Marek Domagalski: Trzeba zachować pewnie umiar

Każdy głosujący ma prawo do protestu, ale sam też powinien dopełnić staranności, aby nie opóźniać badania ważności głosowania. Tego wymaga interes demokratycznego państwa.

Publikacja: 07.11.2023 05:00

Marek Domagalski: Trzeba zachować pewnie umiar

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Wbrew mnożonym obawom, że w czasie wyborów może dochodzić do zatorów w przekazywaniu wyników głosowania, odbyły się one sprawnie mimo rekordowej frekwencji. Świadczy o tym także stosunkowo niska liczba protestów wyborczych i referendalnych.

Konstytucja gwarantuje wyborcy prawo zgłoszenia do Sądu Najwyższego protestu przeciwko ważności wyborów do Sejmu, Senatu, Prezydenta RP. Po ich rozpoznaniu SN orzeka o ważności wyboru tych organów państwa, jak też referendum. Ten sprawdzający się w Polsce od ponad 30 lat system kontroli sądowej przebiegu wyborów może się już wylegitymować znacznym orzecznictwem i doświadczeniem.

Czytaj więcej

Marek Domagalski: Referendum zostanie dłużej

Dobrze też, że prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która rozpatruje protesty i orzeka w kwestii ważności wyborów i referendum, wystąpiła do siedmioosobowego składu tej Izby, aby przesądził, jak SN ma postępować z protestami mającymi tzw. braki formalne, czyli np. bez podpisu czy podania adresu składającego protest. Czy w takich wypadkach sąd nie powinien korzystać ze stosowanego w sądach cywilnych postępowania naprawczego, polegającego na tym, że wzywa składającego pismo do uzupełnienia takich braków pod rygorem zwrotu protestu?

Można by powiedzieć, że jeśli składający pozew z reklamacją lodówki zostaje pouczony o brakach jego pisma procesowego, to dlaczego nie pouczać składającego protest wyborczy?

Sędziowie SN nie przyjęli tej perspektywy, wskazując w uzasadnieniu uchwały w tej kwestii, że takie postępowania naprawcze mogłyby przedłużyć siedmiodniowy termin na składanie protestów o około dwóch tygodni, a protesty z zagranicy nie mniej niż o trzy miesiące. SN nie wywiązałby się z głównego zadania, tj. orzeczenia o ważności wyborów w terminie.

To prawda, że w tym czasie Sejm i Senat może być zwołany, a rząd wyłoniony, jednak niezakończone sądowe badanie ważności wyborów byłoby istotnym niedopełnieniem wyborczego procesu i elementem niepewności w kluczowej dla demokratycznego państwa kwestii.

Sąd Najwyższy musiał wziąć pod uwagę dwie ważne racje: z jednej strony większą ochronę składających protesty, z drugiej sprawny i terminowy sposób rozpoznania protestów i orzeczenia o ważności wyborów. To jest głównym zadaniem Sądu Najwyższego w wyborczej procedurze.

Wbrew mnożonym obawom, że w czasie wyborów może dochodzić do zatorów w przekazywaniu wyników głosowania, odbyły się one sprawnie mimo rekordowej frekwencji. Świadczy o tym także stosunkowo niska liczba protestów wyborczych i referendalnych.

Konstytucja gwarantuje wyborcy prawo zgłoszenia do Sądu Najwyższego protestu przeciwko ważności wyborów do Sejmu, Senatu, Prezydenta RP. Po ich rozpoznaniu SN orzeka o ważności wyboru tych organów państwa, jak też referendum. Ten sprawdzający się w Polsce od ponad 30 lat system kontroli sądowej przebiegu wyborów może się już wylegitymować znacznym orzecznictwem i doświadczeniem.

Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?