Czy w Polsce torturuje się ludzi? Większość osób z przekonaniem odpowie, że nie. Tymczasem przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur przeanalizowali akta postępowań sądowych dotyczących m.in. wymuszania zeznań (art. 246 kodeksu karnego). Wynika z nich, że w latach 2008–2015 sądy skazały 33 policjantów w 22 sprawach. Chodziło m.in. o poddawanie innej czynności seksualnej, bicie pałkami czy strzelanie z pistoletu obok zatrzymanego.
Czytaj także: Tortury na policji – RPO wskazuje, jak im zapobiegać
Mimo tak drastycznych przypadków w Polsce nie mówi się wprost o torturach. Jeszcze trudniej określić skalę problemu. W przeciwieństwie do innych, polski kodeks karny nie przewiduje odrębnego przestępstwa tortur. Pewne zachowania mogące nosić jego cechy są uregulowane np. we wspominanym art. 246 k.k., art. 247 k.k. (znęcanie nad osobą pozbawioną wolności) czy art. 231 k.k. (przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego).
Nazwać rzecz po imieniu
Ma to przełożenie na społeczne postrzeganie problemu, o czym Wojciech Bojanowski, autor reportażu o sprawie Igora Stachowiaka, mówił podczas konferencji „Okrągły Stół: Państwo bez tortur?", zorganizowanej w Biurze RPO. Przyznał, że dopiero jasna ocena rzecznika praw obywatelskich, który wprost nazwał torturami rażenie paralizatorem skutego kajdankami mężczyzny, pokazała, że nie było to zwykłe przekroczenie uprawnień. Niestety, tej gotowości do nazywania rzeczy po imieniu brakuje wielu osobom, w tym przedstawicielom zawodów prawniczych.
Z rezerwą do konwencji
Dopiero w tym roku polski sąd po raz pierwszy wskazał, powołując się na definicję określoną w art. 1 konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania z 1984 r., że rażenie zatrzymanych przez policję prywatnym paralizatorem w okolice miejsc intymnych to tortury. Mimo że Polska ratyfikowała konwencję już w 1989 r., niewielu prawników decyduje się na nią powoływać. A to istotne, bo obowiązujące regulacje prawne znacznie utrudniają lub wręcz uniemożliwią kwalifikację czynów noszących znamiona tortur. Praktyka pokazuje zaś, że średni wymiar kary w takich sprawach wynosi ok. 1,5 roku pozbawienia wolności.