Marek Domagalski: Likwidacja TVP to część problemu

Nie wiem, czy sądy zdołają rozwiązać spór wokół likwidacji mediów publicznych czy też ich restrukturyzacji – jak czasem się tę akcję ministra Sienkiewicza nazywa. Ważniejsze jest, aby obywatele nie stracili zaufania, że władza nie będzie ich pozbawiać istotnego składnika wolności.

Publikacja: 03.01.2024 02:00

siedziba TVP

siedziba TVP

Foto: AdobeStock

Tym bardziej że chodzi o jednostronną, nieprzedyskutowaną publicznie, zaskakująca i wątpliwą prawnie decyzję podjętą przez członka władzy politycznej.

W dyskusji nad przejęciem przez nowy rząd mediów publicznych umyka kluczowa w całej sprawie kwestia, że dla milionów Polaków media te były źródłem informacji i opinii, czego z godziny na godzinę zostali pozbawieni.

Czytaj więcej

Likwidacja TVP: sporo wątpliwości

Mówiąc wprost, niespodziewane pozbawiono rzesze obywateli istotnej sfery ich wolności, swobody informacyjnej, rodząc zapewne u wielu obawy, że jak raz mogło się to zdarzyć nowej władzy, to w sumie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby za jakiś bliższy lub dalszy czas powtórzyło na takiej samej zasadzie w innych sferach życia publicznego. Bo niby dlaczego nie?

To będzie problem nie tylko nowej władzy, która w pewnych kręgach pewnie straci zaufanie, ale także społeczeństwa obywatelskiego i wielu Polaków. Oraz – nie zapominajmy także o tym – także polityków, zwłaszcza obecnej opozycji, którzy zadają sobie teraz pytanie, jakimi środkami można się bronić przed tym i podobnymi działaniami władzy, których nie da się wykluczyć w przyszłości.

Nie twierdzę, że programy informacyjne TVP Info były bez zarzutu, nieraz wyłączałem ten kanał, by nie słuchać nudnych , za to agresywnych kłótni parlamentarzystów, w tym także z poprzedniej opozycji. Jednak reforma telewizji publicznej nie musiała być tak gwałtownie rozpoczęta i tak niejasno zarysowana, że nawet eksperci prawni głowią się, czy ma to być likwidacja TVP w dosłownym tego słowa znaczeniu czy jakaś restrukturyzacja uwzględniająca preferencje dotychczasowych telewidzów i słuchaczy.

Już pierwsze dni przejmowania przez ministra kontroli nad tymi mediami zaowocowały sporami sądowymi i może być ich jeszcze więcej. Nie wiadomo jednak, czy i kiedy sądy rozwiążą ten spór. Najważniejsza jest jednak inna kwestia: aby skłócone ugrupowania polityczne i konstytucyjne organy znalazły jakiś kompromis, by wśród milionów ich popleczników i wyborców – po prostu obywateli – zapanowało elementarne zaufanie do drugiej strony.

Życie publiczne, funkcjonowanie państwa musi być oparte na elementarnym zaufaniu do inaczej myślących, inaczej głosujących, polityków z innej opcji, że władza nie dopuści się arbitralnego pomniejszania ich wolności.

I tego sobie życzmy w nowym, 2024 roku.

Tym bardziej że chodzi o jednostronną, nieprzedyskutowaną publicznie, zaskakująca i wątpliwą prawnie decyzję podjętą przez członka władzy politycznej.

W dyskusji nad przejęciem przez nowy rząd mediów publicznych umyka kluczowa w całej sprawie kwestia, że dla milionów Polaków media te były źródłem informacji i opinii, czego z godziny na godzinę zostali pozbawieni.

Pozostało 85% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?