Marlena Pecyna: O zarobkach w TVP, fuzji Orlenu z Lotosem i umowach

Argumenty w debacie, która dotyczy nieważności umów, często są bardziej emocjonalne niż merytoryczne.

Publikacja: 14.02.2024 02:02

Marlena Pecyna: O zarobkach w TVP, fuzji Orlenu z Lotosem i umowach

Foto: Adobe Stock

W okresie świąteczno-noworocznym, niedługo po powołaniu rządu, pełna nadziei, jak większość z nas, biorących udział w wyborach 15 października, oraz świadoma możliwych scenariuszy prawnych odbudowy systemu państwa i prawa, określiłam w publikacjach i wypowiedzi stan zastany „jako krajobraz po bitwie”. Miała być punktem wyjścia do czynności naprawczych, odbudowy państwa i systemu prawnego. Rychło okazało się, że scenariusze adekwatne do zastosowania w warunkach rządów prawa muszą jeszcze poczekać, a rzeczona „bitwa” stała się przyczynkiem do „wojny” o praworządność: na słowa, na argumenty, na działania. Z jednej strony stoją zaciekle broniący status quo sprzed wyborów, a z drugiej strony walczący o nowy ład konstytucyjny. Padają argumenty-„tarcze” i argumenty-„miecze”. Niestety niekiedy sposób argumentacji, w szczególności prawniczej (lub aspirującej do prawniczej) jest nietrafiony lub nietrafiający w sposób zrozumiały do przekazu społecznego.

Umowy zdumiewające i oburzające

Dyskusję publiczną rozpaliła kwestia ważności lub nieważności umów zawartych przez TVP S.A. z dziennikarzami, reporterami, prowadzącymi programy telewizyjne, którzy byli lub dalej są twarzami „dobrej zmiany”. A także umowa o fuzji PKN Orlen oraz Grupy Lotos, w której węgierski koncern MOL przejął 417 stacji Grupy Lotos w Polsce, a saudyjski koncern Saudi Armaco nabył 30 proc. udziałów w rafinerii, spółkę zajmującą się hurtową sprzedażą paliw oraz 50 proc. udziałów w spółce produkującej paliwa lotnicze.

Czytaj więcej

Prof. Romanowski: Sienkiewicz wybudził media publiczne ze śmierci klinicznej

Umowy zawarte w TVP S.A. zdumiewają przede wszystkim rażąco wygórowanymi wynagrodzeniami, zważywszy na propagandowe treści przekazywane opinii publicznej, zorientowane na ugruntowanie za wszelką cenę poprzedniej władzy. W umowie o fuzję PKN Orlen z Grupą Lotos oburza m.in. zaniżona kilkakrotnie wartość transakcji przede wszystkim z Saudi Aramco, jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, a także o zakres uprawnień korporacyjnych przyznanych nabywcy niewspółmierny do liczby nabytych udziałów. Dodatkowo podnosi się, że pomimo formalnego dochowania procedury zawierania umowy powstają wątpliwości, czy osoby odpowiedzialne za przeprowadzenie transakcji w istocie zapoznały się z dokumentacją (umowami) i podjęły świadomą decyzję przewidującą ich skutki, podpisując określone dokumenty.

W jednej i drugiej sytuacji zarzuty są poważne i bardzo często formułowane jest życzenie unicestwienia skutków prawnych zawartych umów. W tym kontekście pojawiła się dyskusja o „nieważności” umów, „unieważnieniu umów”. Argumenty w tej debacie, podnoszone także przez prawników (polityków-prawników oraz prawników niepolityków), często są bardziej emocjonalne niż merytoryczne. Wynika to również z okoliczności, czyli z wyrażania opinii, stanowisk ad hoc, bez dystansu koniecznego do chłodnej oceny i wiedzy o faktach potrzebnych do sformułowania określonych ocen prawnych. Często bezkrytycznie powtarza się opinie już wyrażone w przestrzeni publicznej o tym, że umowy mogą być „unieważnione”, że można „stwierdzić ich nieważność”, powołując się na „zasady współżycia społecznego”, do których odwołuje się art. 58 kodeksu cywilnego.

Tych granic nie można przekraczać

Trzeba zastrzec, że bez zbadania treści każdej konkretnej umowy, okoliczności jej zawarcia, okoliczności i stanów towarzyszących jej zawarciu, sposobu nawiązania stosunków umownych nie można oceniać ich ważności z materialnoprawnego punktu widzenia, ani też doprowadzić do stwierdzenia nieważności lub unieważnienia przez sąd. Nie jest możliwe w takiej sytuacji również przewidzenie procesowych skutków ewentualnych powództw sądowych, a do oceny ryzyka procesowego brakuje koniecznych danych. To wszystko jest możliwe wyłącznie na podstawie materiału dokumentacyjnego oraz znajomości stanu faktycznego związanego z daną umową.

