Anna Korbela: Kłamstwa patentowane w dokumentach patentowych

Urząd Patentowy da się znacząco poprawić w sto dni. Zasadnicza zmiana na lepsze wymaga jednak całej dekady.

Publikacja: 19.09.2023 02:00

Anna Korbela: Kłamstwa patentowane w dokumentach patentowych

Foto: Adobe Stock

Zanim przez prasę i media przemknęła wieść o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju i zdefraudowaniu na pseudoinnowacje ponad 100 mln złotych, podobne wydarzenie powinno zwrócić uwagę szerszej opinii publicznej. Pod koniec 2022 r. z rzadko spotykaną jednomyślnością ponad stu posłów opozycji podpisało się pod interpelacjami domagającymi się wyjaśnień, dlaczego Urząd Patentowy nie jest zainteresowany przeszkodzeniem koncernowi Microsoft w bezprawnym zagarnianiu korzyści z przełomowego usprawnienia w kodowaniu przesyłanych przez internet danych, które opracował dr Jarosław Duda z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Wystarczy zmiana podejścia

Daleka jestem od wypowiedzi, co należy zmienić w UJ i w resorcie nauki, jak ukształtować warunki pracy wybitnych naukowców, by ich najlepsze osiągnięcia w pełni służyły także Polakom, a nie tylko światowym korporacjom. Ale jako wieloletni rzecznik patentowy i była prezes izby rzeczników wiem, co zmienić w UP, aby wyciągnąć go z bagna, w jakim tkwi. Oczywiście to zadanie wymaga kilku lat pracy, bo już tylko dobrze skonsultowanego z interesariuszami planu działań naprawczych nie da się stworzyć szybciej niż w rok.

Czytaj więcej

Anna Gołębiowska: Zabezpieczanie własności intelektualnej

Sporo jednak da się osiągnąć prawie od razu, w słynne pierwsze sto dni. Są zmiany, które nie potrzebują strategicznych korekt strukturalnych, czy też nowego systemu awansów i naboru na stanowiska kierownicze, lecz tylko innego podejścia do udostępniania informacji, którymi UP dysponuje.

Polski UP od kilkunastu lat archiwizuje swoją dokumentację tymi samymi systemami oprogramowań patentowych baz danych co europejski urząd EPO i krajowe urzędy regionu europejskiego. W najpopularniejszym w świecie systemie informacji patentowej ESPACENET EPO są komplety dokumentów dotyczących postępowania z milionami zgłoszeń wynalazków. Te zbiory mają w skali świata miliony użytkowników. Także polscy rzecznicy patentowi, ci, którzy na serio zajmują się badaniami patentowymi, znają te zbiory i wiedzą, jak się nimi posługiwać.

Co najmniej kilka europejskich urzędów krajowych ma swoją wersję ESPACENET, w której do zwykłych dokumentów patentowych dodano kopie pism wymienianych w trakcie postępowania przed urzędem, protokoły z rozpraw i podobne dokumenty. W Polsce, jak w całej UE, obowiązują te same przepisy o dostępności informacji publicznej i ochronie danych osobowych. Dlatego gdyby prezes UP RP podjęła taką decyzję, wystarczyłoby kilka tygodni, by także w Polsce dało się uruchomić taki system.

Czy to żart?

Co tracimy, gdy nie ma dostępności dokumentów patentowych, łatwej przecież do wprowadzenia, której koszt byłby naprawdę niewielki? Chciałabym, by ludzie spoza branży dostrzegli, jaką parodię oferuje się zamiast tej dostępności już teraz.

Pod koniec 2022 r. ukazała się wydana przez UPRP broszura z wybranymi orzeczeniami kolegiów spornych urzędu. Te orzeczenia są najważniejsze, bo dotyczą sporów o kontrowersyjne decyzje urzędu. We wstępie do broszury – nie wiem, na poważnie czy dla żartu – dyrektor Departamentu Orzecznictwa pisze, że „opracowanie jest kolejną inicjatywą podejmowaną na rzecz transparentności funkcjonowania urzędu”. Pierwsza ze zbioru decyzji, rzekomo prawomocna, dotyczy badania nowości (to pierwszy wymóg zdolności patentowej).

Po sygnaturze sprawy, dacie decyzji i składzie kolegium orzekającego podano miejscami wykropkowaną treść decyzji:

„1) unieważnić patent pt.: „Zawór z głowicą” nr PL(...); 2) przyznać D. Sp. z o.o. z siedzibą w G. od T.K. zamieszkałego w W. kwotę w wysokości x zł (słownie: x złotych) tytułem zwrotu kosztów postępowania w sprawie(…)” .

Na dowód braku zdolności patentowej spornego wynalazku wnioskodawca przedłożył, wraz z tłumaczeniami przysięgłymi materiałów obcojęzycznych, należycie uwierzytelnione: opis patentowy nr PL(...) z pierwszeństwem z 25 maja 2007 r.; opis patentowy nr DE(...) opublikowany 5 sierpnia 1971 r.; opis patentowy nr US(...) opublikowany 12 sierpnia 1986 r.; opis patentowy nr US(...) opublikowany 5 listopada 1985 r.; opis patentowy nr US(...) opublikowany 15 lipca 1986 r.; opis patentowy nr EP(...) opublikowany 19 grudnia 2001 r.; opis patentowy nr EP(...) opublikowany 27 września 2000 r.; opis patentowy nr DE(...) (jedynie oryginał opisu bez pierwszej strony); opis patentowy nr DE(...) opublikowany 23 czerwca 1994 r.

Nawet umiarkowane zdolności detektywistyczne pozwalają na podstawie tytułu, sygnatury i daty decyzji ustalić w aktualizowanym co tydzień e-rejestrze UPRP i w bazie orzeczeń sądów administracyjnych, że wbrew broszurze może być inaczej, decyzja nie jest prawomocna i patent obowiązuje. Dalej z dostępnych akt sądowych wynika, że te wykropkowane opisy patentowe to PL(213121B1), DE(2004288), US(4605031), US(4550481), US(4599776), EP(1025473), EP(1039186, DE(4134165), DE(3743707); D to Danfoss, którego polska filia mieści się w Grodzisku.

O co w tym chodzi

Z tych sprzecznych zestawów informacji wynika, że raczej te broszury są nieprawdziwe. Ale jest naturalne dla ludzi spoza branży pytanie, po co rzecznikom patentowym i innym zainteresowanym fachowcom wiedza o wykropkowanych opisach patentowych. Otóż znając te numery, mogą porównać, czy to, co zgłoszono, jest istotnie tym samym, co przedstawiono we wcześniejszych opisach (na tym polega sprawdzanie wymogu nowości). Czyli na konkretnym przykładzie zrozumieć, dlaczego skład orzekający tak a nie inaczej ocenił okoliczności sprawy. Tylko dzięki znajomości takich szczegółów zewnętrzni specjaliści mogą krytycznie analizować najważniejsze decyzje patentowe i w konsekwencji tworzyć koncepcje, jak interpretować w tym przypadku nowość.

Tak się dzieje we wszystkich krajach, w których naukowcy zajmują się praktyką patentową. Ogólniejsze koncepcje, które później da się stosować w innych przypadkach, mogą powstawać tylko na podstawie łatwej dostępności takich konkretów. Nie ma w Europie poważnego UP, który tak jak polski utrudnia dostęp do tego rodzaju elementarnych informacji. Czemu to służy? Na przykład bezkarnemu głoszeniu takich nieprawd, jakie znalazły się w odpowiedziach na interpelacje poselskie w sprawie opatentowania metody dr Dudy. Ten specjalny przypadek skarżącego z Wałbrzycha także nie jest o „pietruszkę”. Z dokumentów sprawy sądowej wynika, że wystąpiono o odszkodowanie w wysokości kilkunastu milionów zł. Jeżeli po blisko dziesięciu latach UP nie jest w stanie doprowadzić do jednoznacznej sytuacji w rozstrzygnięciu takiego sporu, to jego funkcjonowanie jest niebezpieczne dla wszystkich, wobec których stosowany bywa szantaż patentowy, czyli wszystkich z wyjątkiem wielkich koncernów. Opisany w broszurze przypadek jest specjalny, bo sam UP uznał go za wyjątkowo ważny. Mimo to podawana jest o nim publicznie przez Urząd całkiem zafałszowana informacja. Zwykle jest trochę inaczej. UP podaje fałszywe informacje, ponieważ nie przywiązuje wagi do uwzględniania w swoich rejestrach faktycznego stanu prawnego. Liczy się czysto biurokratyczne podejście. Działa biurokratyczna inercja. Wprawdzie sąd czy jakiś inny organ podjął i publicznie ogłosił swoją decyzję, UP dysponuje nawet jej kopią, lecz nie ma to odzwierciedlenia w rejestrach UP, bo z jakichś powodów – mogą być one bardzo różne – papierowe akta sprawy są poza Urzędem.

Inne priorytety

Tylko moja Kancelaria prowadzi kilka bardzo ważnych finansowo dla naszych klientów spraw, o których informacje w publicznych bazach UP są fałszywe lub niejasne. W kraju mamy nie tylko postępujących nieetycznie wysokich funkcjonariuszy państwowych, ale i liczne osoby wykonujące teoretycznie zawód zaufania publicznego, które są na bakier z etyką. Stąd też wcale nierzadko taka osoba, powołując się na nieprawdziwe dane (podawane przez UP na jego stronie internetowej) inicjuje bezprawnie postępowania przed organami wymiaru sprawiedliwości.

Przypadki instrumentalnego wykorzystywania organów ścigania (działających nieodpłatnie z perspektywy wnioskodawcy) do nękania konkurencji nie są niestety odosobnione. Gdyby tylko była chęć, dałoby się tak zorganizować UP, aby nigdy już do żadnego przedsiębiorcy nie wkroczyli policjanci w kominiarkach, którym zdezorientowani zwierzchnicy nakazali egzekwowanie rzekomych praw rzekomo udzielonych przez Urząd Patentowy RP. Lecz obecne kierownictwo Urzędu ma inne priorytety.

Autorka jest radcą prawnym (legal counsel PL), rzecznikiem patentowym (patent attorney PL), europejskim rzecznikiem patentowym (European Patent Attorney), profesjonalnym pełnomocnikiem przed EUIPO (Professional Representative before EUIPO)

Zanim przez prasę i media przemknęła wieść o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju i zdefraudowaniu na pseudoinnowacje ponad 100 mln złotych, podobne wydarzenie powinno zwrócić uwagę szerszej opinii publicznej. Pod koniec 2022 r. z rzadko spotykaną jednomyślnością ponad stu posłów opozycji podpisało się pod interpelacjami domagającymi się wyjaśnień, dlaczego Urząd Patentowy nie jest zainteresowany przeszkodzeniem koncernowi Microsoft w bezprawnym zagarnianiu korzyści z przełomowego usprawnienia w kodowaniu przesyłanych przez internet danych, które opracował dr Jarosław Duda z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?