Obraz Janusza Kowalskiego z powstańczą opaską na przedramieniu nie różni się niczym od czekoladowego orła – symbolu porażki prezydenta Bronisława Komorowskiego i liberalnych mediów, którzy starali się przygotować ofertę patriotyczną konkurencyjną dla prawicowej. Na własne życzenie to Janusz Kowalski jest dziś twarzą prawicy. Prawicy męczącej i zmęczonej.
Jaką politykę historyczną proponował Lech Kaczyński
Proponuję proste ćwiczenie: przeczytajmy przemówienie, które wygłosił prezydent Lech Kaczyński w dniu otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego 19 lat temu, oraz przejrzyjmy zdjęcia i wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy z 1 sierpnia 2023 roku. Najpierw dostaniemy nowoczesny, intelektualnie sycący, spójny, porywający i koncyliacyjny wywód o polskich dziejach i wspólnocie, w której każdy może się odnaleźć. A potem zobaczymy groteskowo uśmiechniętych polityków – niekiedy z powstańczymi opaskami na niewłaściwym ramieniu, pustosłowie premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że powstanie trwa nadal, wpis na Twitterze kurator Barbary Nowak wykorzystującej rocznicę do tego, by uderzyć w politycznego przeciwnika, oraz ugłaskiwanie Roberta Bąkiewicza przez Suwerenną Polskę. Jak na dłoni widać miarę intelektualnego upadku.
Albo inaczej: „To z niepodległościowego ruchu zrodzonego w końcu XIX i na początku XX wieku, z przykładu, jaki dała niepodległościowa walka rewolucji 1905 roku i lat 1914–1918, zrodził się system wartości przekazany kolejnemu pokoleniu II Rzeczypospolitej” – mówił 1 sierpnia 2004 roku prezydent Lech Kaczyński. 4 grudnia 2020 roku Stanisław Karczewski senacką uchwałę, która upamiętniała rewolucję 1905 roku zaliczoną przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego do powstań narodowowyzwoleńczych, określił na Twitterze jako „neobolszewizm”. I teraz widać jeszcze wyraźniej: prawica dziś nie ma żadnej opowieści o Polsce, jak i o sobie samej.
Dlaczego prawica odpuściła dziś historyczną debatę
To, co jej zostało, to zwulgaryzowany i groteskowy oraz wybitnie nieciekawy antykomunizm, a dodajmy przy tym, że do worka z etykietką „komunizm” dorzuciła już dosłownie wszystko. Nie ma też przemówienia polityka Zjednoczonej Prawicy bez odniesienia się do Donalda Tuska: za każdym razem, kiedy prawicowy polityk staje za mównicą, można przyjmować zakłady, ile razy jego nazwisko padnie. Prawica nie umie się dziś zdefiniować inaczej, jak wyłącznie w odniesieniu do lidera Platformy Obywatelskiej.