Korespondencja z Brukseli
Za długo byliśmy mili, z Orbánem trzeba grać twardo – mówi wysoki rangą dyplomata jednego z państw UE. Dyplomaci są rozdrażnieni, bo Orbán od wielu miesięcy blokuje pomoc finansową dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro w nowelizacji wieloletniego budżetu UE na lata 2021–2027. – Sprawa robi się poważna. Ukraińcy mówią nam, że w lutym jeszcze mają pieniądze na pensje, ale w marcu już im nie starczy – relacjonuje inny dyplomata. Pogrążona w wojnie gospodarka ukraińska nie generuje wystarczająco dużo dochodów podatkowych, a wydatki na wysiłek militarny są ogromne. Świat śle Ukrainie od prawie dwóch lat pomoc humanitarną i sprzęt wojskowy, ale też regularnie zasila ukraiński budżet, by państwo mogło normalnie funkcjonować.
Za każdym razem jednak dzieje się to w atmosferze niepewności i targów z powodu oporu Węgier, dlatego Bruksela postanowiła przedstawić propozycję stałego pakietu na cztery lata, a przy okazji zwiększenia wieloletniego budżetu UE do 2027 roku głównie na walkę z migracją, obsługę covidowych obligacji oraz fundusze ratunkowe na wypadek coraz częstszych katastrof naturalnych. Węgry jednak powiedziały „nie”. Sabotują wszelkiego rodzaju pomoc dla Ukrainy, czy to gospodarczą, czy wsparcie dyplomatyczne, czy wreszcie polityczne w postaci negocjacji o wejściu do UE.
Viktor Orbán ws. Ukrainy zawsze ustępował, ale teraz upiera się wyjątkowo długo
Bo po pierwsze, Orbán uważa, że Zachód niepotrzebnie wspiera Kijów i powinien dogadać się z Moskwą. Po drugie, przy każdej okazji próbuje utargować coś dla siebie. Do tej pory zawsze ustępował, ale teraz upiera się już wyjątkowo długo. Zablokował decyzję na szczycie UE w grudniu, dlatego zwołano nadzwyczajne spotkanie przywódców na 1 lutego.
Czytaj więcej
Najbardziej antyeuropejski przywódca w UE może na kilka miesięcy przyjąć stery UE. To efekt skrócenia mandatu obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej.
Orbán sygnalizuje gotowość do kompromisu, ale specyficznie pojmowanego. Zgodziłby się na 50 mld euro, ale pod warunkiem, że pakiet co roku byłby potwierdzany w głosowaniu jednomyślnym. Czyli przez kolejne lata w tej sprawie Orbán trzymałby całą Unię w szachu.