Opłacanie lekcji religii - obowiązek czy prawo

Zgadzając się na finansowanie zajęć z publicznego budżetu, warto się zastanowić, czy tak samo służy ono wszystkim wierzącym.

Publikacja: 23.05.2023 11:19

Opłacanie lekcji religii - obowiązek czy prawo

Foto: Adobe Stock

Rada Częstochowy pod koniec roku zaapelowała do rządu o likwidację finansowania lekcji religii z budżetu miasta. Zgodność zapisów uchwały z obowiązującym prawem badała tamtejsza prokuratura okręgowa, jednak śledczy uznali, że nie zawiera ona „żadnych norm prawnych”. Ma charakter apelu do premiera i ministra edukacji o zaprzestanie opłacania zajęć ze wspólnej kasy z powodu bardzo trudnej sytuacji gospodarczej miasta.

Czytaj więcej

Zapisy dokumentu nie przewidywały zakończenia finansowania takich zajęć w ogóle, mimo to jedna z organizacji katolickich zwróciła się z prośbą o interwencję do rzecznika praw obywatelskich. A ten – chociaż podkreślił, że nie wypowie się w kwestii zasadności podziału kosztów między samorząd a państwo – uznał, że władze publiczne mają konstytucyjny obowiązek organizowania lekcji religii, a zatem i ich finansowania.

Wszystkie kościoły mają taką gwarancję

Z taką interpretacją zgadza się dr Marek Strzała z Pracowni Prawa Kościelnego i Wyznaniowego Uniwersytetu Jagiellońskiego, wskazując na zapisy art. 53 Konstytucji RP. Zastrzega jednak, że finansowanie na równych zasadach obejmuje naukę wszystkich kościołów zarejestrowanych, lub tych o statusie uregulowanym w drodze własnej ustawy. – Kościołowi katolickiemu kwestie zajęć dodatkowo gwarantuje konkordat, co w świetle konstytucyjnej zasady równouprawnienia kościołów oznacza, że wszystkie mają taką gwarancję – wskazuje adwokat.

Władza państwowa kontroluje

Ekspert zaznacza, że w kontekście zasady dotyczącej nauczania religii kościołów o uregulowanej sytuacji prawnej może pojawić się wątpliwość, czy różnicowanie wspólnot religijnych jest uprawnione.

–Z jednej strony, dzięki takim regulacjom, państwo zachowuje pewną kontrolę nad tym, których wspólnot religijnych doktryna jest przedmiotem nauczania. Dzięki temu, że takie kościoły zostały albo wpisane do rejestru, albo ich działalność regulują konkretne ustawy, władza państwowa nie dopuszcza do nauczania religii, której doktryna byłaby sprzeczna np. z przepisami gwarantującymi bezpieczeństwo publiczne, albo opierałaby się na przykład na idei totalitaryzmu – wyjaśnia dr Marek Strzała. Przypomina jednak, że z drugiej strony kościoły w Polsce nie mają obowiązku rejestracji. – A to oznacza, że te działające zgodnie z porządkiem prawnym i konstytucyjnymi wartościami, ,jeśli nie wpiszą się do rejestru, czego robić nie muszą, zostają pozbawione możliwości nauczania swojej religii w polskiej szkole publicznej – podkreśla prawnik.

Profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu dr hab. Maksymilian Stanulewicz uważa, że chociaż jednostki samorządowe powinny umożliwić organizowanie katechezy w szkołach publicznych, to państwo pierwotnie wzięło na siebie ciężar jej finansowania.

– Jeszcze w połowie lat 90. była ona opłacana z funduszu związków wyznaniowych; zmienił to dopiero spór dotyczący tego, czy katecheci świeccy i duchowni mają czy też nie mają statusu nauczyciela. Doprowadził on do objęcia ich przepisami Karty nauczyciela, czyli w praktyce do uczynienia z nich członków grona pedagogicznego – wyjaśnia prawnik. I dodaje, że to w konsekwencji doprowadziło do sytuacji, w której „katecheza – mimo że jest przedmiotem formacyjnym, a dodatkowo fakultatywnym, choć to akurat jest już kwestią dyskusyjną – stała się elementem programu szkolnego”.

A zatem prowadzona jest na takich samych zasadach jak przedmioty właściwe dla szkoły.

Deklaracja religijności

– Co więcej, system katechetyczny obowiązujący w Polsce narusza jedno z praw wolnościowych człowieka, czyli fundamentalne prawo do milczenia w sprawach religijnych – uważa ekspert.

W jego ocenie rodzice są bowiem zmuszeni do złożenia deklaracji, czy dzieci będą czy też nie będą na zajęcia uczęszczały, a sami uczniowie – do „deklaracji religijności” poprzez zachowanie podejmowane w szkole.

– Takie naruszenie fundamentalnej wolności już samo w sobie budzi uzasadnione wątpliwości – zauważa dr hab. Maksymilian Stanulewicz.

A kwestia konstytucyjnych obowiązków państwa?

– Oczywiście istnieje pewna sfera porozumień zawartych między państwem a związkami wyznaniowymi, która ma swoje odbicie w Konstytucji RP i ustawodawstwie. Ale nie ma go już rozszerzająca interpretacja obowiązku współfinansowania katechezy przez samorządy – ocenia ekspert.

Jego zdaniem jednostki te, kierując się wolą lokalnej społeczności, mają prawo do podejmowania działań, które odciążą lokalne budżety.

Rada Częstochowy pod koniec roku zaapelowała do rządu o likwidację finansowania lekcji religii z budżetu miasta. Zgodność zapisów uchwały z obowiązującym prawem badała tamtejsza prokuratura okręgowa, jednak śledczy uznali, że nie zawiera ona „żadnych norm prawnych”. Ma charakter apelu do premiera i ministra edukacji o zaprzestanie opłacania zajęć ze wspólnej kasy z powodu bardzo trudnej sytuacji gospodarczej miasta.

Zapisy dokumentu nie przewidywały zakończenia finansowania takich zajęć w ogóle, mimo to jedna z organizacji katolickich zwróciła się z prośbą o interwencję do rzecznika praw obywatelskich. A ten – chociaż podkreślił, że nie wypowie się w kwestii zasadności podziału kosztów między samorząd a państwo – uznał, że władze publiczne mają konstytucyjny obowiązek organizowania lekcji religii, a zatem i ich finansowania.

Pozostało 81% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?