog. Czas covidu jeszcze bardziej unaocznił ten problem. Sądy mają inne instrumenty, dzięki którym mogą weryfikować zgłaszane usprawiedliwienia nieobecności na rozprawie. Ta ustawa jest antyobywatelska i antyadwokacka. Czas to zmienić. Po przychylnej reakcji przedstawicieli Kancelarii Prezydenta liczę, że przepisy zostaną niebawem zmienione i adwokat będzie mógł przedstawiać usprawiedliwienie od każdego lekarza.