Prigan, Pachnik: Niepokój o sądy

Jakie kryteria ustalają, co jest „prostą sprawą"?

Aktualizacja: 28.12.2021 10:29 Publikacja: 28.12.2021 10:22

Prigan, Pachnik: Niepokój o sądy

Foto: Adobe Stock

Wreszcie z należytą troską zajęto się absolwentami prawa, poprawiając głośny program „Pierwsza praca". Niekoniecznie tylko przewidziano skutki i konsekwencje aktualnej wersji ustawy o sądach pokoju.

Prace nad tą ustawą bardzo się zaktywizowały. Pomimo wielu jej wad i niedoskonałości.

Sam pomysł powołania sędziów pokoju to ani nic nowego, ani nic kontrowersyjnego. Pochodzą z międzywojnia. W historii prawa nie tylko sędziowie uczestniczyli w orzekaniu o różnych sprawach. Wymienić można oficerów wojska mianowanych asesorami (z tym że nie byli to asesorzy w rozumieniu asesorów sądowych), członków sądów społecznych, członków państwowych komisji arbitrażowych, sędziów obywatelskich, sędziów pokoju, przysięgłych, członków kolegiów do spraw wykroczeń czy sędziów handlowych). Obecnie orzekają także członkowie Krajowej Izby Odwoławczej i samorządowych kolegiów odwoławczych. Aktualnie w sądach oprócz sędziów orzeczenia wydają asesorzy czy referendarze sądowi.

Kandydat na kandydata

Sędziowie pokoju mieliby być powoływani na kadencję – zupełnie jak obecnie asesorzy w sądach administracyjnych. Słowem, żadna nowość. Powrotem do regulacji międzywojnia miałby być wybór sędziów pokoju w wyborach powszechnych. Ustawę napisano jednak w ten sposób, że wbrew medialnym hasłom, nie dotyczy ona wyboru sędziów pokoju w wyborach powszechnych, ale wyboru kandydatów na kandydatów na sędziów pokoju. Ci bowiem, którzy mieliby być wybrani, nie zostaną z automatu sędziami pokoju, ale dopiero będą poddawani weryfikacji przed Krajową Radą Sądownictwa i procedurze nominacji przez Prezydenta RP. W konsekwencji kandydat, który zostałby wskazany przez wyborców, bynajmniej nie musiałby zostać sędzią pokoju. Pieniądze i energia w gwizdek. Mogłoby oczywiście być inaczej, wcześniej KRS weryfikowałaby kandydatów i dopuszczała do wyborów tylko tych bardzo dobrych, co z kolei wpływałoby na to, że kandydat, który wygrał wybory, zyskałby pewność przedstawienia do nominacji Prezydentowi RP. Mogłoby tak być, ale nie jest. Warto dodać, że projekt co prawda nie przewiduje, co będzie, gdy KRS uzna, że wygrany kandydat nie spełnia jej oczekiwań, ale łatwo się domyślić, że będziemy wybierać do skutku. Ot, takie tam poprawianie błędów demokracji według klucza kompetencji.

Same wymagania stawiane sędziom pokoju są zatrważająco niskie, napisane jakby dla umożliwienia pierwszej samodzielnej pracy asystentom sędziów (nie mylić z asesorami sądowymi). Niestety tłumaczenie, że sędziowie pokoju zajmowaliby się sprawami „prostymi", jest złudne. To nie wartość przedmiotu sporu czy zagrożenie karą decydują bowiem o skomplikowaniu bądź nie sprawy. Zresztą, jeżeli ktoś decyduje się na drogę sądową, to dla niego sprawa ma już charakter istotny. Przeżywa ją, chce wygrać i dowieść swojej racji. Takie sprawy – jak i żadne inne – nie mogą być polem do nauki dla osób zdobywających doświadczenie w swojej pierwszej samodzielnej pracy.

Projekt Pierwsza Praca

Sam pomysł na liczebność sędziów pokoju jest wielce ciekawy. Wedle szacunków powinno ich być ok. 4 tys. przy ok. 6 tys. sędziów sądów rejonowych obecnie. Każdy otrzyma wzmocnienie w postaci asystentów sędziego i starszych asystentów sędziego (zapewne do pisania uzasadnień), bo nie wiadomo, na czym innym praca aż dwóch rodzajów asystentów miałaby polegać w owych „prostych" sprawach. Może warto wreszcie postawić na sekretariaty z prawdziwego zdarzenia (dobrze płatne etaty sekretarskie), które zostaną wzmocnione nowoczesnymi rozwiązaniami cyfrowymi, przede wszystkim skutecznym sposobem doręczania korespondencji?

A jak sędzia pokoju (człowiek z ludu) niemający żadnego doświadczenia życiowego ma rozwiązywać „proste" sprawy ludzi na bazie swojego doświadczenia życiowego oraz autorytetu społecznego?

Projekt ustawy o sędziach pokoju to projekt „Pierwsza praca" dla młodych ludzi bez doświadczenia, którzy nic nie mogą stracić, a tylko zyskać sześcioletnie doświadczenie w swojej pierwszej samodzielnej pracy.

Przypominamy zatem, że założeniem instytucji sędziego pokoju jest to, że doświadczony życiowo prawnik z dużym autorytetem społecznym będzie rozwiązywał „proste" sprawy ludzi. Niestety założenia projektu na wstępie przekreślają pożądane przez wymiar sprawiedliwości osoby z bogatym doświadczeniem życiowym. Oczami wyobraźni widzimy, jak 29-letni prawnik będzie na bazie swojego doświadczenia życiowego rozwiązywał „proste" sprawy zwykłych ludzi w sporze dwojga 40-latków o wysokość alimentów.

Z projektu ustawy wynika, że sędziowie pokoju nie zyskują żadnych dodatkowych uprawnień z ukończenia kadencji. Nie mogą ubiegać się o urząd sędziego, nie mają preferencji w ubieganiu się o etat referendarza sądowego, nie mogą wpisać się do korporacji zawodowych. A zatem propozycja ustawodawcy to: zawodowy pusty przebieg, o ile to nie jest samodzielna pierwsza praca.

W lokalach gminnych powagi nie będzie

Idąc dalej, zdaje się, że nie do końca przemyślano, jak zapewnić potrzeby lokalowe tak licznej kadry. Oczywiście można próbować usadowić sędziów pokoju w gabinetach w urzędach gmin, które nie są przystosowane do rozpraw sądowych. Pytanie, czy nie wpłynie to na obniżenie rangi i znaczenia wymiaru sprawiedliwości. Sędziom pokoju pewnie należałoby też zapewnić niezbędną pomoc, nawet nie asystencką, ale chociażby biurową i administracyjną. Sąd to kolejne etaty, które należy wygospodarować, albowiem sędziowie pokoju w założeniu nie będą korzystać z zasobów sądów powszechnych.

Asesor czy referendarz sądowy?

Od strony instytucjonalnej ustawodawca nie zdecydował się, czy sędziowie pokoju będą instytucją na wzór asesorów, czy na wzór referendarzy, czyli podmiotem wykonującym wymiar sprawiedliwości, czy wykonującym inne funkcje z zakresu ochrony prawnej. Dotychczas takiego połączenia nie było. Jest to o tyle kontrowersyjne, że gdyby sądy pokoju miały wykonywać wymiar sprawiedliwości, to ich sędziowie powinni mieć gwarancje niezależności zbliżone do sędziów, z czym kontrastuje jednokadencyjna funkcja (swoją drogą sądy pokoju też mają być kadencyjne). Przy czym odwoływanie się do kadencyjności asesorów w sądach administracyjnych jest o tyle złudne, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie asesorów sądowych w sądach powszechnych (SK 7/06) uznano, że zachodzi tak istotna analogia między przepisami, że zaprzestano powoływania asesorów sądowych w sądach administracyjnych, uważając, że również i te przepisy dotknięte są wadą niezgodności ich z Konstytucją RP. Po gruntownej reformie instytucji asesora sądowego przed sądami powszechnymi zaczęto na nowo powoływać asesorów sądowych zarówno w sądach powszechnych, jak i na podstawie niezmienionych przepisów w sądach administracyjnych.

Nie można jednak wykluczyć, że TK nie uchyli tychże przepisów podobnie jak w przypadku asesorów sądowych w sądach powszechnych.

Jaka będzie kampania wyborcza

Ciekawe są też ograniczenia i sposób prowadzenia kampanii wyborczej oraz obowiązki sprawozdawcze. Należy napisać wprost, że oferowane rozwiązania legislacyjne są wypaczeniem idei wyborów powszechnych i „udają" wybory. Możliwości przeprowadzania kampanii i prezentacji swojej kandydatury są iluzoryczne. Warto dodać, że projektowane wspólne spotkania kandydatów w urzędzie gminy z wyborcami są drwiną z trójpodziału władzy i z góry podważają bezstronność i niezawisłość sędziego od władzy wykonawczej, czyli wójta, burmistrza, czy też prezydenta miasta. Praktyka komisarzy wyborczych pokazuje także, że podstawowym zarzutem wobec komitetów wyborczych w wyborach samorządowych jest brak terminowości w składaniu sprawozdań. Podobny problem i wynikające z niego konsekwencje (zawiadomienie organów ścigania) może spotkać sędziów pokoju.

Czy są potrzebni?

Czytając projekt ustawy Prezydenta RP, nie możemy oprzeć się wrażeniu, że nikt z autorów tego projektu, m.in. nie zadał sobie kilku podstawowych pytań:

- jakiego rodzaju sprawy ma prowadzić sędzia pokoju, czyli co jest „prostą" sprawą w rozumieniu obywatela?

- Jakie jest jedno łatwe do rozróżnienia (dla każdego obywatela) kryterium, aby ustalić, co jest „prostą" sprawą (np. wszystkie sprawy do 10 tys. zł (bez wyjątku), wszystkie wykroczenia, wszystkie sprawy skarbowe itp.)?

- Kto powinien zostać sędzią pokoju w Polsce, skoro nie zwiększamy ilości etatów sędziów w sądach powszechnych i jak będzie wyglądała jego przyszłość w wymiarze sprawiedliwości po ukończeniu kadencji? Czy stać Polskę na porzucenie sędziów pokoju po jednej kadencji, skoro zainwestowaliśmy w ich rozwój aż sześć lat?

- Co ma odróżniać sędziego pokoju od sędziego sądu powszechnego z punktu widzenia obywatela?

- Skoro sędzia pokoju ma prowadzić „proste" sprawy, dlaczego ma je prowadzić w oparciu o skomplikowane i nieprzyjazne dla obywatela przepisy procedury cywilnej i karnej?

W naszej ocenie, o ile Polska potrzebuje sędziów pokoju, to potrzebuje kandydatów z doświadczeniem życiowym w praktycznym stosowaniu prawa od pięciu do dziesięciu lat w „prostych" sprawach ludzi, których lokalna społeczność darzy szacunkiem, którzy z powodu swoich predyspozycji zawodowych do urzędu sędziego mogą ubiegać się o kolejne kadencje sędziego pokoju lub skutecznie ubiegać się o urząd sędziego sądu powszechnego. Ustawodawca musi dostrzec, że aby pozyskać z rynku prawniczego doświadczonych, spełnionych zawodowo prawników (dobrych kandydatów na sędziów pokoju) musi zapewnić im możliwość kontynuowania kariery na stanowisku sędziego i zachęcić ich czymś więcej niż niewygórowanym (w stosunku nawet do sędziów sądów rejonowych) wynagrodzeniem, aby chcieli porzucić swoje zazwyczaj dobrze płatne zajęcia dla dobra publicznego.

Na dziś projekt de facto skierowany jest tylko do ludzi bez doświadczenia życiowego i zawodowego, co jest sprzeczne z ideą instytucji sędziego pokoju i może stać się porażką wymiaru sprawiedliwości. Zresztą projekt jest sprzeczny z ideami głoszonymi przez samego Pawła Kukiza, który podkreślał wagę praktycznego doświadczenia życiowego kandydata, który ma zbliżyć obywatela do wymiaru sprawiedliwości.

Autorzy są adwokatami

Wreszcie z należytą troską zajęto się absolwentami prawa, poprawiając głośny program „Pierwsza praca". Niekoniecznie tylko przewidziano skutki i konsekwencje aktualnej wersji ustawy o sądach pokoju.

Prace nad tą ustawą bardzo się zaktywizowały. Pomimo wielu jej wad i niedoskonałości.

Pozostało 97% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?