Generał Marek Papała został zastrzelony na parkingu przed swoim domem w nocy 25 czerwca 1998 r. Wykrycie sprawców zbrodni policja traktowała jako sprawę honorową. Do dziś jednak nikt nie został za nią ukarany. Sprawa jest uważana za największą porażką polskiej policji i prokuratury.
Zbrodnia na parkingu
Wieloletnie śledztwo zakończyło się wniesieniem w 2015 r. aktu oskarżenia przeciwko siedmiu członkom gangu trudniącego się kradzieżą samochodów. Łódzka Prokuratura Regionalna uznał, że generał Papała był ich przypadkową ofiarą. Prokurator żądał kary dożywocia dla Igora M. (pseudonim „Patyk”) za zabójstwo szefa Policji, dla trzech innych – kar po 15 lat więzienia za współudział w napadzie, a dla pozostałych trzech – kar 7,5 oraz 3 lat więzienia za udział w samej kradzieży.
W październiku 2020 r., po niemal pięciu latach procesu Sąd Okręgowy w Warszawie uznał wersję prokuratury za nietrafioną i uniewinnił „Patyka”) od zarzutu zabójstwa byłego szefa Policji, a także uniewinnił lub umorzył postępowanie wobec pozostałych z powodu przedawnienia.
Sędzia Mariusz Iwaszko w ustnym uzasadnieniu wskazał długą listę okoliczności podważających wiarygodność świadka koronnego, który obciążył „Patyka". Sędzia powiedział m.in., że „nie stwierdzono żadnych oznak walki o ten samochód, nie stwierdzono jakiejkolwiek rozmowy dotyczącej kradzieży na przykład: oddaj kluczyki! (…) Jest oczywiście do pomyślenia, że M. zdenerwowany, niechcący nacisnął na spust. To jest jednak samo w sobie tak mało prawdopodobne, że aż niewiarygodne”.
W ocenie sądu śledczy nie przedstawili też dowodów na to, że „Patyk” przy kradzieżach samochodowych używał broni.