Rosyjska agresja de facto trwa niezależnie od tego, czy rosyjskie czołgi przekroczą granicę Ukrainy, czy nie. Ukraina już poniosła ogromne straty związane z szantażem Putina a cyberataki na ukraińskie instytucje już się zaczęły. To jest akt wojny. Putin zaszantażował nie tylko Ukrainę ale cały świat. Prowadzi wyrafinowaną i brutalna grę, która często wymyka się naszej logice.
Rosyjska dyplomacja doskonale analizuje słabe punkty, emocje, interesy i potrzeby graczy na Zachodzie. Umiejętnie wyzwala strach, wywołuje wątpliwości, powoduje, że wielu ludzi - z innego, wydawałoby, się kręgu kulturowego - daje się jej wodzić za nos.
Celem Putina jest odbudowa, choćby propagandowa dawnego imperium i rozbicie zachodniego systemu bezpieczeństwa. Chce osłabić sojusze i rozbić jedność zachodniego świata – głównego wroga Rosji, świata, który doprowadził niegdyś do zburzenia żelaznej kurtyny i rozszerzenia sfery wolności, wolnej od wpływu Moskwy.
Rosyjski przywódca wybrał, zdawałoby się, znakomity moment. Ameryka pod rządami niezbyt pewnego siebie prezydenta, zajęta wewnętrznymi wojnami kulturowymi, poirytowana Europą i skupiona coraz bardziej na konflikcie z Chinami. Europa liżąca rany po pandemii, wewnętrznie targana sprzecznymi interesami, z nowym rządem niemieckim i przed wyborami we Francji, majacząca o strategicznej autonomii, ale niezdolna do samodzielnego działania w kwestii bezpieczeństwa.