Pani sędzio, jak to jest z tymi decyzjami o tymczasowym aresztowaniu w sądach?
Sąd w I instancji bierze na siebie odpowiedzialność za zastosowanie najsurowszego środka. Musi być do tego przygotowany i przekonany. Ostatnie wydarzenia w sprawie Marcina Romanowskiego, b. wiceministra sprawiedliwości, i jego kolejnego immunitetu to nowy temat. Kiedy słucham burzliwej dyskusji w tej sprawie, to wiem, że cierpi wizerunek państwa. I to się pogłębia. Pojawiają się sytuacje nieznajomości, nierozumienia prawa w społeczeństwie. Niedawno słyszałam jak dziennikarz mówi do Marcina Romanowskiego, że przecież może przed sądem udowodnić swoją niewinność, a on słusznie odpowiada, że to jemu trzeba udowodnić winę. Sytuacja, jaką obserwujemy, dotycząca posła Marcina Romanowskiego, sprowadza się do tego, czy trafi on do aresztu czy też nie. A przecież nie to jest najważniejsze.
Czytaj więcej
Prokuratura mogła uniknąć ataku i zawczasu rozbroić immunitetową bombę. Wystarczyło poinformować, że kwestia immunitetu jest jej znana i analizowana.
Czy dyżury aresztowe w sądach to fikcja? Czy sędzia jest w stanie zapoznać się z wieloma tomami akt, zanim podejmie decyzję o zastosowaniu aresztu? Ma na to 24 godziny.
Każdy sędzia bierze na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje. Przepisy są, jakie są. Każdy obywatel w tym kraju, pani i ja i wszyscy powinniśmy czuć się w bezpieczni. Powinniśmy żyć w przekonaniu, że wyłącznie rozsądne stosowanie prawa będzie miało miejsce w przypadku każdego obywatela bez względu na jego nazwisko i funkcję. Słyszymy dzisiaj, że w sprawie Marcina Romanowskiego sąd II instancji ma różne możliwości działania. Może go aresztować i już od tej decyzji nie będzie przysługiwało odwołanie. To znowu jest nieprawda. Wolność – obok życia, zdrowia – jest jedną z najważniejszych wartości. I jeżeli nie będzie szacunku dla tych najważniejszych wartości, jeśli chodzi o życie każdego z nas, to naprawdę będzie źle.