Niemniej warto w dyskusji publicznej przypomnieć podstawowe zasady systemowe i przesłanki ustalenia nieważności umowy lub jej części. W prawie cywilnym, które ma zastosowanie (wprost lub odpowiednio w zależności od charakteru prawnego umowy) do umów zawartych przez TVP S.A. i do umowy o fuzji Orlenu i Grupy Lotos, obowiązuje podstawowa zasada swobody umów (art. 3531 k.c.), która wyznacza jednocześnie jej granice. Poza nimi umowę należy uznać za nieważną. System opiera się zatem na zasadzie, że strony umowy mogą ustalić jej treść oraz skutki prawne według swojego uznania.

Jeśli strony są równoważne, jeśli mają taką samą siłę negocjacyjną, to mają prawo decydować o treści wiążącej je relacji. Granice swobody umów odwołują się natomiast do niedopuszczalności stosunku umownego, którego treść lub cel sprzeciwia się właściwości danego stosunku prawnego, ustawie lub zasadom współżycia społecznego.

Jeśli umowa przekracza granice swobody określone w powołanym artykule kodeksu cywilnego, to jest nieważna na podstawie art. 3531 k.c. w zw. z art. 58 § 1 k.c. lub częściowo nieważna na podstawie art. 58 §1 k.c. w zw. z art. 58 § 1 k.c. Należy jednak podkreślić, że zastosowanie sankcji nieważności do umowy nie może się opierać wyłącznie na ustaleniu „zbyt wysokiego” (nawet jeśli opartego na przeciętnych kryteriach rynkowych) lub „zbyt niskiego” świadczenia jednej strony w stosunku do świadczenia drugiej strony. Niezależnie od tego, że obiektywnie, przy uwzględnieniu kryteriów rynkowych można by tak uznać.

Sama w sobie relacja świadczeń jest również wyłączona z oceny nawet w stosunkach konsumenckich, w których założeniem jest nierówność stron, a tym bardziej w ramach umowy pomiędzy równorzędnymi stronami.

Swoboda, ale do czasu

Cała umowa natomiast oraz jej poszczególne postanowienia, w tym określające główne świadczenia stron, podlegają ocenie z punktu widzenia jej ważności, jeśli jej treść lub cel naruszają granice swobody umów. Podkreślenia wymaga zatem, że granice swobody umów określa nie tylko treść umowy, ale również jej cel i są to okoliczności niezależnie brane pod uwagę. Wystarczy zatem, że sama treść lub sam cel umowy narusza granice swobody umów, aby stwierdzić nieważność umowy. Clou polega na udowodnieniu sprzeczności treści lub celu umowy z właściwością stosunku zobowiązaniowego, zasadami współżycia społecznego lub ustawą.

Sprzeczność z ustawą wykazuje naruszenie konkretnej, bezwzględnie wiążącej normy prawa powszechnie obowiązującego, zarówno regulującej procedurę zawierania umowy, formalne przesłanki, jak i określającej jej treść. Zasady współżycia społecznego odwołują się do norm etycznych, moralnych obowiązujących w danym społecznym kontekście.

W tym miejscu należy podkreślić, że sama nieproporcjonalność wartości świadczeń nie stanowi naruszenia zasad współżycia społecznego, jeśli nie występują dodatkowe okoliczności sprzeczne z dobrą wiarą obiektywnie rozumianą, które doprowadziły do takiego ustalenia. W transakcjach, które są publicznie dyskutowane, szczególnym zainteresowaniem powinna być objęta przesłanka właściwości (natury) stosunku zobowiązaniowego (umów zawieranych przez TVP S.A. czy transakcji w ramach fuzji PKN Orlen – Grupa Lotos). Właściwość stosunku umownego ocenia się bowiem na podstawie norm prawa powszechnie obowiązującego, w tym dyspozytywnych, jak i innych źródeł, w szczególności etyki wykonywania określonego zawodu, zasad jego wykonywania, jego charakteru (np. zaufania publicznego), czy też charakteru stron umowy (np. Skarbu Państwa, spółki publicznej) i dopuszczalnego prawnie celu zawarcia umowy (np. prywatyzacji).

