– W środę podniesiono nowe kwestie i sędziowie Trybunału Konstytucyjnego muszą przygotować się do kolejnego etapu: zadawania pytań, dlatego jest ta przerwa – powiedziała prezes Julia Przyłębska, przewodnicząca, pełnemu, 12-osobowemu składowi TK.
To było już trzecie posiedzenie TK w tej sprawie. Jego uczestnicy powtórzyli znane już argumenty, przedstawiciele nowego RPO nieco złagodzili stanowisko, ale wnieśli, by TK przed wyrokiem zadał pytanie prejudycjalne TSUE. Reprezentanci rządu i prezydenta odpowiadali, że w ten sposób TSUE stałby się sędzią w swojej sprawie, którą zainicjował premier. Zastępca RPO dr hab. Maciej Taborowski uznał to za niedorzeczność.
Czytaj więcej
W środę Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie zajmował się wnioskiem premiera o wskazanie, jak rozwiązywać kolizje prawa europejskiego z Konstytucją RP. O godz. 15.00 przewodnicząca rozprawie Julia Przyłębska zarządziła przerwę do czwartku 30 września do godziny 12.00. Wyjaśniła, że pojawiły się nowe okoliczności i zarzuty.
Premier Morawiecki złożył wniosek do TK po tym, jak 2 marca TSUE odpowiedział NSA na pytanie prejudycjalne. Chodziło o to, czy jeśli przeprowadzona z inicjatywy PiS zmiana w Krajowej Radzie Sądownictwa (zamiast powoływania 15 jej członków przez sędziów – wybór przez Sejm) zniosła skuteczną kontrolę sądową konkursów kandydatów na sędziów SN, to co ma z nimi robić NSA. Czy musi je stosować. TSUE uznał, że w tej sytuacji nie musi.
Rząd uznał, że to ingerencja TSUE i Brukseli w sprawy zastrzeżone dla państw członkowskich i namawianie do nieprzestrzegania polskiej konstytucji, gdyż nowy model KRS uzyskał akceptację TK. We wniosku premier wskazał, że chodzi nie tyle o konkretne trzy przepisy traktatu o Unii Europejskiej, raczej ogólnikowe, ile o kontrolę norm, które powstały w wyniku prawotwórczej wykładni TSUE, w której wykreowaniu udział Polski był znikomy.