Bogdan Klich: Sojusznicy Ukrainy myślą przede wszystkim o swojej wewnętrznej polityce

Europa musi wspierać walkę Ukraińców. Wzorem Putina powinna przestawić gospodarkę na tory wojennej mobilizacji. To wyzwanie, lecz i szansa, by zgasić moskiewskie zagrożenie poza granicami UE i NATO. Zróbmy to, póki czas.

Publikacja: 18.01.2024 20:29

Premier Rishi Sunak (z prawej) pojechał do Wołodymyra Zełenskiego z deklaracją o zwiększeniu w tym r

Premier Rishi Sunak (z prawej) pojechał do Wołodymyra Zełenskiego z deklaracją o zwiększeniu w tym roku pomocy dla Ukrainy o 200 milionów, czyli do kwoty 2,5 miliarda funtów. Wydaje się, że Wielka Brytania przetarła ważny szlak. Zobowiązała się do zapewnienia „szybkiej i trwałej” pomocy Ukrainie.

Foto: STEFAN ROUSSEAU / POOL / AFP

Pamiętacie format Ramstein? To cykl konferencji organizowanych przez USA w bazie amerykańskich sił powietrznych. Charakterystyczne, iż podczas pierwszego spotkania 26 kwietnia 2022 roku nie przyjęto jakiejś radykalnej nazwy, jak choćby „koalicja na rzecz pokonania Putina”, lecz użyto amorficznego terminu Grupa Konsultacyjna ds. Obrony Ukrainy. Dlaczego? Bo taka definicja nie anonsowała twardych zobowiązań, dzięki czemu więcej było uczestników.

Lloyd Austin, sekretarz obrony USA, zapowiedział, że grupa będzie widywać się co miesiąc. Podczas 16 spotkań przedstawicieli ponad 40 państw z całego świata podejmowano konkretne decyzje o wsparciu dla obrońców Ukrainy. Ostatnia narada „koalicji Ramstein” odbyła się 11 października 2023 roku. Dlaczego o tym piszę? Bo minął już kwartał bez kolejnej konferencji. Cisza. Czyżby to koniec waszyngtońskiej inicjatywy? A może tylko tymczasowa przerwa? Jeśli tak, to z jakich przyczyn? Nasuwają się dwie.

Wojna Izraela z Hamasem i sytuacja polityczna w Waszyngtonie

Pierwszą jest wojna Izraela z Hamasem, która wybuchła pięć dni przed ostatnim spotkaniem. Izrael, obok Jordanii i Kataru, był bliskowschodnim partnerem ukraińskiego programu. Dziś jest konkurentem Kijowa w zabiegach o międzynarodowe poparcie polityczne i pomoc wojskową. Zapowiadał to już komunikat ogłoszony po spotkaniu 11 października 2023 roku, poświęconemu wszak obronie Ukrainy: „Szczegółowo przeanalizowano sytuację na Bliskim Wschodzie, jaka zaistniała po atakach Hamasu na Izrael, o czym poinformował zebranych izraelski minister obrony Yoav Gallant”.

Czytaj więcej

Wojna w Ukrainie. Pomoc zamiera, Rosja przejmuje inicjatywę

Drugą możliwą przyczyną zawieszenia Ramstein jest sytuacja polityczna w Waszyngtonie. Od października trwają negocjacje nad inicjatywą prezydenta Joe Bidena, który chciałby zasilić w tym roku Ukrainę kwotą 61 mld dol. Jak do tej pory nie udało się jednak uzgodnić tego w Kongresie ze względu na sprzeciw radykalnego skrzydła Partii Republikańskiej. Kiedy w ubiegłym tygodniu słuchałem w Wilnie Gabrieliusa Landsbergisa, ministra spraw zagranicznych Litwy, musiałem przyznać rację jego słowom: „Polityka wewnętrzna ma pierwszeństwo przed zagraniczną, przyćmiewając znaczenie zwycięstwa Ukrainy”. Konkluzja brzmi: „Ośmielamy Kreml, nie pomagając wystarczająco Ukrainie”.

Wsparcie wojskowe dla Ukrainy musi być kontynuowane

Czy poza tym są dobre wiadomości? No, powiedzmy: niezgorsze. Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, zwołał 10 stycznia specjalne posiedzenie Rady NATO-Ukraina na szczeblu ambasadorów. To odpowiedź na masowe ataki na ukraińskie miasta i infrastrukturę krytyczną. 

