Cezary Błaszczyk, Anna Zientara: Potrzebna prawdziwa reforma prawa łowieckiego

W kwestii gospodarki łowieckiej państwo oddało za dużo pola myśliwym. Najwyższy czas naprawić ten błąd, przyjmując profesjonalizację, czyli bardziej etyczny, prawnie spójny i efektywny model łowiectwa.

Publikacja: 12.06.2024 04:35

Cezary Błaszczyk, Anna Zientara: Potrzebna prawdziwa reforma prawa łowieckiego

Foto: Adobe Stock

Wiele uwagi poświęca się ostatnio zmianom w prawie łowieckim. Parlamentarny Zespół ds. Ochrony Praw Zwierząt oraz Zespół ds. reformy łowiectwa przy Ministerstwie Klimatu i Środowiska proponują korekty na liście gatunków łownych oraz zmiany okresów polowań, a nawet wprowadzenie moratorium na polowania na niektóre gatunki ptaków. Planuje się również m.in. obowiązkowe badania okresowe dla myśliwych czy zakaz używania noktowizji. Naszym zdaniem zmiany te, choć niewątpliwie potrzebne, są niewystarczające. Nie zasługują na miano „reformy”, nie mówiąc już o „rewolucji”. Z całą pewnością nie rozwiążą bolączek polskiego łowiectwa.

Tych natomiast jest wiele: od dużej liczby wypadków myśliwskich, przez zabijanie zwierząt objętych ochroną, przekraczanie planów łowieckich (oraz niewłaściwe zasady ich wyznaczania), polowania w rezerwatach przyrody i na obszarach Natura 2000, aż po naruszanie zakazu udziału dzieci w polowaniu czy konflikty z użytkownikami lasów i właścicielami nieruchomości na terenie obwodów łowieckich. Do nieprawidłowości dochodzi ze szkodą dla dobra publicznego, ponieważ zarówno lasy, jak i zamieszkujące je zwierzęta w stanie wolnym stanowią mienie Skarbu Państwa. Kwestie te budzą więc kontrowersje społeczne, podsycane dodatkowo przez skalę myślistwa. Według danych GUS, obwody łowieckie zajmują ok. 80% powierzchni kraju, zaś Polski Związek Łowiecki (PZŁ) wykazuje ok. 1,5 mln upolowanych zwierząt rocznie (w praktyce zabija bądź rani się ich o wiele więcej).

Czytaj więcej

Na polowanie po badaniach. Szykują się zmiany w prawie łowieckim

Łowiectwo a interes społeczny

W naszej opinii rozwiązaniem problemów polskiego łowiectwa jest jego profesjonalizacja. Proponujemy odejście od obecnie obowiązującego społecznego modelu łowiectwa. Myślistwo dokonywane w interesie publicznym (odstrzały redukcyjne, selekcyjne i sanitarne) byłoby realizowane wyłącznie przez upoważnioną do tego służbę (np. już istniejącą Państwową Straż Łowiecką), według planów i wskazań opracowywanych przez ekspertów z ministerstwa właściwego ds. środowiska bądź naukowców. Myślistwo rekreacyjne (sportowe) zostałoby zaś jednoznacznie odróżnione od wyżej wymienionych działań i zakazane, tj. zrównane z przestępstwem zabicia zwierzęcia.

Obecnie w Polsce polują bowiem głównie pasjonaci: pół-amatorzy, będący członkami PZŁ, a więc organizacji społecznej o charakterze korporacyjnym. Owszem, myśliwi przechodzą szkolenie i zdają egzaminy uprawniające do wykonywania polowania. Swoją pasję do uśmiercania zwierząt realizują jednak niezawodowo. Chociaż sami określają swoją działalność jako „misję”, czy wręcz „służbę”, nie mogą poświęcić się jej całkowicie. Chcemy tę sytuację zmienić, usuwając przy okazji wątpliwości etyczne związane z polowaniem.

Podkreślamy, że nie postulujemy zniesienia myślistwa w ogóle. Nie polemizujemy z przyrodnikami, którzy uważają, że ze względu na skalę ingerencji człowieka w środowisko ekosystemy utraciły zdolność samoregulacji, wobec czego redukcja populacji bądź eliminacja osobników bywa niezbędna dla zachowania bioróżnorodności i konserwacji przyrody. Wskazujemy jedynie, że profesjonaliści znacznie efektywniej i precyzyjniej zrealizują zadania w zakresie łowiectwa. W naszej opinii lepiej zrealizuje to interes społeczny, ale i pozytywnie wpłynie na dobrostan zwierząt wolno żyjących.

