Jerzy Haszczyński: Polska była proizraelska, teraz głosuje w ONZ za Palestyną

Polska po raz pierwszy w kluczowym głosowaniu opowiedziała się w Organizacji Narodów Zjednoczonych przeciwko Izraelowi. I to w ważnym momencie wojny w Strefie Gazy.

Publikacja: 12.05.2024 07:06

Polska była postrzegana jako kraj proizraelski. Ostatnie głosowanie w ONZ może to zmienić

Polska była postrzegana jako kraj proizraelski. Ostatnie głosowanie w ONZ może to zmienić

Foto: AFP

Wynik piątkowego głosowania w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz nazwał „nagrodą dla Hamasu”.

Zdecydowana większość państw - 143 - poparła wniosek Palestyny o przyznanie jej pełnego członkostwa w organizacji i wezwała decydującą w tej sprawie Radę Bezpieczeństwa ONZ, by rozważyła ponownie ten wniosek (poprzez weto Stanów Zjednoczonych niedawno tam przepadł).

Polska poparła w ONZ rezolucję „zwiększającą uprawnienia Palestyny”

Tylko dziewięć państw głosowało w piątek przeciw wnioskowi ws. Palestyny, a 25 się wstrzymało. 

Wśród głosujących „za” była Polska, co oburzyło izraelską dyplomację. W tym ambasadora Jakowa Liwnego, który poza argumentem swojego szefa o „nagradzaniu Hamasu” (plus Iranu) użył też takiego: „To kontynuacja antyzachodniej decyzji z 1988 roku pod przewodnictwem Sowietów o uznaniu tzw. państwa palestyńskiego”.

Nasz MSZ wytłumaczył, że Polska poparła rezolucję „zwiększającą uprawnienia Palestyny”, bo jest to spójne „z dotychczasowym stanowiskiem w kwestii samostanowienia i państwowości”. W 1988 roku Polska uznała przecież deklarację niepodległości Palestyny.

Zmiana w polskiej polityce zagranicznej: Polska była dotychczas państwem proizraelskim

Nie da się jednak nie zauważyć, że jednoznaczne poparcie Palestyny na forum ONZ to nowość w polskiej polityce zagranicznej.

Polska na początku wieku, w epoce nazywanej przez Amerykanów wojną z terroryzmem (islamskim), była państwem proizraelskim. Tak była postrzegana w świecie arabskim i szerzej muzułmańskim - jako bliski sojusznik USA, których bliskim sojusznikiem jest Izrael.

I tak była postrzegana w UE, do której właśnie wstępowała, utrudniała tam potępianie Izraela na przykład za rozwijanie żydowskiego osadnictwa na terenach okupowanych. Polska potępiała też i bojkotowała ONZ-owskie konferencje zwane Durbanami, od nazwy miasta w RPA, gdzie odbyła się pierwsza z nich w 2001 roku. Miały to być spotkania poświęcone walce z rasizmem i ksenofobią, w praktyce były antyizraelskimi czy antysemickimi sabatami.

Polska, o czym w różnym kontekście wspominają izraelski ambasador i polski MSZ, od schyłku PRL uznaje państwo palestyńskie. Jego ambasada znajduje się tuż obok rezydencji ambasadora Stanów Zjednoczonych - największego sojusznika Izraela.

Jak wcześniej Polska głosowała w ONZ w kwestiach ważnych dla Izraela i Palestyny?

Postrzeganie jakiegoś kraju jako proizraelskiego lub propalestyńskiego to jedno, drugie to czyny - głosowanie w kluczowych dla Palestyńczyków i Izraelczyków kwestiach na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Pierwsze w tym wieku odbyło się w 2011 i dotyczyło przyznania Palestynie członkostwa w UNESCO (ONZ-owskiej instytucji ds. edukacji, nauki i kultury).

Czytaj więcej

Alex Dancyg, polski zakładnik Hamasu

To był sukces Palestyńczyków - po raz pierwszy znaleźli się w poważnej prawdziwie międzynarodowej organizacji. Za przyjęciem Palestyny do UNESCO głosowało wówczas 107 państw, przeciw 14, a 52 wstrzymały się od głosu, w tym Polska.

Rok później w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ odbyło się jeszcze ważniejsze głosowanie - w sprawie przyznania Palestynie statusu nieczłonkowskiego państwa obserwatora (non-member observer state) w tej organizacji, wcześniej nie była tam uznawana za państwo (state), lecz byt (entity). Tym razem aż 138 krajów głosowało za, a tylko dziewięć przeciw - poza Izraelem, USA, Kanadą i Czechami były to głównie małe wyspiarskie kraje Pacyfiku. Wstrzymanie się, jak to uczyniła wraz z 40 innymi krajami Polska, można było uznać za gest pod adresem Izraela.