Dmytro Kułeba, ukraiński minister spraw zagranicznych, oczekiwał szybkiego wzmocnienia obrony powietrznej Ukrainy: „Zapewnienie regularnych dostaw pocisków dla patriotów, IRIS-T, NASAMS i innych systemów jest najwyższym priorytetem, który musi zostać zrealizowany dziś, a nie jutro”. Komunikat wydany po zakończeniu Rady NATO-Ukraina sugeruje, że ukraińskie potrzeby będą zaspokojone: „Sojusznicy dali jasno do zrozumienia, że będą nadal zapewniać Ukrainie znaczącą pomoc wojskową, gospodarczą i humanitarną, a wielu z nich przedstawiło plany dostarczenia miliardów euro dalszej pomocy w 2024 roku”.

Wydaje się, że Londyn przetarł ważny szlak. Zobowiązał się do zapewnienia „szybkiej i trwałej” pomocy Ukrainie. Należy wierzyć, iż znajdzie naśladowców

Z kuluarów dotarły pogłoski, iż istotnym motywem były powtarzające się incydenty naruszania przestrzeni powietrznej Polski, Rumunii i Mołdawii przez rosyjskie pociski rakietowe. Uznano argument Kułeby: „Im skuteczniejsza ukraińska obrona powietrzna, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że rosyjski pocisk lub dron przypadkowo wleci w graniczącą z NATO przestrzeń powietrzną”.

Deklaracje zamiast realnej pomocy

Nie ma jednak powodów do nadmiernej radości. Po pierwsze, wbrew informacjom prasowym („NATO zobowiązało się przekazać Kijowowi miliardy euro dodatkowej pomocy”), Sojusz nie mógł tego uczynić, gdyż nie dysponuje dodatkowym funduszem. Zobowiązania podjęli poszczególni alianci i ogłosili, że „za pośrednictwem NATO kupują do 1000 rakiet obrony powietrznej”. Londyn wysyła do Ukrainy 200 takich rakiet, a Niemcy dostarczyły systemy obrony powietrznej Patriot i Skynex oraz dodatkowe rakiety dla obrony przeciwlotniczej IRIS-T. Stoltenberg mógł tylko „zdecydowanie potępić rosyjskie ataki” oraz uznać, iż „rosyjska kampania okrucieństwa tylko wzmacnia determinację Ukrainy”.

Czytaj więcej

Niewielu firmom udało się opuścić sankcyjną listę

Nie oszukujmy się, to prowizorka, która nie pomoże zepchnąć Rosjan do defensywy. Do tego potrzebne jest ogłoszenie pełnej mobilizacji wolnego świata. Jeszcze raz przywołam Landsbergisa, który w Wilnie powiedział: „Choć udzielone wsparcie jest bezprecedensowe, obecnie wystarcza jedynie do utrzymania linii frontu, jest dalekie od strategicznego celu Ukrainy: zwycięstwa na polu bitwy”.

Rishi Sunak i Wielka Brytania zapewnia Ukrainie szybką i trwałą pomoc

Rishi Sunak pojechał do Kijowa z deklaracją o zwiększeniu w tym roku pomocy dla Ukrainy o 200 milionów, czyli do kwoty 2,5 miliarda funtów: „Nasze wsparcie nie może i nie będzie słabnąć”. Ważne jest także uzasadnienie brytyjskiego premiera: „Wielka Brytania jest jednym z najbliższych partnerów Ukrainy, ponieważ wie, że jej bezpieczeństwo zależy od bezpieczeństwa ogarniętego wojną kraju”.

Czytaj więcej

Wlk. Brytania z ogromnym wsparciem dla Ukrainy. Pakiet o wartości 2,5 mld funtów

Co innego jest wszak ważniejsze; delegacja brytyjska (jako pierwsza z krajów NATO) podpisała w Kijowie porozumienie o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa. Jest ono konsekwencją deklaracji, które padły po zeszłorocznym szczycie NATO w Wilnie. Sojusz nie odważył się wówczas związać jakąkolwiek umową z walczącym krajem. Nie oznacza to, iż nie mogą tego uczynić poszczególni alianci.

Wydaje się, że Londyn przetarł ważny szlak. Zobowiązał się do zapewnienia „szybkiej i trwałej” pomocy Ukrainie. Należy wierzyć, iż znajdzie naśladowców.

Unia Europejska musi mieć ogromny fundusz obronny

Rację ma komisarz Thierry Breton, który w KE oprócz rynku wewnętrznego odpowiada za obronność, mówiąc: „Musimy mieć ogromny fundusz obronny, nawet w wysokości 100 miliardów euro”. 27 lutego ma on przedstawić nową strategię europejskiego przemysłu obronnego (EDIS). Działania są nieodzowne, gdyż w półtora roku od rosyjskiej agresji unijne zdolności produkcyjne wzrosły tylko o 20–30 proc. To nie wystarczyło do spełnienia obietnicy o dostawie miliona pocisków armatnich. Rezultat jest taki, że Rosjanie wzmacniają nawałnicę artyleryjską, a ukraińscy lekarze informują o radykalnym wzroście ciężko rannych, dla których jedynym ratunkiem są amputacje. A więc: „Dziś, a nie jutro”.

Czytaj więcej

Rewolucyjne plany Brukseli. Unia chce mieć kontrolę nad rynkiem broni

Boris Pistorius, minister obrony RFN, przyznał, że „Ten milion nie zostanie osiągnięty. Przyczyną fiaska są moce produkcyjne w europejskiej zbrojeniówce”. Dlaczego Europa nie potrafi się zmobilizować? Bo „nie do każdego jeszcze dotarło, jak bardzo jesteśmy zagrożeni”.

Państwa członkowskie UE muszą postawić na rodzimy przemysł zbrojeniowy

Breton, który osobiście sprawdzał możliwości produkcyjne w całej Europe, podkreśla, że do sukcesu rodzącej się strategii zbrojeniowej nie wystarczy plan Komisji Europejskiej, niezbędna jest wola państw członkowskich: „One również powinny wywierać presję na rodzimy przemysł zbrojeniowy”. Rozumowanie europejskich komisarzy jest prawidłowe: „Nadszedł czas, by UE przeszła z fazy reagowania kryzysowego do budowania długoterminowej zdolności zwiększania gotowości obronnej”. Kraje bliskie (geograficznie!) Rosji, poprą każdy wysiłek. Wydaje się, że faktycznie dołączyły do nich Niemcy.

Czytaj więcej

Gigantyczna umowa PGZ na poszukiwaną przez NATO amunicję. "To historyczny krok"

Wnoszę to z radykalizacji kanclerza Olafa Scholza, który ogłosił alarm: „Dostawy broni dla Ukrainy są zdecydowanie za małe”. Choć nikogo nie wymienił, dla wszystkich jest jasne, iż wywiera presję na Paryż, Rzym i Madryt. Berlin wyrasta do roli lidera, ogłaszając, że chce spójnego planu wsparcia Ukrainy, bo tylko w ten sposób Europa może „zapobiec całkowitemu upadkowi jej bezpieczeństwa i wiarygodności”.

Victor Orbán wstrzymuje pomoc dla Ukrainy od UE

A reszta? Będzie miała okazję, by nie milczeć już 1 lutego 2024 roku. Tematem nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej ma być wizja strategii obronnej UE. Nie dajmy się zwieść. Za tym emfatycznym terminem kryje się konieczność złamania węgierskiego weta na wypłatę Kijowowi 50 miliardów euro w najbliższych czterech latach. Mamy zatem z jednej strony patetyczne hasła, a z drugiej – przykrą rzeczywistość, w której Orbán, mandatariusz Putina w sercu europejskiej demokracji, może bezkarnie blokować wsparcie UE dla walczącej Ukrainy.

Czytaj więcej

Węgry pozostaną bez pieniędzy. „Za długo byliśmy mili, z Orbánem trzeba grać twardo”

Budapeszt proponuje „kompromis”: może wycofać weto, pod warunkiem podziału 50 miliardów euro na cztery transze po 12,5 miliarda, które Rada Europejska będzie jednomyślnie zatwierdzać co roku. Co to oznacza? Ni mniej ni więcej, iż będzie mógł co roku blokować pomoc dla Ukrainy.

Kres prawdziwego pokoju w Europie

Niemcy były w 2023 roku drugim (17,1 miliarda euro) darczyńcą po USA. Na trzecim miejscu znalazła się Wielka Brytania (6,6 miliarda euro), a po niej Skandynawia i Europa Środkowa. Pamiętacie brytyjskiego premiera Neville’a Chamberlaina? W 1938 roku nie mógł pojąć „jak straszne, fantastyczne, niewiarygodne jest to, że mielibyśmy kopać okopy i nakładać maski gazowe z powodu kłótni w dalekim kraju pomiędzy ludźmi, o których nic nie wiemy”. Jego następca Rishi Sunak, wyciągnął wnioski z tamtego błędu; zrozumiał wagę strategicznego ciężaru. A reszta Europy?

Europa doświadcza od kilkudziesięciu lat stanu, którego nie było jej dane zaznać w poprzednich stuleciach. Yuval Noah Harari nazywa tę sytuację „prawdziwym pokojem”. Nie oznacza on tylko braku wojny, ale coś więcej: niskie prawdopodobieństwo jej wystąpienia. Cóż bowiem z tego, iż zdarzały się okresy „względnego pokoju” (jak w latach 1871–1914), skoro zawsze kończyły się wojną. Co więcej; wszyscy godzili się z faktem, że kolejna wojna musi wybuchnąć, a wręcz jej wyglądali.

Europa podjęła skuteczny wysiłek w celu zbudowania „prawdziwego pokoju”, lecz na naszych oczach zmienia się on w „pokój względny”. Propozycje negocjacji pokojowych składają jawni sojusznicy Kremla lub „użyteczni idioci”, wierzący w układy z szulerem, zmieniającym zasady w trakcie gry. Powinniśmy pamiętać, iż radość Chamberlaina, po podpisaniu umowy z Hitlerem w Monachium („Przywiozłem wam pokój!”) kosztowała Europejczyków miliony istnień.

Republikanie w USA myślą jedynie o wygraniu wyborów

Do grona naiwnych należy zaliczyć radykalnych republikanów, blokujących w Kongresie USA 61 miliardów dolarów pomocy dla Ukrainy. Nie chcą pamiętać, że Ameryka dwukrotnie musiała gasić pożary, które wybuchły w Europie i objęły cały świat. Dowodzenie demokratyczną koalicją czasów zimnej wojny świadczyło o skutecznym wyciągnięciu wniosków. Obecna blokada ma, zdaniem analityków Ośrodka Studiów Wschodnich drugie dno: „Republikanie zdają sobie sprawę, że Joe Biden uczynił ze wspierania wysiłku wojennego Ukraińców jeden z priorytetów prezydentury i niepowodzenie prezydenta w tym obszarze na kilka miesięcy przed wyborami jest im na rękę”.

Czytaj więcej

Biden prosi o pieniądze dla Ukrainy. Republikanie pytają jak chce skończyć wojnę

Mówiąc prostym językiem; „Dajmy Rosjanom zaorać Ukrainę, jeśli pomoże to nam wygrać wybory”. A jeśli rzeczywiście Amerykanie wybiorą jesienią na urząd prezydenta Trumpa? Po raz kolejny zapłacą w przyszłości życiem swych żołnierzy.

Co może zrobić samotna Europa?

Według komisarza Thierry’ego Bretona, Trump miał zadeklarować Ursuli von der Leyen, że nigdy nie pomoże Europie. Uważa, że „NATO umarło i my opuścimy NATO”. Co zatem musi zrobić potencjalnie samotna Europa? Innego wyjścia nie ma: musi systematycznie wspierać walkę Ukraińców w charakterze zaplecza frontu. Wzorem Putina powinna przestawić gospodarkę na tory wojennej mobilizacji, by dawać Ukraińcom to, czego potrzebują. To wyzwanie, lecz i szansa, by zgasić moskiewskie zagrożenie poza granicami UE i NATO. Zróbmy to, póki czas.

Pamiętacie format Ramstein? To cykl konferencji organizowanych przez USA w bazie amerykańskich sił powietrznych. Charakterystyczne, iż podczas pierwszego spotkania 26 kwietnia 2022 roku nie przyjęto jakiejś radykalnej nazwy, jak choćby „koalicja na rzecz pokonania Putina”, lecz użyto amorficznego terminu Grupa Konsultacyjna ds. Obrony Ukrainy. Dlaczego? Bo taka definicja nie anonsowała twardych zobowiązań, dzięki czemu więcej było uczestników.

Lloyd Austin, sekretarz obrony USA, zapowiedział, że grupa będzie widywać się co miesiąc. Podczas 16 spotkań przedstawicieli ponad 40 państw z całego świata podejmowano konkretne decyzje o wsparciu dla obrońców Ukrainy. Ostatnia narada „koalicji Ramstein” odbyła się 11 października 2023 roku. Dlaczego o tym piszę? Bo minął już kwartał bez kolejnej konferencji. Cisza. Czyżby to koniec waszyngtońskiej inicjatywy? A może tylko tymczasowa przerwa? Jeśli tak, to z jakich przyczyn? Nasuwają się dwie.

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki