Robert Damski: Felieton o braku wyobraźni

Państwo powinno stać na straży bezpieczeństwa obrotu gospodarczego.

Publikacja: 28.08.2024 04:30

Robert Damski: Felieton o braku wyobraźni

Foto: rp.pl / Paweł Rochowicz

Ten felieton miał być o czymś innym. Konkretnie o odpowiedzialności finansowej Polaków, a dokładnie o jej braku. Ale nie będzie. Dlaczego? Bo gdy go napisałem, dotarło do mnie, że znowu dziwię się ludziom, którzy co prawda nie mają podstawowej wiedzy o finansach i ekonomii, ale przecież mieć jej nie muszą.

Gorzej, gdy takiej wiedzy nie posiadają osoby, które za te finanse odpowiadają w skali kraju. Podobnie jak za tworzenie prawa. O tym, że mamy Polsce jedne z bardziej skomplikowanych, nielogicznych i wewnętrznie sprzecznych przepisów, obejmujących szeroko rozumianą sferę finansów i gospodarki, wiemy od lat. Niemniej na każdym kroku zadziwia mnie skala psucia naszego systemu prawnego, tak ze szkodą dla obywateli, jak i samego państwa.

Czytaj więcej

Już nie chcą być komornikami. Opłaty egzekucyjne nie starczają na utrzymanie

Doskonałym tego przykładem są ustawy o działalności komorników sądowych i o kosztach komorniczych, obowiązujące, o dziwo nadal, od 2019 r.

Poprzednia ekipa rządząca uznała, że należy je zaostrzyć, doprecyzować i uprościć. Efekt owego „uproszczenia” był taki, że zamiast obowiązującej od 1997 r. jednej ustawy o komornikach sądowych i egzekucji, która miała 110 artykułów, powstały dwie – o komornikach i o kosztach komorniczych, które łącznie mają… 360 artykułów.

Dlaczego tak się stało? Prawdopodobnie dlatego, że pisane były w sposób skrajnie kazuistyczny i oparty na kilku odosobnionych przypadkach czynności kilku komorników, które mniej lub bardziej (najczęściej mniej) słusznie zostały nagłośnione przez media. Projekt nastawiony był na maksymalne ograniczenie uprawnień i możliwości działania komorników.

Ówczesne władze szczyciły się tym, że rozwiązały wszystkie problemy systemu egzekucji sądowej i przez kolejne lata, wbrew faktom i rzeczywistości, chełpiły się rzekomym skokowym wzrostem skuteczności egzekucji. Owego wzrostu skuteczności jakoś jednak nie odczuli wierzyciele, w tym dzieci, których pełnomocnikami są rodzice. Jedyne „sukcesy”, jakie udało się wówczas „osiągnąć”, to medialne występy szeregu polityków, którzy wmawiali ludziom, że najważniejsze jest bezpieczeństwo finansowe i osobisty komfort dłużników, o które troskliwi rządzący zadbali zdecydowanie bardziej niż o dobro wierzycieli.

Mało tego: owi wierzyciele kompletnie zniknęli z dyskursu publicznego, a cała uwaga skoncentrowała się na tym, aby komornicy, zamiast na skuteczności swoich działań, skupiali się na pilnowaniu, aby przypadkiem dłużnik nie poczuł się niekomfortowo, kiedy w imieniu państwa i na wniosek wierzyciela próbują odzyskać od niego niespłacone pożyczki, zobowiązania finansowe albo zajmowane bezprawnie mieszkanie.

Przecież taki dłużnik, któremu komornik zajmuje wynagrodzenie (o ile nie otrzymuje minimalnego), rachunek bankowy (o ile da się go w ogóle zająć), albo nie daj Boże auto, którego jakimś cudem jeszcze nie przepisał na szwagra, może uważać, że jest z tego powodu pokrzywdzony. Bo przecież pożyczał cudze, a teraz musi oddać ze swoich, a co gorsza, pożyczał na chwilę, a oddać ma na zawsze.

No dobrze, a co to ma wspólnego z odpowiedzialnością za finanse w skali państwa? Bardzo dużo. Po pierwsze ono samo jest wierzycielem, o czym czasem sobie przypomina, domagając się od prezesów sądów większej skuteczności w egzekucji grzywien, co, nawiasem mówiąc, zakrawa na kpinę, biorąc pod uwagę nadal niezmienione ustawy „komornicze”.

Po drugie zaś to państwo stoi, no dobrze: powinno stać, na straży bezpieczeństwa obrotu gospodarczego, którego ważnym elementem jest regulowanie zobowiązań finansowych.

Ten felieton miał być o czymś innym. Konkretnie o odpowiedzialności finansowej Polaków, a dokładnie o jej braku. Ale nie będzie. Dlaczego? Bo gdy go napisałem, dotarło do mnie, że znowu dziwię się ludziom, którzy co prawda nie mają podstawowej wiedzy o finansach i ekonomii, ale przecież mieć jej nie muszą.

Gorzej, gdy takiej wiedzy nie posiadają osoby, które za te finanse odpowiadają w skali kraju. Podobnie jak za tworzenie prawa. O tym, że mamy Polsce jedne z bardziej skomplikowanych, nielogicznych i wewnętrznie sprzecznych przepisów, obejmujących szeroko rozumianą sferę finansów i gospodarki, wiemy od lat. Niemniej na każdym kroku zadziwia mnie skala psucia naszego systemu prawnego, tak ze szkodą dla obywateli, jak i samego państwa.

Pozostało 80% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Jak u Hitchcocka
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Aborcja dozwolona nie znaczy dowolna
Rzecz o prawie
Marek Domagalski: Zbiórka na PiS wyrasta na obywatelską samoobronę
Rzecz o prawie
Gutowski, Kardas: Paradoksy polskiego sądownictwa
Rzecz o prawie
Maciej Zaborowski: Gdy pióro staje się bronią, czyli dziś każdy z nas jest dziennikarzem
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne