Rozpocznę od najważniejszej myśli tego artykułu (by nie zginęła ona w tekście): Jarosław Kaczyński zdecyduje się na wspólny start z Suwerenną Polską, jeśli będzie wierzył w zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy, natomiast jeśli uzna, że wygrana opozycji jest nieuchronna, pozbędzie się partii Zbigniewa Ziobro i pójdzie do wyborów samodzielnie, nawet za cenę wojny z obecnym ministrem sprawiedliwości.
Solidarna Polska była Kaczyńskiemu potrzebna w 2015 r. i 2019 r. do zdobywania władzy. Jeśli teraz jego kalkulacje wskazywałyby na to, że PiS znajdzie się w opozycji, będzie chciał, by był w niej jedyną (poza Konfederacją) siłą parlamentarną. Ziobro jako sojusznik w utrzymaniu władzy jest dla Kaczyńskiego czymś dyskomfortowym, ale koniecznym; we wspólnym zasiadaniu w ławach opozycji pozostałby już tylko dyskomfort.
Procenty na wagę złota
Każdy procent poparcia jest w wyborach na wagę złota, gdy walczy się o zwycięstwo, natomiast nie ma specjalnego znaczenia czy w opozycji będzie się dysponować 170 czy 180 szablami sejmowymi. O wiele ważniejsze w tej sytuacji jest to, by w odbiorze społecznym być jedynym recenzentem nowego rządu, a wszyscy konkurenci na tym polu żeby byli „niewidoczni”, najlepiej poza Sejmem i bez budżetowego finansowania. O to toczy się gra.
Czytaj więcej
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odniósł się na Twitterze do słów premiera Mateusza Morawieckiego dotyczących zmian w sądownictwie.
Jeśli przyjmie się za prawdziwe powyższe spostrzeżenia, wszystkie napięcia i walka na linii PiS – SP zaczynają wyglądać na oczywiste. Na przykład to, że politycy tej drugiej partii przygotowują się na samodzielny start i że zakładają, iż w ostatniej chwili mogą nie znaleźć się na wspólnych listach z PiS, więc domagają się, by tym razem iść do wyborów w formule koalicji. Mają słuszne podejrzenia, iż w ostatniej chwili, na dobę przed rejestracją list, mogą nie ujrzeć na nich swoich nazwisk. To byłoby w stylu Kaczyńskiego. Dlatego zapewne – nawet jeśli dostaną jego obietnicę – będą zbierać podpisy pod własną listą wyborczą i postawią ultimatum prezesowi PiS, że listy ZP będą musiały być zarejestrowane na kilka dni przed upływem konstytucyjnego terminu – w innym wypadku zarejestrują swój komitet.