Prawo łowieckie. Gąszcz problemów

Nie domagamy się rewolucji, a reformy, polegającej na konsekwentnej realizacji już dziś obowiązujących zasad Prawa łowieckiego. Jak deklaruje ustawodawca, łowiectwo polega na ochronie zwierząt łownych i gospodarowaniu ich populacjami w zgodzie z zasadami ekologii oraz racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej (art. 1). Jego celem jest zaś przede wszystkim ochrona, zachowanie różnorodności i gospodarowanie populacjami zwierząt łownych (art. 3 pkt 1), a także ochrona i kształtowanie środowiska przyrodniczego na rzecz poprawy warunków bytowania zwierzyny (art. 3 pkt 2). Dopiero w dalszej kolejności wspomina się o sprzecznych z wyżej wymienionymi celami: pozyskiwaniu trofeów (art. 3 pkt 3) oraz spełnianiu potrzeb społecznych i kultywowaniu tradycji w zakresie uśmiercania zwierząt (art. 3 pkt 4).

Postulując powierzenie zadań w zakresie myślistwa państwowej służbie, nie wykluczamy udziału czynnika społecznego. Przeciwnie, PZŁ mógłby krzewić kulturę łowiecką poprzez organizację spotkań czy zawodów sportowych (bez udziału zwierząt łownych, np. strzelanie do tarczy, tropienie z psem). Prowadząc działalność edukacyjną i zapraszając ludzi do lasów, otworzyłby się na nowe środowiska oraz wsparł państwo w ochronie przyrody. Polowanie, w tym wyznaczanie planów łowieckich, powinien jednak pozostawić fachowcom.

Przedstawiona koncepcja ma przewagę nad obecnym modelem łowiectwa na każdej płaszczyźnie: etycznej (jest zgodna bądź mniej sprzeczna z każdą teorią sprawiedliwości międzygatunkowej), prawnej (jest spójna z humanitarną i przyrodniczą płaszczyzną ochrony zwierząt), utylitarnej (przynosi wymierne korzyści dla zwierząt, środowiska i społeczeństwa). W konsekwencji stanowi właściwą drogę wyjścia z gąszczu problemów polskiego łowiectwa.

Argumenty etyczne w myślistwie

Na temat etyki łowieckiej, jak i etycznego potępienia myślistwa, napisano już wiele. Nie będziemy weryfikować konkurencyjnych stanowisk ani spierać się, czy można całkowicie odstąpić od polowań. Naszym celem jest wykazanie, że zaproponowane przez nas rozwiązanie jest zgodne z każdą teorią etyczną dotyczącą relacji pomiędzy ludźmi a zwierzętami. W uproszczeniu, istnieją trzy perspektywy na moralny problem myślistwa: ekologiczna, humanitarna i moralności publicznej.

W perspektywie ekologicznej zwierzęta są istotne jedynie jako element przyrody, pewien zasób, który wpływa na kondycję ekosystemu. Zachowanie bioróżnorodności, a także konserwacja lub restauracja środowiska wymagają różnych form ochrony, w tym zrównoważonego myślistwa. Polega ono na redukcji populacji tak dużych, że zagrażają innym gatunkom czy florze, selekcji osobników, eliminacji gatunków inwazyjnych, a nawet odstrzale osobników chorych. Tak drastyczna ingerencja w ekosystem wymaga jednak chirurgicznej precyzji, a więc działania podjętego na podstawie badań i ekspertyz naukowców, oceniających możliwość samoregulacji ekosystemu.

Wyższość proponowanego przez nas rozwiązania z perspektywy ekologicznej wydaje się oczywista, jeśli tylko porównać je ze stanem dzisiejszym. Obecnie roczne plany łowieckie sporządzają koła łowieckie PZŁ jako dzierżawcy obwodów łowieckich, a zatwierdzają nadleśniczy Lasów Państwowych w uzgodnieniu z PZŁ. Jak wskazują krytycy, planów nie opiniują zewnętrzni eksperci, a zawarte w nich szacunki zawyżają liczbę „zwierzyny łownej”. Dodatkowo plany bywają przekraczane bądź nierealizowane. Innymi słowy, obecny model łowiectwa jest ekologicznie nieefektywny.

Ponadto szkodliwych dla środowiska jest wiele praktyk myśliwskich, wynikających z półamatorskiego i tradycyjnego charakteru łowiectwa. Wymienić można chociażby patroszenie bądź pozostawianie części ciał zwierząt w lesie, stosowanie ołowianej amunicji czy polowanie na ptaki w sposób uniemożliwiający odróżnienie gatunków łownych od chronionych. Profesjonalizacja z pewnością rozwiązałaby te problemy, czyniąc łowiectwo bardziej ekologicznym.

Jeśli zaś chodzi o względy humanitarne, to rozpoznanie wrodzonej autotelicznej wartości zwierząt prowadzi do postulatu ograniczenia polowań oraz cierpienia z tym związanego do minimum. Bezstronnie i fachowo przygotowane plany łowieckie oraz profesjonalizacja samego wykonywania polowania (doboru broni, wyboru amunicji, rozpoznania celu, celności strzału) bez wątpienia zbliży nas do tego celu. Z obecnym modelem łowiectwa wiąże się bowiem duża liczba zwierząt ranionych, których nie udaje się wytropić, oraz zwierząt ranionych i wytropionych, którym następnie dla bezpieczeństwa myśliwych pozwala się umierać w odległości (dotyka to ok. 1/3 zwierząt). W obu przypadkach agonia może trwać całymi godzinami, nawet dniami. Warto przy tym podkreślić, że uznanie moralnej istotności życia i dobrostanu zwierząt nie jest przejawem naszego idealizmu, lecz jedną z zasad polskiego systemu prawnego. Zgodnie z art. 1 ust. 1 Ustawy o ochronie zwierząt (Dz.U. z 2023 r., poz. 1580, z późn. zm.) zwierzę to istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia. Nie jest rzeczą, zaś człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę. Skoro tak, to uśmiercanie zwierząt powinno mieć miejsce wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach (art. 6 ust. 1 ustawy).

Paradoksalnie, przesądzający wydaje nam się argument dotyczący ochrony człowieka. W tym ujęciu profesjonalizacja myślistwa jest słuszna, ponieważ doprowadzi do spadku liczby wypadków myśliwskich, a także ograniczy zanieczyszczenie środowiska ołowiem i ciałami zabitych zwierząt (co istotne zwłaszcza w przypadku dzików chorych na ASF). Co więcej, proponowany przez nas model w praktyce zapewnia troskę o moralność publiczną. Jest bowiem czymś całkowicie obraźliwym dla sumienia społecznego, by dopuścić do uśmiercania żywych i zdolnych do odczuwania istot przez pół-amatorów, ponieważ pasjonuje ich zabijanie. Bylibyśmy przecież oburzeni, gdyby w przypadku przywrócenia kary śmierci wykonywanie jej powierzono osobom, które pragną zabijać innych ludzi. Zadanie to powierzono by raczej zawodowcom, którzy wcześniej zostaliby odpowiednio wyszkoleni i stale znajdowaliby się pod opieką psychologa. Analogicznie profesjonalizuje się wojsko czy policję. Jak wynika z badań, stosowanie przemocy fizycznej wobec przedstawicieli innych gatunków wpływa na psychikę, a w konsekwencji na postępowanie wobec przedstawicieli własnego gatunku.

Tym samym nasza propozycja nie narusza praw i interesów myśliwych, poza jednym – możliwością uśmiercania zwierząt przez osoby niewykonujące etatowej służby łowieckiej. Niewielka to jednak cena za korzyści rysujące się przed środowiskiem łowieckim, z którego zdjętoby wreszcie odium śmierci. We współpracy z przyrodnikami kultura łowiecka mogłaby wręcz rozkwitnąć. Nieprzypadkowo za piękną uznajemy legendę o Hubercie z Liège: patron myśliwych został świętym właśnie dlatego, że zrezygnował z polowań.

Aspekty prawne łowiectwa

Jak wspominano, art. 1 Prawa łowieckiego wskazuje, że łowiectwo to „element ochrony środowiska przyrodniczego”, który wyraża się m.in. w ochronie i hodowli zwierząt łownych oraz gospodarowaniu zasobami przyrodniczymi w zgodzie z zasadami ekologii oraz racjonalnej gospodarki. Zatem już teraz polowanie powinno być dopuszczalne jedynie wyjątkowo, gdy konieczne jest do utrzymania właściwej liczebności populacji poszczególnych gatunków, kondycji ich przedstawicieli albo zwalczania chorób. Sama ustawa nie jest jednak w tym aspekcie spójna, choćby dlatego, że dopuszcza organizowanie polowań w tzw. ośrodkach hodowli zwierzyny. Ośrodki te chwalą się w folderach reklamowych i na stronach internetowych doskonałymi osobnikami do zabicia i „najwyższym standardem usług przy sprzedaży polowań komercyjnych”. Art. 3 pkt 3 i 4 Prawa łowieckiego wspominają zaś o pozyskiwaniu wysokiej jakości trofeów oraz spełnianiu potrzeb społecznych w zakresie uprawiania myślistwa. Ukazuje to prawdziwe oblicze dzisiejszego łowiectwa, będącego przede wszystkim sposobem na rekreację, a nie służbą na rzecz przyrody.

Z prawa łowieckiego należy wyeliminować sprzeczności z humanitarną i gatunkową ochroną zwierząt, manifestujące się nie tylko w celach i sposobie polowania, ale i w samym języku ustawy. Najwyższy czas, by zwierzę było nazywane „zwierzęciem”, a nie „zwierzyną”, zaś uśmiercenie zostało nazwane „zabiciem”, a nie „pozyskaniem” czy „wejściem w posiadanie”. Słownictwo używane w obecnie obowiązującym prawie łowieckim uprzedmiotawia zwierzęta („zwierzynę łowną”), stosując nieudolnie eufemizmy, niezgodnie zresztą ze słownikowym znaczeniem słów (vide „pozyskanie” i „wejście w posiadanie”).

Konieczne jest też dokonanie przeglądu przepisów karnych zawartych w ustawie o ochronie zwierząt, ustawie o ochronie przyrody, prawie łowieckim i kodeksie karnym pod kątem spójności sankcji i zakresu zakazanych zachowań. Myślistwo rekreacyjne powinno zostać zabronione, zrównane z kłusownictwem bądź zabiciem zwierzęcia z art. 35 ust. 1 Ustawy o ochronie zwierząt. Profesjonalne wykonywanie odstrzałów przez funkcjonariuszy państwowych stanowiłoby zaś wyjątek od zakazu zabijania i zostałoby precyzyjnie wyeliminowane – tak, by np. dobijanie rannego zwierzęcia odbywało się możliwie najszybciej i najmniej dotkliwie, a nie zgodnie z tradycją.

Proponowana przez nas reforma zakłada również wprowadzenie efektywnego nadzoru nad polowaniami. W odróżnieniu od chociażby uboju (znajdującego się pod nadzorem Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej) obecnie nie istnieje żadna realna forma kontroli władz publicznych nad łowiectwem. Wyjąwszy przekazanie informacji wójtowi (burmistrzowi, prezydentowi miasta) o planowanym terminie polowania zbiorowego, rozpoczęcie, przebieg i zakończenie polowania nie są zgłaszane jakiemukolwiek organowi administracji publicznej. Książka ewidencji pobytu, do której myśliwi wpisują dane o polowaniu indywidualnym, ma obecnie postać elektroniczną, a dostęp do niej jest możliwy tylko po zalogowaniu, a zatem jest ograniczony do myśliwych. Wpisu myśliwy musi dokonać nie wcześniej (sic!) niż 24 godziny przed rozpoczęciem polowania. Prawo łowieckie w art. 42b ust. 1d przewiduje udostępnianie zainteresowanym danych z książki, ale na ich wniosek, co w rzeczywistości oznacza jedynie możliwość sprawdzenia terminu polowania już po jego zakończeniu.

Ponadto członkowie PZŁ nie są zobligowani do noszenia umundurowania w trakcie polowania. Co prawda powinni posiadać przy sobie dokumenty, ale nie mają obowiązku okazywania ich napotkanym w lesie osobom. W konsekwencji utrudnione jest odróżnienie kłusownika od myśliwego, choć utrudnianie bądź uniemożliwianie polowania jest przestępstwem z art. 52 pkt 8 Prawa łowieckiego, zaś utrudnianie bądź udaremnianie odstrzału sanitarnego – z art. 78 pkt 6 Ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Problem zniknie automatycznie, jeżeli zakaże się myślistwa rekreacyjnego i powierzy łowiectwo służbie mundurowej.

Podkreślamy, że profesjonalizacja łowiectwa jest zgodna z konstytucją RP. Nie ma bowiem konstytucyjnego prawa do polowania i ustawodawca ma swobodę co do określenia kręgu osób uprawnionych (wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 6 listopada 2012 r., sygn. akt K 21/11). Z kolei wskazany w konstytucji (art. 5, art. 74 ust. 2) obowiązek ochrony środowiska będzie lepiej realizowany przez służbę publiczną niż osoby prywatne „realizujące pasję”, jak często określają to sami myśliwi. Nasz projekt nie jest sprzeczny także z prawem europejskim. Co więcej – na forum Unii możliwość ograniczenia polowań rozważana była już kilkukrotnie.

Praktyczne konsekwencje gospodarki łowieckiej

Jak już stwierdzono, gospodarka łowiecka to zadanie publiczne. Zatem myślistwo powinno być wykonywane w interesie społecznym, efektywnie i racjonalnie. Właściwemu wypełnieniu tych zadań będzie sprzyjała profesjonalizacja, znosząca konflikt interesów pomiędzy ochroną przyrody a pasją myśliwską. Nie będzie już pokusy zawyżania planów łowieckich, niewykazywania zabitych zwierząt, wykonywania polowań w sposób zakazany przez przepisy i etykę łowiecką. Przede wszystkim zaś, profesjonalizacja łowiectwa zapewni, że śmierć żadnego zwierzęcia nie będzie, tak jak się dzieje teraz, krwawą zabawą garstki elit rywalizujących o trofea, lecz będzie stanowiła uzasadnioną konieczność.

Przekazanie polowań do wyłącznej kompetencji służby państwowej spowoduje spadek wypadków łowieckich oraz ograniczenie liczby zabijanych zwierząt. Korzyścią z profesjonalizacji łowiectwa będzie większe bezpieczeństwo sanitarne (trzeba przyznać, że PZŁ nie zdał egzaminu w walce z ASF). Wreszcie wraz z myślistwem rekreacyjnym bezprzedmiotowe staną się spory i kontrowersje dotyczące m.in. polowania z łukiem, okresowych badań myśliwych, polowań na prywatnych nieruchomościach, udziału dzieci w polowaniach, nadużyć w tresurze i utrzymaniu psów i ptaków myśliwskich, a także urządzania pokotu i imprez po zakończeniu polowania. Jednocześnie nie będzie kar za niewykonanie planu czy odstrzału sanitarnego oraz odszkodowań dla rolników za szkody wyrządzone przez zwierzynę łowną.

Jesteśmy świadomi, że realizacja naszych postulatów przyniosłaby koszty dla budżetu państwa, związane głównie z brakiem wpływów z czynszu dzierżawnego obwodów łowieckich oraz rozbudową służby zajmującej się łowiectwem. Dodatkowo na Skarb Państwa zostałby przeniesiony ciężar wypłaty odszkodowań dla rolników za szkody wyrządzone przez zwierzęta dzikie. Niemniej będą one raczej niskie, skoro sprofesjonalizowane łowiectwo zapewni efektywną gospodarkę łowiecką i małe szkody. Istotnych kosztów i zmian gospodarczych nie przyniesie też brak mięsa pozyskiwanego w wyniku łowiectwa. Dziczyzna już dziś stanowi ułamek spożywanego mięsa i z powodzeniem można zastąpić ją produktami pochodzącymi z uboju.

Opisywane już niefinansowe korzyści z profesjonalizacji łowiectwa będą jednak tak znaczne, że koszty są warte poniesienia. Społeczeństwo z pewnością z aprobatą odniesie się do reformy, jeśli tylko zważyć na szkodliwą dla Skarbu Państwa praktykę turystyki łowieckiej, czy słynną już groźbę pomylenia człowieka z dzikiem przez myśliwego.

W kwestii gospodarki łowieckiej państwo za dużo pola oddało myśliwym, sobie pozostawiając niewiele kompetencji, by wpływać na efektywność gospodarki łowieckiej oraz troszczyć się o dobrostan zwierząt. Najwyższy czas naprawić ten błąd, przyjmując model łowiectwa, który będzie bardziej etyczny, prawnie spójny i efektywny.

Cezary Błaszczyk – dr hab. nauk prawnych, adiunkt na WPiA UW, radca prawny

Anna Zientara – dr nauk prawnych, adiunkt na WPiA UW

Autorzy współtworzą Centrum Prawa Ochrony Zwierząt i Przyrody Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

Wiele uwagi poświęca się ostatnio zmianom w prawie łowieckim. Parlamentarny Zespół ds. Ochrony Praw Zwierząt oraz Zespół ds. reformy łowiectwa przy Ministerstwie Klimatu i Środowiska proponują korekty na liście gatunków łownych oraz zmiany okresów polowań, a nawet wprowadzenie moratorium na polowania na niektóre gatunki ptaków. Planuje się również m.in. obowiązkowe badania okresowe dla myśliwych czy zakaz używania noktowizji. Naszym zdaniem zmiany te, choć niewątpliwie potrzebne, są niewystarczające. Nie zasługują na miano „reformy”, nie mówiąc już o „rewolucji”. Z całą pewnością nie rozwiążą bolączek polskiego łowiectwa.

Pozostało 96% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?