Jeśli zatem treść umowy lub jej cel istniejący w chwili jej zawarcia pozostaje w sprzeczności z właściwością danego stosunku umownego, można rozważać kwestię jej nieważności. Na tej przesłance warto skoncentrować uwagę przy wyrażaniu stanowiska o ewentualnej nieważności i ocenie ryzyka wszczęcia postępowania, które ma doprowadzić do zastosowania tej sankcji.

Trudne, chociaż możliwe

Z mojego doświadczenia ze sprawami o stwierdzenie nieważności umów, w tym zawartych przez podmioty publiczne, wynika, że jest to postępowanie trudne, ale nie niemożliwe pod warunkiem zastosowania rzetelnej argumentacji prawnej popartej mocnymi dowodami doniosłych okoliczności faktycznych oraz rozstrzygania sprawy przez kompetentny, niezależny sąd. Trzeba mieć jednakowoż na uwadze (i dokonać równie zasadnej oceny) możliwości argumentacyjne drugiej strony każdego z tych ewentualnych sporów sądowych, a te są do przewidzenia.

Podniesienie zarzutu nieważności umów na podanej wyżej podstawie prawnej nie jest jedynym możliwym do rozważenia w celu podważenia zawartych umów i pozbawienia ich skutków prawnych w całości lub części. Wadliwości czynności prawnej, w szczególności umowy jest wiele, a zasadność sankcji oczywiście zależy od spełnienia przesłanek w danym stanie faktycznym. Zasadność ich zastosowania zależy od oceny ryzyka procesowego osiągnięcia pożądanego rezultatu.

Niezależnie jednak od możliwości podważenia umów należy rozważyć zastosowanie środków ochrony prawnej wobec osób, które reprezentując spółki Skarbu Państwa lub pełniąc funkcję w radzie nadzorczej, wyraziły zgodę na określone posunięcia, działając na jej szkodę. Jeśli chodzi o odpowiedzialność cywilną, do której ogranicza się ten tekst, należy zwrócić uwagę na art. 293 kodeksu spółek handlowych, art. 294 k.s.h. uzupełnione normami kodeksu cywilnego o odpowiedzialności odszkodowawczej.

Wystarczy dobra wola

Pamiętać również należy o art. 300 k.s.h., który odsyła do ogólnych, czyli uregulowanych w kodeksie cywilnym zasad odpowiedzialności odszkodowawczej. Nie jest też wykluczona odpowiedzialność odszkodowawcza ministra biorącego udział w transakcji na zasadach uregulowanych w kodeksie cywilnym (odpowiedzialność deliktowa) za podjęte działania lub zaniechania, które doprowadziły do szkody spółki Skarbu Państwa. Podstawą prawną odpowiedzialności w tym przypadku może być art. 415 k.c.

Wykazanie szkody w kontekście rozważanych przypadków nie wydaje się znacznie utrudnione, a jednocześnie wyłączona jest ochrona wynikająca z immunitetu parlamentarnego, który chroni posłów i senatorów za działalność związaną z wykonywaniem mandatu. Nie zalicza się do tego działalności ministra jako ministra, nawet jeśli jest nim poseł lub senator (to stanowisko też jest wyrażone w orzecznictwie SN).

Pomimo destabilizacji systemu prawnego w wielu obszarach, akurat cywilna materialnoprawna regulacja odpowiedzialności i środków ochrony prawnej nie została pozbawiona mocy obowiązującej. Wszystko sprowadza się zatem do woli jej właściwego rozważenia i zastosowania.

Autorka jest dr hab., prof. UJ w Katedrze Prawa Cywilnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, adwokatką ORA w Krakowie

W okresie świąteczno-noworocznym, niedługo po powołaniu rządu, pełna nadziei, jak większość z nas, biorących udział w wyborach 15 października, oraz świadoma możliwych scenariuszy prawnych odbudowy systemu państwa i prawa, określiłam w publikacjach i wypowiedzi stan zastany „jako krajobraz po bitwie”. Miała być punktem wyjścia do czynności naprawczych, odbudowy państwa i systemu prawnego. Rychło okazało się, że scenariusze adekwatne do zastosowania w warunkach rządów prawa muszą jeszcze poczekać, a rzeczona „bitwa” stała się przyczynkiem do „wojny” o praworządność: na słowa, na argumenty, na działania. Z jednej strony stoją zaciekle broniący status quo sprzed wyborów, a z drugiej strony walczący o nowy ład konstytucyjny. Padają argumenty-„tarcze” i argumenty-„miecze”. Niestety niekiedy sposób argumentacji, w szczególności prawniczej (lub aspirującej do prawniczej) jest nietrafiony lub nietrafiający w sposób zrozumiały do przekazu społecznego.

Pozostało 91% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian