Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę

Nie wolno nam zaprzepaścić szansy na uczynienie naszej Unii większą i silniejszą, a tym samym także bezpieczniejszą – pisze ministra spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock.

Publikacja: 30.04.2024 04:30

Annalena Baerbock

Annalena Baerbock

Foto: Bertrand GUAY / AFP

Przy dźwiękach hymnu Europy, pod niebem rozświetlonym deszczem złotych iskier, zupełnie obcy ludzie padali sobie w ramiona. Wraz z setkami osób świętowałam wtedy, 1 maja 2004 roku, tę wyjątkową dla Europy chwilę na moście na Odrze między Frankfurtem na wschodzie Niemiec a Słubicami na zachodzie Polski. Wreszcie wszyscy byliśmy zjednoczeni w Unii Europejskiej. Tej nocy około 75 milionów ludzi w Estonii, na Łotwie, Litwie, Malcie, w Polsce, Słowenii, na Słowacji, w Czechach, na Węgrzech i Cyprze stało się częścią rodziny UE. Później dołączyli też nasi sąsiedzi z Bułgarii, Rumunii i Chorwacji.

Odważna odpowiedzialność oraz dalekowzroczność ludzi w krajach przystępujących do Unii – od krajów bałtyckich po Morze Śródziemne – sprawiły, że to wielkie święto było możliwe. Z determinacją podjęli się oni realizacji długiego i trudnego procesu reform i harmonizacji.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Dzięki USA i Niemcom wróciliśmy do Europy

Dziedzictwo poprzednich pokoleń

Dla mnie jako niemieckiej ministry spraw zagranicznych ten dzień pokazuje, że każde pokolenie ma swoje zadanie. Pokolenia naszych rodziców i dziadków dostrzegły po II wojnie światowej, że pojednanie jest podstawą europejskiej wspólnoty pokoju. Nam, Niemcom, nigdy nie wolno zapomnieć, że właśnie nam, którzy sprowadziliśmy wojnę i zagładę na tak wielu, dane było w ten sposób odnaleźć drogę do pokoju i przyjaźni. Pokolenia przed nami stworzyły europejską unię wolności – do życia, pracy i kreowania gospodarki – od Atlantyku aż po granice z Rosją.

Aby nasza unia wolności mogła sprostać pokoleniowemu zadaniu przyjęcia nowych członków, musimy ją zreformować

Pokolenie tamtego dużego rozszerzenia musiało się wówczas zdobyć na odwagę, by nie dać się zwieść przeciwnościom i populistycznym hasłom. Tak jak w Niemczech, gdzie w czasach wysokiego bezrobocia straszono „polskim hydraulikiem”. Zadaniem polityki jest jednak, jak powiedział kiedyś były prezydent federalny Walter Scheel: „czynić, co należy, i propagować to”, zamiast dawać się ponieść nastrojom i płynąć z prądem. Można by się zastanawiać, czy wynik debaty byłby taki sam, gdyby już wtedy istniały media społecznościowe. Ale z nienawiści, populizmu i malkontenctwa nie może wyrosnąć nic, co wzbudza nadzieję.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Na 20 lat Polski w Unii

Nasze pokolenie mierzy się obecnie z zadaniem obrony i wzmocnienia projektu pokoju i wolności, jakim jest Europa, choć kosztuje to bardzo wiele wysiłku. Bo wojna napastnicza Putina przeciwko Ukrainie uświadamia nam w najbardziej brutalny sposób, że nasz pokój, nasza wolność i nasza pomyślność w Europie nie są oczywistością. Aby chronić naszą Europę, potrzebujemy także dzisiaj tego, czym kierowały się pokolenia przed nami, gdy budowały naszą zjednoczoną Wspólnotę: odważnej odpowiedzialności i dalekowzroczności.

