Wizerunek to dobro osobiste ścisłe związane z osobowością człowieka. Podlega oczywiście ochronie prawnej, która jednak co do zasady wygasa z chwilą śmierci osoby sportretowanej. To jeden z podstawowych dogmatów prawa cywilnego. Czy deep fake i jego rosnąca popularność doprowadzi do skruszenia tej zasady?
Wykorzystanie wizerunku danej osoby wymaga jej zgody. I choć od tej zasady mamy kilka wyjątków (dotyczących osób publicznych, zbiorowości lub sytuacji, gdy portretowany przyjął wynagrodzenie za pozowanie), to na polu komercyjnym, publicznym, politycznym będą one miały nikłe zastosowanie. Wystarczy jednak, że wykorzystanie miałoby dotyczyć wizerunku osoby, która już nie żyje, by ta zasada zniknęła i korzystać z tego cennego dobra można było w miarę swobodnie. Piszemy: „w miarę”, bo jednak obrońcy wizerunku poszukują (i czasami znajdują) jego ochrony na dwóch płaszczyznach.
Gumy z łapaczem i miotaczem
Po pierwsze, wskazują oni na przepis prawa autorskiego, który pozwala na dochodzenie roszczeń związanych z wykorzystaniem wizerunku aż dwadzieścia lat pod śmierci osoby, do której wizerunek należał. Pozostaje jednak nierozstrzygnięte pytanie, czy chodzi o sam okres przedawnienia tego typu roszczeń (co wpisywałoby się w zasadę osobistego charakteru tego dobra) czy o sztuczne wydłużenie żywota wizerunku, ponad życie jego właściciela.
Czytaj więcej
W Polsce ochrona prawna przed deepfake' ami może się okazać iluzoryczna.
Po drugie, naruszenie wizerunku danej osoby (tu: zmarłej), może prowadzić do równoległego naruszenia innych dóbr osobistych. Chodzi o sytuację, gdy wykorzystanie wizerunku wkracza w intymność lub prywatność, albo ośmiesza, czy też zniesławia. Z zarzutem naruszenia prywatności poradzić sobie łatwo, to też dobro osobiste i wygasa w tym samym momencie co prawo do wizerunku. Drugi zarzut – że doszło do ośmieszenia, zniesławienia – mógłby chwycić tylko wtedy, gdyby ośmieszanym był nie portretowany, ale pamięć po nim utrzymywana przed jego najbliższych (kult pamięci osoby zmarłej). Praktycznie zatem roszczeń dochodzić można, ale formalnie ochroną byłoby objęte inne dobro – osoby żyjącej, a nie zmarłej.