Ryszard Bugaj: Jaka kara dla prezesa NBP Adama Glapińskiego

Nie ma pewności, czy zarzuty stawiane Adamowi Glapińskiemu obronią się przed Trybunałem.

Publikacja: 13.12.2023 03:00

Prezes Adam Glapiński może stracić stanowisko tylko w wyniku decyzji Trybunału Stanu

Prezes Adam Glapiński może stracić stanowisko tylko w wyniku decyzji Trybunału Stanu

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Przedstawiciele nowo sformułowanej większości parlamentarnej (także niektórzy publicyści) przystąpili do kompletowania listy osób, które mogą być pociągnięte do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Może na tej liście znaleźć się również prezes NBP, który – na podstawie regulacji konstytucyjnej – w trybie administracyjnym jest nieusuwalny. Pozbawić go stanowiska może tylko Trybunał Stanu. Czy są wystarczające przesłanki do wszczęcia postępowania przed Trybunałem?

Prezes Glapiński nie jest moim ulubieńcem, jednak gdy wspominam prace nad konstytucją, to przypominam sobie, że staraliśmy się sformułować mocne gwarancje nieusuwalności prezesa NBP – niezależnie od tego, kto nim będzie. Rzecz jasna nie chodziło o „przestępstwa pospolite”, ale o działania w zakresie funkcji prezesa banku. Pewnie nie bez znaczenia było przekonanie członków Komisji Konstytucyjnej, że postawienie prezesa przed Trybunałem musi zawsze prowadzić do osłabienia wiarygodności NBP.

Błędy prezesa NBP Adama Glapińskiego

Przyjrzyjmy się zarzutom, jakie są stawiane obecnie Glapińskiemu:
- błędna polityka stóp procentowych sprzyjająca wysokiej inflacji,
- niezgodne z prawem (z konstytucją) skupowanie na rynku wtórnym obligacji finansujących deficyt sektora rządowego,
- podejmowanie decyzji pod politycznym naciskiem liderów PiS-u,
- niedopuszczenie członków RPP do komentowania decyzji podejmowanych przez to ciało,
- niewłaściwy sposób prezentowania polityki NBP,
- niewłaściwa polityka kadrowa i płacowa.

Czytaj więcej

Nieoficjalnie: tak PiS chce zablokować postawienie Glapińskiego przed TS

Zarzut dotyczący błędnego decydowania o wysokości stóp procentowych jest wątpliwy w sensie prawnym: decyzje te podejmuje Rada Polityki Pieniężnej, a Glapiński ma tylko jeden głos, choć przewodniczy obradom Rady. Członkowie Rady nie należą do grupy osób odpowiadających przed Trybunałem, a z konstytucji nie wynika, że prezes, z racji jej przewodzenia, może jednak przed Trybunałem odpowiadać.

Ale ważniejsza jest inna okoliczność: właściwa polityka stóp procentowych nie może być podporządkowana żadnemu algorytmowi. Wymaga uwzględnienia wielu okoliczności trudnych do jednoznacznego sprecyzowania (prognozowania). Zresztą te okoliczności nieraz zmieniają się wcześniej, niż decyzję o zmianie stóp przyniosą jakiś efekt. Co więcej, cele polityki pieniężnej właściwie nie są jednoznacznie sprecyzowane.

Czytaj więcej

Obligacje lekko w górę po exposé Tuska. „Niższe ryzyko inwestowania w Polsce”

W Radzie może przeważać awersja do inflacji i orientacja na jej szybkie stłumienie nawet kosztem uszczerbku dla tempa wzrostu i wysokości bezrobocia. Tak chyba było w okresie, gdy pracami Rady kierował Leszek Balcerowicz. Bezrobocie sięgnęło 20 proc. Rada pod kierunkiem Adama Glapińskiego uznała, że przede wszystkim chronić należy wzrost. Moim zdaniem ta orientacja była zbyt jednostronna, ale trudno przyjąć, że był to delikt, którym zająć się powinien Trybunał Stanu.

Nie bez znaczenia jest jeszcze jedna okoliczność: w minionych kilku latach europejskie banki centralne (także Rezerwa Federalna w Stanach Zjednoczonych) prowadziły politykę dla inflacji „wyrozumiałą”. Można powiedzieć, że członkowie polskiej RPP działali konformistycznie lub – jeśli ktoś woli – zgodnie ze standardami EBC.

W konstytucji trudno znaleźć jednoznaczną dyrektywę dla polityki pieniężnej. Artykuł 227 ust.1 głosi: „Narodowy Bank Polski odpowiada za wartość polskiego pieniądza”. Ten zapis nie rozstrzyga ani o dopuszczalnej inflacji (lub deflacji), ani o „ścieżce” dochodzenia do jakiejś normy. I słusznie, bo w pewnych okolicznościach już poziom (akceptowany przez ustawę) w wysokości 3,5 proc. r./r. może być niepokojący, a w innych poziom istotnie wyższy musi być uznany za akceptowalny.

Kupić papiery rządowe

Kolejny zarzut dotyczy „polityki otwartego rynku”, czyli regulowania wielkości podaży pieniądza na drodze skupu lub sprzedaży papierów wartościowych. Sprzedaż papierów przez NBP ogranicza podaż pieniądza (bo zmniejsza możliwości kredytowe banków komercyjnych), a skup tę podaż powiększa. I w tym przypadku zarzut w kategoriach prawnych nie jest oczywisty. Z dwu powodów: kompetencje w tym zakresie posiada zarząd NBP, a nie prezes jednoosobowo, no i konstytucja zakazuje prowadzenia operacji bezpośrednio z rządem.

Zarzut byłby w pewnym zakresie zasadny, gdyby NBP kupował papiery rządowe bez wcześniejszej decyzji zarządu. Nie wiem, czy tak było. No i pozostaje kwestia zasadności zarzutu, gdy skup dotyczył transakcji na rynku wtórnym, choć trzeba przyznać, że ten skup (na dużą skalę) był prowadzony pod formalną osłoną (co nie znaczy, że ze szkodą dla racjonalnej polityki pieniężnej). Prezes EBC za analogiczną praktykę nie został pociągnięty do odpowiedzialności (został natomiast premierem Włoch).

Zarzut upolitycznienia NBP (gdyby został udokumentowany) musiałby chyba bazować na zapisie art. 227, ust. 4: „Prezes Narodowego Banku Polskiego nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego, ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością jego urzędu”.

Czytaj więcej

Grzegorz Siemionczyk: Exposé Donalda Tuska, czyli próba połączenia ognia i wody

Sprawa jest delikatna i kontrowersyjna. Z jednej strony, istnieje niewątpliwie potrzeba koordynacji polityki monetarnej i fiskalnej, a trudno to zrobić bez uzgodnienia polityki makroekonomicznej na linii rząd–NBP. Ale „uzgodnienia” mogą generować polityczną zależność NBP od rządzących partii. Konstytucja – niestety – nie zabrania zajmowania politycznego stanowiska przed objęciem funkcji prezesa banku.

W Polsce w przeszłości prezesi (bez wyjątku) pełnili nawet najważniejsze funkcje polityczne (np. premiera). Konstytucja nie wymaga nawet okresu karencji (Balcerowicz objął stanowisko prezesa „nazajutrz” po rezygnacji z funkcji „szefa” dużej partii). Trudno też zapomnieć o nagranej w restauracji Sowa i przyjaciele rozmowy panów Sienkiewicza i Belki. Niestety, na sugestie tego pierwszego Marek Belka (wówczas prezes NBP) nie zareagował pryncypialnie.

Oczywiście nie wykluczam, że Adam Glapiński uwikłał się w niestosowne kontakty ze światem polityki. Czy jednak bardziej niż jego poprzednicy?

Moim zdaniem całkowicie trafny jest zarzut dotyczący formy komunikowania się prezesa Glapińskiego z opinią publiczną. Szkoda że prezes nie korzysta z formuły swojego poprzednika (prof. Belki), który mówił: z prawdopodobieństwem… proc. inflacja w przyszłym roku wyniesie… proc. Ale czy to jest kwestia na miarę Trybunału Stanu ?

Dwa ostatnie zarzuty – jeżeli zostaną uwiarygodnione – nie budzą generalnych zastrzeżeń, choć i tu można mieć wątpliwości, czy są to „sprawy” na miarę Trybunału Stanu.

Czytaj więcej

Cezary Szymanek: Rosną dziury - demograficzna i budżetowa. Rząd Tuska musi działać od zaraz

I na koniec: trzeba pamiętać, że Trybunał Stanu to „instytucja upolityczniona” – jego skład wybierają posłowie i po następnych wyborach go zmieniają. Taka jego formuła ułatwia podważanie jego decyzji i ich interpretowanie jako stronniczych. Trzeba mieć nadzieję, że żaden wniosek o odpowiedzialność przed Trybunałem nie zostanie złożony bez starannego zbadania okoliczności prawnych i faktycznych. Wywiązanie się z wyborczej obietnicy „rozliczenia PiS-u” nie powinno być wystarczającym powodem kierowania wniosków do Trybunału. Szczególnie w przypadku, gdy pociąga to za sobą negatywne konsekwencje wizerunkowe dla ważnych instytucji państwa.

o autorze

Ryszard Bugaj

Autor jest profesorem nauk ekonomicznych w PAN, byłym posłem i przewodniczącym Unii Pracy

Przedstawiciele nowo sformułowanej większości parlamentarnej (także niektórzy publicyści) przystąpili do kompletowania listy osób, które mogą być pociągnięte do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Może na tej liście znaleźć się również prezes NBP, który – na podstawie regulacji konstytucyjnej – w trybie administracyjnym jest nieusuwalny. Pozbawić go stanowiska może tylko Trybunał Stanu. Czy są wystarczające przesłanki do wszczęcia postępowania przed Trybunałem?

Pozostało 94% artykułu
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki