Jacek Dubois: Zawsze musimy wybierać

Państwo zmusza obywateli do opierania się na przepisach pozostających w sprzeczności z systemem prawnym, a sądy nadal muszą stosować rozproszoną kontrolę konstytucyjną.

Publikacja: 16.10.2024 04:31

Jacek Dubois: Zawsze musimy wybierać

Foto: Adobe Stock

Przez osiem lat, kiedy Zbigniew Ziobro zarządzał Ministerstwem Sprawiedliwości, obsesyjnie męczyło mnie pytanie: w jaki sposób przygotowywane są nowelizacje ustaw karnych? Teoretycznie wiem: powołuje się ekspertów z danej dziedziny, a następnie wynik ich pracy poddaje konsultacjom społecznym. Dopiero po ich akceptacji rządowy projekt trafia do Sejmu.

Co podpowiedział sen

Podejrzewam, że w omawianym okresie było inaczej, bo w treści zmian, które wówczas powstawały, trudno odnaleźć poszlakę wskazującą, że w przygotowaniu ich uczestniczyli eksperci. Nadto nie jest mi znane środowisko prawników zajmujących się prawem karnym, którzy obdarzyli ówczesne zmiany ciepłym słowem, co wyklucza realne konsultacje wykraczające poza grono entuzjastów ministra Ziobro.

Czytaj więcej

Łukasz Guza: Internauta, cichy ustawodawca

Jeśli zatem nowelizacje odbiegały od rozsądku ustawodawczego, to przez lata sen podpowiadał mi scenariusze, w jaki sposób powstawały – oto szefowie Ministerstwa Sprawiedliwości siedzą przy kawie i zastanawiają się, gdzie przelać pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, gdy do ministerstwa wpada zaprzyjaźniony szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego wściekły z powodu tego, że sąd zdecydował wobec nielubianego przez Biuro podejrzanego zastosować jedynie warunkowy areszt.

Agenci planowali maksymalnie długo stosować areszt wydobywczy, a tu przez ten niezdyscyplinowany sąd nie wyszło. Jeden z aktywistów w ministerstwie proponuje rozwiązanie: zmieńmy prawo w ten sposób, że areszty będzie stosował prokurator i żaden sędzia nie wytnie nam już takiego numeru. Wśród ogólnego aplauzu ktoś przypomina sobie, że tak było za komuny, a obecnie to byłoby sprzeczne z konstytucją, bo zgodnie z nią areszt może stosować tylko sąd. Zdając sobie sprawę, że ten pomysł nawet w ich państwie nie przejdzie, znajdują rozwiązanie kompromisowe, czyli niech o areszcie orzeka sąd, ale w przypadku zdecydowania o poręczeniu majątkowym niech prokurator ma prawo złożenia sprzeciwu i jak go złoży, to niezależnie od woli sądu podejrzany i tak będzie siedział. Ponieważ projektów ministra sprawiedliwości nikt z rządzących nie krytykuje w Sejmie, bo nikt się na taką niesubordynację nie odważy, chwilę potem pomysł staje się obowiązującym prawem.

Podobnie wyobrażam sobie wprowadzenie nowych regulacji dotyczących listu żelaznego. W wyniku zabiegów prokuratury biznesmen, by uniknąć zatrzymania, ucieka za granicę, a w tym czasie państwo stara się zagarnąć jego majątek. Jednak biznesmen zamiast siedzieć cicho tam, gdzie jest, i cieszyć się z tego, że go nie zamknięto, występuje o list żelazny, by móc wrócić i dowodzić swojej niewinności, a co gorsza, odzyskać majątek. W ministerstwie nikt nie jest zadowolony z takiego zachowania. Niestety wyeliminowanie z ustawy listu żelaznego wydaje im się rozwiązaniem zbyt radykalnym, dlatego uznają, że idealnym będzie, że list żelazny wprawdzie zostaje, ale sąd go będzie miał prawo wydać tylko wtedy, gdy nie sprzeciwi się temu prokurator.

Sprzeczność nieusunięta

Oczywiście tak opisana droga legislacyjna jest jedynie moją marą senną, ale biorąc pod uwagę jakość tych przepisów, mam podskórne wrażenie, że niewiele się ona różni od rzeczywistości. Problem polega na tym, że gdy niektóre osoby związane z uchwalaniem tych przepisów już są petentami organów ścigania, a pozostali konsultują się z adwokatami, by takiej sytuacji uniknąć, regulacje te nadal obowiązują. A to oznacza, że państwo zmusza obywateli do funkcjonowania w oparciu o przepisy pozostające w sprzeczności z systemem prawnym, a sądy nadal muszą stosować rozproszoną kontrolę konstytucyjną.

Wolność to konstytucyjne prawo, którego człowiek może być pozbawiony poza wyrokiem sądu tylko wyjątkowo, w przypadku zastosowania aresztu tymczasowego. Sąd, orzekając areszt warunkowy, decyduje, że w przypadku wpłaty poręczenia majątkowego areszt ustaje. Zgłoszenie sprzeciwu przez prokuratora powoduje, że prokuratorska wola jest silniejszą od woli sądu, i to w istocie prokurator decyduje o pozbawieniu podejrzanego wolności. Taka konstrukcja to najzwyczajniejsze prawnicze cwaniactwo, które powinno być wyeliminowane z kodeksu. Podobnie z listem żelaznym – konstytucyjną zasadą jest, że sędziowie w swoich decyzjach są niezawiśli.

Sprzecznym z konstytucją jest zatem przepis, w którym sprzeciw prokuratora determinuje decyzje sądu. Jeśli w istocie to prokurator miałby decydować, komu ma być wydany list żelazny, to ustawodawca powinien powierzyć tę kompetencje jemu. To zaś z kolei byłoby prawniczym bezsensem, bo gdyby prokurator chciał kogoś „nie zamknąć”, to wystarczyłoby, że ściganemu uchyli areszt. Instytucja listu żelaznego ma powstrzymać władcze ambicje prokuratora na rzecz dobra wymiaru sprawiedliwości. Dlatego jeśli ustawodawca powierzył tę decyzję sądowi, to znaczy, że to sąd ma o liście żelaznym decydować, a nie prokurator.

Czekanie na zmianę przepisów coraz częściej żartobliwie określaliśmy jako czekanie na Godota, ale z czasem jest nam coraz mniej do śmiechu, a ja powoli przechodzę w nastrój Alberta Camusa i w miarę czekania coraz bardziej przestaję już czekać.

Autor jest adwokatem, sędzią Trybunału Stanu, obrońcą Janusza Palikota w toczącym się postępowaniu karnym

Przez osiem lat, kiedy Zbigniew Ziobro zarządzał Ministerstwem Sprawiedliwości, obsesyjnie męczyło mnie pytanie: w jaki sposób przygotowywane są nowelizacje ustaw karnych? Teoretycznie wiem: powołuje się ekspertów z danej dziedziny, a następnie wynik ich pracy poddaje konsultacjom społecznym. Dopiero po ich akceptacji rządowy projekt trafia do Sejmu.

Co podpowiedział sen

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?