Anna Nowacka-Isaksson: Gdy pacjent prosi o śmierć

Lekarz, który pomógł w samobójstwie, jest gotów iść do unijnego Trybunału.

Publikacja: 18.10.2022 11:39

Anna Nowacka-Isaksson: Gdy pacjent prosi o śmierć

Foto: Adobe Stock

Ponad dwa lata temu lekarz Staffan Bergström pomógł umrzeć mężczyźnie cierpiącym na stwardnienie zanikowe boczne (ALS). Nieuleczalnie chory były sportowiec nie chciał być pacjentem ani w szpitalu, ani w hospicjum. Miał otrzymać pomoc w samobójstwie w klinice Dignitas w Szwajcarii, ale z powodu pandemii koronawirusa nie mógł tam dotrzeć. Wstrzymano komunikację lotniczą. Zwrócił się więc do Bergströma, który pracował jako professor emeritus w Instytucie Karolinska. Lekarz zaopatrzył chorego w śmiertelną dawkę środków nasennych, które ten wypił w owocowym smoothie, by zasnąć na wieki. Staffan Bergström zgłosił się sam na policję. Prokurator zdecydował umorzyć postępowanie o współudział w zabójstwie.

Inspektorat Zdrowia i Opieki stwierdził jednak, że Bergström nie działał zgodnie ze zdobyczami nauki i doświadczeniem. Dlatego nalegał, by pozbawić go licencji, którą posiadał przez ponad 50 lat.

Czytaj więcej

Anna Nowacka Isaksson: Zakochany w drogach oddechowych

Bergström, były przewodniczący organizacji Prawo do Godnej Śmierci, uznał konkluzję inspektoratu za „godną pożałowiania”. W motywacji swojego czynu powołał się na to, że pacjent był umierający i sam prosił o przerwanie podtrzymującej życie terapii. Tłumaczył, że mógł albo odwrócić się od pacjenta i wtedy ten umierałby odłączony od respiratora w ciągu 24 godzin, albo pomóc mu zasnąć na zawsze, co nazywa się ostateczną sedacją. Gdyby to zrobił w szpitalu, nie ryzykowałby utraty licencji lekarskiej. Wybrał drugie wyjście i absolutnie nie żałuje tego czynu.

Główny Zarząd Zdrowia i Opieki Społecznej postanowił pozbawić Bergströma licencji. Zarząd i podległa mu komisja orzekli, że „czyn jest sprzeczny z celem ustawy o zdrowiu i opiece społecznej i narusza zaufanie do osoby wykonującej swój zawód i posiadającej licencję. Ogromne znaczenie ma bowiem to, by pacjenci, ich bliscy, pracownicy służby zdrowia i społeczeństwo nie mieli wątpliwości, czy leczenie jest zgodne z ustawą”.

Decyzja o ukaraniu lekarza wywołała w kraju dezaprobatę. 24 profesorów medycyny określiło ją jako nieracjonalną. Pozbawienie lekarza licencji to interwencja jednoznaczna z zakazem wykonywania zawodu – podkreślili medycy. Stwierdzili też, że „Inspektorat nie zrozumiał, że Trybunał Sprawiedliwości UE w swojej interpretacji art. 8 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności dotyczącego prawa do prywatnego życia orzekł, że człowiek ma prawo decydować, w jaki sposób i kiedy ma zakończyć życie (Haas przeciwko Szwajcarii, 2011) a także, że życzenie dostępu do śmiercionośnych leków mieści się w ramach prawa do prywatnego życia (Gross przeciwko Szwajcarii 20013). Konwencja obowiązuje także w Szwecji, a prawo do prywatnego życia jest relewantne dla oceny kazusu Bergströma.

Sygnatariusze protestu zarzucili komisji, że nie wzięła pod uwagę, iż pozostawienia pacjenta sobie samemu, by zadusił się na śmierć po odłączeniu respiratora, nie można uznać za etyczne działanie.

Asystowanie przy samobójstwie nie jest w Szwecji karalne – stwierdzili. „Uważa się, że pracowników służby zdrowia obowiązują inne reguły przy wspomaganej eutanazji i lekarz może ryzykować cofnięcie za to licencji” – zaznaczyli. Komisja ds. opieki zdrowia po ponad dwóch latach nie udowodniła, że pomoc ciężko wymęczonemu i umierającemu mężczyźnie z zaawansowanym ALS w zakończeniu swojego życia znajduje się w kolizji z międzynarodową nauką i doświadczeniem. Mimo to komisja wycofała lekarzowi licencję.

Berström przygotowuje apelację i jest zdeterminowany przejść przez wszystkie instancje, łącznie z odwołaniem się do Trybunału Sprawiedliwości UE. Pragnie reformy, która umożliwiłaby pomoc pacjentom, gdy możliwości wsparcia wyczerpie opieka paliatywna. Chodzi o kilka procent umierających spośród 100 tys. ludzi, czyli około 500 osób rocznie – tłumaczy Berström. Podkreśla, że nie walczy o swoje uprawnienia, bo ma 79 lat, ale swoich młodszych kolegów po fachu, by nie ryzykowali zakazu wykonywania profesji.

– Musimy stać po stronie słabszych i patrzeć na potrzeby pacjenta, co Berström uczynił. Ma on silny kompas moralny i wsparł tego biednego człowieka, który by cierpiał niesłychanie – mówił Johan Von Schreeb, lekarz medycyny katastrof. Zaznacza, że zasadą, którą powinni posługiwać się medycy, jest: „ jeżeli to możliwe, leczyć, często uśmierzać i zawsze pocieszać”.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej” w Szwecji

Ponad dwa lata temu lekarz Staffan Bergström pomógł umrzeć mężczyźnie cierpiącym na stwardnienie zanikowe boczne (ALS). Nieuleczalnie chory były sportowiec nie chciał być pacjentem ani w szpitalu, ani w hospicjum. Miał otrzymać pomoc w samobójstwie w klinice Dignitas w Szwajcarii, ale z powodu pandemii koronawirusa nie mógł tam dotrzeć. Wstrzymano komunikację lotniczą. Zwrócił się więc do Bergströma, który pracował jako professor emeritus w Instytucie Karolinska. Lekarz zaopatrzył chorego w śmiertelną dawkę środków nasennych, które ten wypił w owocowym smoothie, by zasnąć na wieki. Staffan Bergström zgłosił się sam na policję. Prokurator zdecydował umorzyć postępowanie o współudział w zabójstwie.

Pozostało 85% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian