Maciej Zaborowski: Wiedza jest zawsze w cenie

Niewykorzystane szanse bolą znacznie bardziej niż popełnione błędy.

Publikacja: 22.05.2024 04:30

Maciej Zaborowski: Wiedza jest zawsze w cenie

Foto: Adobe Stock

Maj tradycyjnie już w Polsce otwiera nie tylko sezon letnich ogródków restauracyjnych i krótkich rękawków na ulicach miast, ale także znaczących konferencji gospodarczych. Wśród uczestników są nie tylko przedstawiciele biznesu prywatnego, władze państwowych i samorządowych spółek, ale także politycy sprawujący najważniejsze funkcje w kraju.

Każdy ma swoją agendę. Politycy szukają poparcia w środowiskach biznesowych dla swoich reform oraz głosów w nadchodzących wyborach, biznes zaś intratnych kontraktów rządowych i samorządowych. Nie ma w tym nic dziwnego i dialog z biznesem powinien trwać w najlepsze.

Czytaj więcej

Maciej Zaborowski: Przepracowany jak prawnik

Sami swoi

W trakcie jednego z takich ostatnich wydarzeń, w których z racji zawodowych uczestniczę cyklicznie, mój rozmówca zwrócił mi uwagę, że chyba większość uczestników reprezentujących biznes to nasi, karnistów, klienci – białe kołnierzyki. Uśmiechnąłem się, zamyśliłem, po czym spojrzałem na przechodzące osoby. W trakcie kwadransa naliczyłem co najmniej dziesięciu przedstawicieli biznesu, którzy mieli w ostatnich latach lub mają aktualnie postępowania karne. Spojrzałem na program konferencji – w kilku kolejnych przypadkach publicznie wiadomo, że majątki gigantów biznesowych powstawały na prywatyzacji polskiego majątku państwowego w początku lat 90., a prokuratura oraz NIK przez lata szczegółowo badały cuda gospodarcze, do jakich dochodziło. W większości przypadków zresztą bezskutecznie, ale o tym innym razem. Aktualnie na salonach biznesowych coraz częściej widoczne są dorosłe dzieci założycieli.

Czego to wszystko dowodzi? Na pewno nie tego, że ich rodzice lub oni sami popełnili zarzucane im czyny. Od ferowania takich wyroków jestem jak najdalszy, ponieważ doskonale znam dysfunkcjonalność polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Z całą pewnością prowadzenie biznesu w Polsce ma swoją specyfikę wynikającą z charakteru przemian ustrojowo-gospodarczych początku lat 90. Styk biznesu z polityką był w Polsce zawsze bardzo silny. Po latach komunizmu, poza wąską grupą osób, kapitał dla przeciętnego Kowalskiego był niedostępny. Kontakty z wpływowymi osobami ze świata polityki oraz urzędnikami zarabiającymi po kilka tysięcy złotych, ale decydującymi o kształcie przetargów publicznych wartych dziesiątki milionów, były i są nadal wręcz nieocenione. Wiedza zresztą jest zawsze w cenie. Nagła zmiana przepisów podatkowych, planowana budowa drogi ekspresowej czy uzyskanie kredytu bez pokrycia w państwowym banku to dobry sposób na szybkie zdobycie kapitału, jakże potrzebnego do dalszych „inwestycji”.

Tylko ostrzej

Z drugiej strony, prowadzenie w Polsce biznesu obarczone jest bardzo dużym ryzykiem prawnokarnym. Potwierdza to fakt, że z roku na rok odnotowuje się istotne zwiększenie liczby wykrytych, ale także stwierdzonych przestępstw gospodarczych. Zresztą jest to trend ogólnoświatowy. Problemem jest jednak to, że przez lata przepisy w Polsce były jedynie zaostrzane, a areszty stosowane na masową skalę. Brak było całościowego podejścia do reformy polskiego prawa, w tym prawa karnego.

Powrót do przyszłości

Człowiek ma krótką pamięć, więc postanowiłem zafundować sobie, niczym w legendarnym amerykańskim filmie science-fiction „Powrót do przyszłości” z 1985 r. w reżyserii Roberta Zemeckisa (tytuł oryginalny: Back to the Future), znaczącą podróż w czasie. Cofnąłem się bowiem do prasy biznesowej sprzed dwudziestu lat, a dokładnie do końcówki 2004 r.

Najpierw w moje ręce wpadło pierwsze wydanie polskiego numeru „Forbesa” z 2005 r. W artykule o znamiennym tytule „Bicie piany czy katharsis?” redaktor Eryk Stankiewicz sformułował tezę, że: „Paradoksalnie, ujawnienie wielkich afer z udziałem czołowych biznesmenów jest szansą dla polskiej przedsiębiorczości”.

A trzeba przypomnieć, że były to czasy nie tylko znaczących przemian gospodarczych w Polsce, ale także bardzo ciężkie dla polskiego biznesu, gdy afera gospodarcza goniła aferę.

„Biznes się niepokoi” – ostrzegał prawie dwadzieścia lat temu na łamach „Gazety Wyborczej” Janusz Palikot, ówczesny wiceprezes Polskiej Rady Biznesu (swoją drogą mający aktualnie problemy prawnokarne). Dwie dekady temu na to, że „Najważniejsze są zasady” zwracała zaś uwagę w „Rzeczpospolitej” Henryka Bochniarz – prezydent organizacji pracodawców Konfederacja Lewiatan, była minister i – co mało kto pamięta – kandydatka na urząd Prezydenta RP w wyborach w 2005 r.

Czytając prasę z tamtego okresu, można odnieść wrażenie, że tematami związanymi z przestępstwami tzw. białych kołnierzyków żyła cała Polska.

Marek Dochnal – jeden z najbardziej znanych w tamtym czasie polskich lobbystów, zajmujący się m.in. prywatyzacją polskiego majątku państwowego, przebywał w areszcie, zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Swoją drogą spędził w areszcie tymczasowym prawie trzy i pół roku, wychodząc za rekordowym jak na tamte czasy poręczeniem majątkowym w wysokości trzech milionów złotych.

Lew Rywin, znany polski producent filmowy, w 2004 r. został nieprawomocnie skazany na karę bezwzględnego pozbawienia wolności w wymiarze dwóch lat oraz zapłatę grzywny. W tym samym roku zakończyła swoje prace pierwsza sejmowa komisja śledcza powołana w III RP, zmieniając trwale układ sił politycznych w kraju.

Niewykorzystana szansa

Patrząc na wiele obecnych afer gospodarczych i nagłówki gazet, można mieć wrażenie, że „szansa dla polskiej przedsiębiorczości”, o której czytałem w prasie z 2004 r., nie została zupełnie wykorzystana. A niewykorzystane szanse bolą znacznie bardziej niż popełnione błędy. W szczególności nie skorzystaliśmy z szansy na kompleksowe zreformowanie polskiego wymiaru sprawiedliwości. A bez tego wszystkie dalsze zmiany gospodarcze mają nikłe widoki na powodzenie.

Biznes potrzebuje stabilnego prawa, ale przede wszystkim dobrego prawa, które premiuje tych, którzy przestrzegają reguł, a bezwzględnie karze tych, którzy chcą iść drogą na skróty. Życzyłbym sobie i Państwu, aby dokonując kolejnej retrospekcji za następne dwadzieścia lat, powrót do przyszłości był mniej bolesny.

Autor jest adwokatem i sędzią Trybunału Stanu

Maj tradycyjnie już w Polsce otwiera nie tylko sezon letnich ogródków restauracyjnych i krótkich rękawków na ulicach miast, ale także znaczących konferencji gospodarczych. Wśród uczestników są nie tylko przedstawiciele biznesu prywatnego, władze państwowych i samorządowych spółek, ale także politycy sprawujący najważniejsze funkcje w kraju.

Każdy ma swoją agendę. Politycy szukają poparcia w środowiskach biznesowych dla swoich reform oraz głosów w nadchodzących wyborach, biznes zaś intratnych kontraktów rządowych i samorządowych. Nie ma w tym nic dziwnego i dialog z biznesem powinien trwać w najlepsze.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian