Jacek Dubois: Dusza adwokata i duch prawa

Jako ludzie czujemy i mamy w sobie empatię. Czy to pozwoli nam wygrać z programem, który w kilka sekund przeanalizuje materiał dowodowy i skonfrontuje go z przepisami i orzecznictwem?

Publikacja: 27.03.2024 04:31

Jacek Dubois: Dusza adwokata i duch prawa

Foto: Adobe Stock

W trakcie spotkania z przedstawicielem samorządu adwokackiego jedno z pytań dotyczyło sztucznej inteligencji i jej wpływu na nasz zawód. Mecenas wspomniał o problemach, które wywołuje: tajemnicy adwokackiej, prawach autorskich, honorarium za wykonaną przez nią pracę. Kończąc ocenił, że AI nie zagraża nam jeszcze bezpośrednio, bo niedawno w ramach eksperymentu zlecił jej przygotowanie zażalenia w konkretnej sprawie i wynik był opłakany. Moment zatem, kiedy będzie mogła konkurować z prawdziwym adwokatem, jest jeszcze bardzo daleki.

Zebrani odetchnęli z ulgą, bo dla nikogo nie jest miłą perspektywą, że jego zawodową przydatność może wyprzedzić cyfrowy program. Nastąpiły opowieści, jak adwokaci powierzali AI różne zadania i jak wadliwie się z nich wywiązywała, co miało dowodzić, że ludzka dominacja w dziedzinie obrończej nie jest zagrożona.Nie podzielam tego optymizmu, bo co prawda pojęcie AI John McCarthy wymyślił już w 1956 r., jednak część naukowców uważa, że poziom ludzki w większości dziedzin osiągnie jeszcze przed 2030 r.

Czytaj więcej

Przegadane pisma prawników szkodzą ich klientom. "Sędziego nie można zanudzić"

Im starsi, tym lepsi?

Nawet jeśli pod względem konstruowania strategii prawnych AI jest w wieku niemowlęcym, to trzeba pamiętać, jak dzieci szybko dorastają i potrafią wyprzedzać swoich nauczycieli. Wprawdzie Paulo Coelho napisał, że adwokatura jest jedną z tych rzadkich profesji, gdzie wiek działa na naszą korzyść, jednak mam wrażenie, że akurat w konkurencji z AI reguła ta może nie mieć zastosowania. Gdy część publiczności zaczęła wyrażać podobne obawy, do dyskusji włączył się adwokat starszej daty, oznajmiając, że AI nigdy nie pokona adwokata, bo adwokat ma duszę, a AI nigdy jej nie będzie miała. W sali ponownie powiało optymizmem, a ja przypomniałem sobie prace nad każdym przemówieniem, kiedy prawniczą wiedzę staram się połączyć z własnymi emocjami, poglądami i doświadczeniem zdobytym w trakcie tysięcy godzin spędzonych w salach sądowych.

Po chwili przyszła jednak refleksja, że przecież sam podczas wykładów dla aplikantów przekonuję, że spraw nie wygrywa się pięknymi i wzniosłymi słowami czy cytatami z filozofów, ale znajomością procedur. Przemówienie i emocje z nim związane są piękną oprawą dla naszej pracy, jednak realne efekty w postaci korzystnego wyroku dają precyzyjne konstrukcje prawne oparte na logice i znajomości przepisów. Dusza bardziej przydaje się do obrony idei niż konkretnych oskarżonych stojących przed konkretnymi zarzutami. Jest przydatna bardziej filozofowi, w tym filozofowi prawa, pomaga odwoływać się do wartości intelektualnych, jednak o samej winie czy niewinności najczęściej decyduje znajomość przepisów i ich interpretacja.

Powie jak Fronczewski

Czy zatem to, że jako ludzie czujemy i mamy w sobie empatię, pozwoli nam wygrać z programem, który w kilka sekund będzie w stanie przeanalizować otrzymane dane, czyli materiał dowodowy, i skonfrontować go z obowiązującymi przepisami i orzecznictwem, które również przeanalizuje szybciej od nas. Co więcej, w swoich „przemyśleniach” maszyna może uwzględnić emocje, bo już powstał program, który przez sposób wypowiadania słów przez człowieka oceni jego aktualne emocje. Jest też program, który potrafi przejmować tembr i barwę głosu określonych osób. A zatem AI wygłosi przemówienie na określonym przez siebie poziomie emocji, naśladując np. Piotra Fronczewskiego.

Adwokat miał rację...

Dlatego obawiam się, że do prawdziwej konfrontacji adwokatów z AI dojdzie o wiele szybciej, niż przypuszczamy. Dopóki będziemy jeszcze nad nią dominować, zachłyśniemy się jej pomocnością, bo niesłychanie odciąży nas w pracy. Co jednak, gdy stanie się z nami równorzędna, a rola adwokata będzie się mogła ograniczyć do zarządzania programem? Staniemy wtedy przed dylematem, czy na wzór dziewiętnastowiecznych luddystów z epoki rewolucji przemysłowej niszczących maszyny blokować poprzez prawne ograniczenia udział AI w wymiarze sprawiedliwości, czy zawrzeć pakt z diabłem w ten sposób, że cyfrowym koncepcjom obrony przygotowywanym przez nią będziemy dodawać ludzką duszę.

To zaś zapewne spowoduje, że nasza aktywność jako prawników będzie nakierowana bardziej na spór, jak ma ewoluować prawo i wykładnia przepisów, czyli na „ducha prawa” niż na szczegółowe analizy konkretnych spraw, na czym skoncentruje się AI. Wychodzi na to, że adwokat starszej daty miał rację i dusza jest obrońcom potrzebna, bo ona pozwoli na obronę „ducha prawa”.

Autor jest adwokatem i sędzią Trybunału Stanu

W trakcie spotkania z przedstawicielem samorządu adwokackiego jedno z pytań dotyczyło sztucznej inteligencji i jej wpływu na nasz zawód. Mecenas wspomniał o problemach, które wywołuje: tajemnicy adwokackiej, prawach autorskich, honorarium za wykonaną przez nią pracę. Kończąc ocenił, że AI nie zagraża nam jeszcze bezpośrednio, bo niedawno w ramach eksperymentu zlecił jej przygotowanie zażalenia w konkretnej sprawie i wynik był opłakany. Moment zatem, kiedy będzie mogła konkurować z prawdziwym adwokatem, jest jeszcze bardzo daleki.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?