W 2017 roku grono państw wstrzymujących się w kolejnym głosowaniu ważnym dla Izraelczyków i Palestyńczyków jeszcze bardziej się skurczyło. Wtedy chodziło o rezolucję, którą przyjęto po zapowiedzi przez prezydenta Donalda Trumpa uznania przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela.

Za tym, by każdą zmianę statusu Jerozolimy uznać za nieważną, opowiedziały się co prawda 128 państw, czyli mniej niż w 2012 roku w sprawie statusu Palestyny w ONZ, a przeciw było nadal dziewięć. Ale nieco zmniejszyło się grono wstrzymujących się, przede wszystkim zaś zmienił się jego skład, zostało w nim mniej krajów UE, bo większość głosowała za tym, że Jerozolima nie może być stolicą Izraela, w tym Niemcy, ze względów historycznych mające szczególne podejście do państwa żydowskiego, państwo, które wspieranie bezpieczeństwa Izraela uznaje za swoją rację stanu.

Polska się wstrzymała, co wyglądało na gest proizraelski. Była największym krajem Unii, który tak zrobił. Izraelczycy jednak tego nie zauważyli, chwalili za to Rumunię, Czechy i Chorwację, które również się wstrzymały.

Zmiana polskiego stanowiska. Pytania ministra Radosława Sikorskiego do Izraela

Teraz już nie ma gestów proizraelskich. Zmianę sygnalizował w niedawnym exposé minister Radosław Sikorski. Pytał, czy Izrael „przewiduje możliwość współżycia z państwem palestyńskim, które Polska uznaje, a jeśli nie – to jakie ma plany wobec 5 milionów Palestyńczyków, których życie kontroluje?”.

I podkreślił: „Polska potępiła niedopuszczalny atak Izraela na bezbronny konwój humanitarny organizacji World Central Kitchen, w wyniku którego zginął Polak, pan Damian Soból”, dodając, że „samoobrona w słusznej sprawie nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny i za złamanie praw wojennych”.

Czytaj więcej

Po ataku na konwój World Central Kitchen w Gazie: Izrael kontra reszta świata

Trudno powiedzieć, czy izraelski atak na konwój w Strefie Gazy najbardziej wpłynął na postawę Polski wobec Izraela. Ale bez wątpienia reakcja ambasadora Jakowa Liwnego na polskie reakcje po ataku spowodowała, że zniknęły obawy przed oskarżeniami o antysemityzm. Liwne doprowadził argument o antysemityzmie do absurdu, przy okazji - co szczególnie smutne - powodując, że prawdziwi antysemici poczuli, iż więcej im wolno.

Jaka jest przyszłość stosunków polsko-izraelskich?

Antysemityzm to wyjątkowa forma rasizmu. Walkę z antysemityzmem, także prawdziwym, utrudnia teraz Izraelowi także to, że w jego rządzie na kluczowych stanowiskach ministra finansów i ministra bezpieczeństwa są rasiści — Bezalel Smotricz i Itamar Ben Gewir. Z punktu widzenia Polski dodatkowym problemem może być minister spraw zagranicznych, Israel Katz, który kilka lat temu, gdy był szefem dyplomacji w innym gabinecie Beniamina Netanjahu, mówił, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki.

Przy obecnym rządzie Izraela o naprawę stosunków tego kraju z Polską nie będzie łatwo. Czy ułatwi ją piątkowe głosowanie w ONZ? Pewną wskazówką jest reakcja Davida Harrisa, byłego długoletniego szefa Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, zwanego ambasadorem narodu żydowskiego. Umieścił on Polskę (wraz z m. in. Francją, Hiszpanią, Belgią, Australią, Japonią, Grecją i Norwegią), na czarnej liście państw, które głosowały ręka w rękę z Chinami, Rosją, Koreą Północną i Syrią. Lista opatrzona jest hasłem: „Pamiętajmy”.

Wynik piątkowego głosowania w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ szef izraelskiej dyplomacji Israel Katz nazwał „nagrodą dla Hamasu”.

Zdecydowana większość państw - 143 - poparła wniosek Palestyny o przyznanie jej pełnego członkostwa w organizacji i wezwała decydującą w tej sprawie Radę Bezpieczeństwa ONZ, by rozważyła ponownie ten wniosek (poprzez weto Stanów Zjednoczonych niedawno tam przepadł).

Pozostało 95% artykułu
Publicystyka
Marek Kozubal: Powódź to jednak nie jest wojna
Publicystyka
Kazimierz Wóycicki: Pisowskie zwyczaje nowej ministry kultury przy zwalnianiu Roberta Kostry z MHP
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Dlaczego Izrael nie powinien atakować Hezbollahu wybuchającymi pagerami
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Atak pagerami na Hezbollah. Jak premier Izraela pomaga Trumpowi
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Obustronne rozczarowanie Polaków i Ukraińców