Robert Damski: Mądry poseł po szkodzie

Nie każdy komornik ma odwagę otworzyć własną kancelarię.

Publikacja: 06.03.2024 02:01

Robert Damski: Mądry poseł po szkodzie

Foto: Fotorzepa / Paweł Rochowicz

Kiedy wydaje ci się, że nic cię już nie zdziwi, to masz rację. Wydaje ci się.

Taka oto myśl przyszła mi do głowy, kiedy kilkanaście dni temu przeczytałem interpelację pana posła Sebastiana Kalety, skierowaną do ministra finansów i ministra sprawiedliwości, dotyczącą, o ironio, komorników sądowych. Pan poseł był łaskaw wyrazić zainteresowanie liczbą powołań komorników w ostatnich dziewięciu latach, „obciążeniami zadań komorniczych” (cokolwiek to znaczy) oraz przeciętnymi zarobkami komorników.Wniósł także o udostępnienie informacji o sytuacji tego zawodu. Na koniec, skądinąd słusznie, zauważył, że „jest to istotna kwestia dla prawidłowego funkcjonowania systemu sprawiedliwości oraz dla zapewnienia obywatelom odpowiedniej ochrony prawnej”.

Czytaj więcej

Robert Damski: Historia jednego tweeta

Zapytacie: co w tym dziwnego? Ano to, że pan poseł w latach 2019–2023 był sekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie odpowiadał, między innymi właśnie za komorników sądowych. Co więcej, środowisko polityczne pana posła odpowiada za jeden z największych bubli legislacyjnych ostatnich lat, czyli ustawę o komornikach sądowych, wprowadzoną w życie w roku 2019.

A już troska pana posła o liczbę powołań komorników, która, nawiasem mówiąc, nie ma nic wspólnego (i troska, i liczba powołań) ze zdrowym rozsądkiem, jest wręcz ujmująca. To właśnie ustawa uchwalona przez Zjednoczoną Prawicę wprowadziła bowiem jeden z najbardziej absurdalnych przepisów, z jakimi się spotkałem w swojej karierze prawniczej, a trwa ona, o zgrozo, już ponad ćwierć wieku.

Otóż, co do zasady, aby zostać komornikiem, należy po ukończeniu studiów prawniczych (tak, komornicy to jeden z zawodów prawniczych), odbyć dwuletnią aplikację, zakończoną państwowym egzaminem, a następnie przez co najmniej dwa lata pracować jako asesor komorniczy. Nie każdy jednak, kto wchodzi do tego zawodu, chce podjąć ryzyko i otworzyć własną kancelarię. Wielu asesorów bardzo chętnie pozostałoby w tej roli na stałe, co przewidywała poprzednia ustawa. Tym bardziej że już dziś komorników jest dość dużo, aby z jednej strony wykonywać ustawowe zadania, a z drugiej mieć szansę, pomimo oderwanych od rzeczywistości przepisów, jakoś utrzymać siebie i swoich pracowników.

Nie zrozumcie mnie źle – jeśli ktoś chce być komornikiem, spełnia kryteria i uważa, że sobie poradzi, niech próbuje. Problem jednak w tym, że wspomniana ustawa wprowadza bezwzględny obowiązek otwarcia kancelarii po upływie sześciu lat asesury, pod rygorem utraty uprawnień. Innymi słowy, jeśli nawet w promieniu kilkudziesięciu kilometrów byłoby więcej kancelarii niż sklepów z płazem w nazwie, to i tak trzeba by otworzyć kolejną. Dlaczego? Ja nie wiem, ale pan poseł Kaleta zapewne wie, a przynajmniej kiedyś wiedział.

Wzrusza też zainteresowanie pana posła zarobkami komorników. Pewnie wie, że opłaty stałe, w tym minimalne, zostały ustalone na podstawie danych z 2017 r. A może i wcześniejszych. Dlatego też, mimo że w tym czasie nawet cena hot dogów w pewnej skandynawskiej sieci sklepów wzrosła z jednego złotego do czterech (żeby już nie marudzić o wzroście cen benzyny, papieru, materiałów biurowych czy wynagrodzeń pracowników), to opłata minimalna jak wynosiła 150 zł, tak wynosi. Aczkolwiek, biorąc pod uwagę skokowy wzrost minimalnego wynagrodzenia, które, poza alimentami, jest w całości wolne od egzekucji, to nawet i te minimalne opłaty niedługo nie będą już mieć znaczenia, bo bez pilnej reakcji Ministerstwa Sprawiedliwości komornicy niedługo sami się wzajemnie zlicytują.

Ale to już temat na kolejny tekst.

Autor jest komornikiem sądowym w Lipnie

Kiedy wydaje ci się, że nic cię już nie zdziwi, to masz rację. Wydaje ci się.

Taka oto myśl przyszła mi do głowy, kiedy kilkanaście dni temu przeczytałem interpelację pana posła Sebastiana Kalety, skierowaną do ministra finansów i ministra sprawiedliwości, dotyczącą, o ironio, komorników sądowych. Pan poseł był łaskaw wyrazić zainteresowanie liczbą powołań komorników w ostatnich dziewięciu latach, „obciążeniami zadań komorniczych” (cokolwiek to znaczy) oraz przeciętnymi zarobkami komorników.Wniósł także o udostępnienie informacji o sytuacji tego zawodu. Na koniec, skądinąd słusznie, zauważył, że „jest to istotna kwestia dla prawidłowego funkcjonowania systemu sprawiedliwości oraz dla zapewnienia obywatelom odpowiedniej ochrony prawnej”.

Pozostało 81% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?