Geopolityczna konieczność

Jako Unia Europejska razem z naszymi przyjaciółmi i sojusznikami bronimy naszych wartości i naszego bezpieczeństwa, twardo stojąc u boku Ukrainy tak długo, jak będzie to konieczne. U boku kraju, który od przeszło dwóch lat ponosi największe ofiary na rzecz przyszłości w wolności i demokracji – i który sam już teraz wielkimi krokami zmierza ku Unii Europejskiej.

Co najmniej od czasu rosyjskiej napaści na Ukrainę wiemy, że rozszerzenie naszej Unii Europejskiej jest dzisiaj także geopolityczną koniecznością. Polityczne i geograficzne „szare strefy” na Bałkanach i na wschodzie UE są niezwykle niebezpieczne. Nie możemy sobie pozwolić na takie szare strefy, bo dla Putina są one zaproszeniem do ingerencji, do destabilizacji.

Unia Europejska jest symbolem wolności, demokracji i praworządności. Tak samo jak przed 20 laty, także i dzisiaj miliony Europejek i Europejczyków w dołączeniu do grona obywateli UE znów dostrzegają szansę i obietnicę. I nie możemy sobie po raz kolejny pozwolić na to, by – tak jak w przypadku krajów Bałkanów Zachodnich – całe pokolenie czekało w unijnej poczekalni. Nie wolno nam zaprzepaścić szansy na uczynienie naszej Unii większą i silniejszą, a tym samym także bezpieczniejszą. Nasza unia pokoju i wolności jest otwarta na nowych członków.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Co sprawiło, że jesteśmy Zachodem

Reformy nie do uniknięcia

Aby jednak przyjęcie kolejnych państw do Unii się powiodło, musimy zadbać o to, by nasza Unia Europejska zachowała zdolność do działania zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. W tym celu będziemy ją konsekwentnie dalej rozwijać, mimo że – jak to bywa w dużej rodzinie – ciągle toczymy usilne zmagania, w jaki sposób to robić. Skarbnica doświadczeń zgromadzonych przez państwa członkowskie, które przystąpiły do UE od roku 2004 i które z powodzeniem przeszły długi proces transformacji, ma przy tym bardzo szczególną wartość.

Aby nasza unia wolności mogła sprostać temu pokoleniowemu zadaniu, musimy ją zreformować. Moim zdaniem wpisuje się w to ograniczenie możliwości weta w Radzie. W Unii liczącej w przyszłości ponad 35 członków także musimy zachować zdolność do działania. Oznacza to również częstsze podejmowanie decyzji znaczną większością głosów, a nie jednogłośnie. Nawet jeśli miałoby to oznaczać, że Niemcy – jak każde inne państwo członkowskie – mogą zostać przegłosowane. Musimy w sposób zdecydowany wspólnie podjąć kwestię rozszerzenia i reform.

Wykazanie się odważną odpowiedzialnością oznacza dzisiaj, że przygotowujemy teraz naszą Unię Europejską na przyjęcie jeszcze w tej dekadzie nowych państw członkowskich. Tak by ludzie znów mogli paść sobie w ramiona przy dźwiękach hymnu Europy, zjednoczeni w naszej coraz większej europejskiej rodzinie.

Przy dźwiękach hymnu Europy, pod niebem rozświetlonym deszczem złotych iskier, zupełnie obcy ludzie padali sobie w ramiona. Wraz z setkami osób świętowałam wtedy, 1 maja 2004 roku, tę wyjątkową dla Europy chwilę na moście na Odrze między Frankfurtem na wschodzie Niemiec a Słubicami na zachodzie Polski. Wreszcie wszyscy byliśmy zjednoczeni w Unii Europejskiej. Tej nocy około 75 milionów ludzi w Estonii, na Łotwie, Litwie, Malcie, w Polsce, Słowenii, na Słowacji, w Czechach, na Węgrzech i Cyprze stało się częścią rodziny UE. Później dołączyli też nasi sąsiedzi z Bułgarii, Rumunii i Chorwacji.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki