Dariusz Tarabasz, Krzysztof Czyżewski: Elvis wiecznie żywy

Prawami do wizerunku handluje się na wielką skalę – od rynku mody, sportu rozrywki po rynek idei.

Publikacja: 28.06.2022 09:44

Dariusz Tarabasz, Krzysztof Czyżewski: Elvis wiecznie żywy

Foto: Adobe Stock

Wizerunek to dobro osobiste ścisłe związane z osobowością człowieka. Podlega oczywiście ochronie prawnej, która jednak co do zasady wygasa z chwilą śmierci osoby sportretowanej. To jeden z podstawowych dogmatów prawa cywilnego. Czy deep fake i jego rosnąca popularność doprowadzi do skruszenia tej zasady?

Wykorzystanie wizerunku danej osoby wymaga jej zgody. I choć od tej zasady mamy kilka wyjątków (dotyczących osób publicznych, zbiorowości lub sytuacji, gdy portretowany przyjął wynagrodzenie za pozowanie), to na polu komercyjnym, publicznym, politycznym będą one miały nikłe zastosowanie. Wystarczy jednak, że wykorzystanie miałoby dotyczyć wizerunku osoby, która już nie żyje, by ta zasada zniknęła i korzystać z tego cennego dobra można było w miarę swobodnie. Piszemy: „w miarę”, bo jednak obrońcy wizerunku poszukują (i czasami znajdują) jego ochrony na dwóch płaszczyznach.

Gumy z łapaczem i miotaczem

Po pierwsze, wskazują oni na przepis prawa autorskiego, który pozwala na dochodzenie roszczeń związanych z wykorzystaniem wizerunku aż dwadzieścia lat pod śmierci osoby, do której wizerunek należał. Pozostaje jednak nierozstrzygnięte pytanie, czy chodzi o sam okres przedawnienia tego typu roszczeń (co wpisywałoby się w zasadę osobistego charakteru tego dobra) czy o sztuczne wydłużenie żywota wizerunku, ponad życie jego właściciela.

Czytaj więcej

Tarabasz, Czyżewski: Czy dalej możemy wierzyć własnym oczom

Po drugie, naruszenie wizerunku danej osoby (tu: zmarłej), może prowadzić do równoległego naruszenia innych dóbr osobistych. Chodzi o sytuację, gdy wykorzystanie wizerunku wkracza w intymność lub prywatność, albo ośmiesza, czy też zniesławia. Z zarzutem naruszenia prywatności poradzić sobie łatwo, to też dobro osobiste i wygasa w tym samym momencie co prawo do wizerunku. Drugi zarzut – że doszło do ośmieszenia, zniesławienia – mógłby chwycić tylko wtedy, gdyby ośmieszanym był nie portretowany, ale pamięć po nim utrzymywana przed jego najbliższych (kult pamięci osoby zmarłej). Praktycznie zatem roszczeń dochodzić można, ale formalnie ochroną byłoby objęte inne dobro – osoby żyjącej, a nie zmarłej.

Nie od dziś jednak wiemy, że wizerunek, szczególnie osób znanych, obok znaczenia dla osobowości człowieka, ma również wartość majątkową. Prawami do wizerunku handluje się na szeroką skalę od rynku mody, sportu, rozrywki po „rynek” idei. Znana twarz może sprzedać niemal wszystko. Wystarczy wspomnieć, że spór, od którego zaczęto w USA mówić o prawie do wykorzystania wizerunku („Right of Publicity”) w celach komercyjnych, dotyczył reklamy gum do żucia, i to już w 1953 r. (sprawa Haelan Laboratories v. Topps). Sprawa dotyczyła wykorzystania na opakowaniu podobizn znanych zawodników baseball i była tak nieoczywista, że trafiła przed Sąd Najwyższy USA, doprowadzając do odróżnienia prawa do ochrony wizerunku od prawa do zarabiania na nim.

Tylko Harrison Ford!

Imitacja wizerunku znanej osoby w formule technologii, jaka stoi za deep fake oprócz wzbudzania zdziwienia (przemowa królowej Elżbiety II), śmiechu (żartujący Tom Cruise), szoku (nakłaniający do poddania się prezydent Ukrainy), może i już coraz częściej jest wykorzystywana celach zarobkowych w przemyśle rozrywkowym.

Najgłośniejszym jak dotąd przykładem wykorzystywania tej technologii okazało się zaangażowanie nieżyjącej Carrie Fisher w roli księżniczki Lei w jednej z części sagi „Gwiezdnych wojen”. Wybieg na tyle się spodobał i sprawdził, że szefowie Disneya już przebąkują o tym, że ciężko im będzie się pogodzić z innym Indianą Jonesem niż ten grany przez Harrisona Forda (niech oczywiście żyje wiecznie!).

Oczywiście z tego, co wiemy, wizerunek Carrie Fisher był wykorzystany z pełnym porozumieniu z jej bliskimi, ale czy aż tak trudno wyobrazić sobie sytuację, gdy w państwie, w którym wizerunek nie będzie chroniony po śmierci (bo przecież jest tylko dobrem osobistym!) jacyś reklamodawcy lub filmowcy skorzystają z – co istotne – w pełni legalnej możliwości wykorzystania w ich produkcjach wizerunków znanych zmarłych?

„Był dobry jak anioł”

Niektóre kraje, w tym w szczególności niektóre stany w USA, nie czekając na deep fake, już dawno uznały, że wizerunek, jak każde dobro, na które jest popyt, powinno być traktowane jak towar podlegający obrotowi, niezależnie od tego, czy jego właściciel żyje czy umarł (aż 23 stany uznają ochronę pośmiertną, w tym m.in. Kalifornia, Floryda, Indiana, Nevada, Oklahoma, Tennessee (ciekawe, czy ma to coś wspólnego z tym, że w tym stanie umarł król Elvis Presley?). Ustawa stanu Nowy Jork, która weszła w życie 29 maja 2021 r., przewiduje prawo post mortem do ochrony przed komercyjnym wykorzystaniem wizerunku przez aż 40 lat od śmierci. Ustawa wprost przewiduje ochronę przed cyfrowymi replikami wizerunku i przed komercyjnym wykorzystaniem wizerunku.

Jednocześnie nowojorska ustawa wprowadza ochronę dla ofiar materiałów zmanipulowanych cyfrowo bez zgody o charakterze jednoznacznie seksualnym. Nic więc dziwnego, że niektóre gwiazdy na starość przeprowadzały się do tych stanów, które zapewniały ich rezydentom ochronę wizerunku po śmierci, by zapewnić dobrobyt swoim spadkobiercom.

A inni? Ktoś może chcieć powoływać się właśnie na dobro osobiste w postaci „kultu pamięci osoby zmarłej". Czy na pewno? Skoro reklamodawca lub producent nie będzie wcale ośmieszał, zniekształcał przekonań czy dokonań znanej osoby? Przedstawi go wyłącznie w korzystnym świetle? W takiej sytuacji dowodzenie przez bliskich, że wypacza się obraz zmarłego byłoby niemożliwe.

Dogmat o czysto osobistym charakterze prawa do wizerunku należy zatem przemyśleć. Tym bardziej że jego ochrona nie sprowadza się do możliwości żądania wynagrodzenia z tego tytułu, ale i – co w przypadku deep fake może okazać się kluczowe – do żądania zaniechania wykorzystywania danego wizerunku i przeprosin, i to niezależnie od tego, czy dany deep fake narusza inne dobra osobiste poza samym wizerunkiem.

Autorzy są adwokatami z Czyżewscy kancelaria adwokacka

Wizerunek to dobro osobiste ścisłe związane z osobowością człowieka. Podlega oczywiście ochronie prawnej, która jednak co do zasady wygasa z chwilą śmierci osoby sportretowanej. To jeden z podstawowych dogmatów prawa cywilnego. Czy deep fake i jego rosnąca popularność doprowadzi do skruszenia tej zasady?

Wykorzystanie wizerunku danej osoby wymaga jej zgody. I choć od tej zasady mamy kilka wyjątków (dotyczących osób publicznych, zbiorowości lub sytuacji, gdy portretowany przyjął wynagrodzenie za pozowanie), to na polu komercyjnym, publicznym, politycznym będą one miały nikłe zastosowanie. Wystarczy jednak, że wykorzystanie miałoby dotyczyć wizerunku osoby, która już nie żyje, by ta zasada zniknęła i korzystać z tego cennego dobra można było w miarę swobodnie. Piszemy: „w miarę”, bo jednak obrońcy wizerunku poszukują (i czasami znajdują) jego ochrony na dwóch płaszczyznach.

Pozostało 86% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian