Prof. Hołyst: Jako człowiek rozumiem, ale jako prawnik muszę potępić

Uważam, że w sytuacjach takich, jak zabójstwo Kamila, jako społeczeństwo jesteśmy gotowi do samosądu. Do tego, by sprawy bezpieczeństwa – kiedy państwo i instytucje zawodzą – wziąć we własne ręce – mówi prof. Brunon Hołyst, kryminolog

Publikacja: 14.05.2023 15:25

Prof. Brunon Hołyst, prezes Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego

Prof. Brunon Hołyst, prezes Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

 Panie profesorze, życzenie najgorszego dla prawdopodobnego sprawcy zabójstwa ośmioletniego Kamila płynie praktycznie z każdej strony – internauci nawołują do linczu, a część polityków żałuje, że w Polsce nie ma kary śmierci. Bardziej powściągliwi, choć przeciwni pozbawiania życia w majestacie prawa, po cichu liczą, że państwo „wyręczą” współwięźniowie. Rozumie pan takie reakcje?

Zrozumiałe jest, że za taki czyn opinia publiczna żąda kary śmierci, nawet jeśli wie, że jej wymierzenie w naszym kraju teoretycznie nie jest możliwe. Uważa jednak, że ojczym Kamila nie zasługuje na życie, bo dokonał zbrodni, która w każdym wymiarze przekreśliła istotę jego człowieczeństwa. Nie dziwię się, że opinia jest wzburzona, bo ona chciałaby kształtować relacje międzyludzkie w sposób taki, żeby nigdy nie mieć do czynienia z podobnymi przypadkami. Ale nawoływania do zabicia sprawcy nie są przemyślane, wynikają z odruchu serca, stanowią reakcję na działanie systemu, który nie zapobiegł tragedii. Społeczny bunt obejmuje nie tylko ojczyma i matkę Kamilka, ale rozszerza się też na innych, niemych świadków tej tragedii. Gniew podsuwa pewne rozwiązania i pozwala ferować wyroki bez sądu, czemu nie można się dziwić. Duże znaczenie mają też procesy emocjonalne, bo ludzie wyobrażają sobie, jak bardzo cierpiało to dziecko, szukają odpowiedzi na pytanie, jak można było do tego dopuścić. Będą więc wypowiadać „ciąg życzeń” wobec sprawcy po to, żeby „wyrównać” szkody wyrządzone Kamilkowi. Jednak żadne działania nie cofną przecież czasu i nie złagodzą doznawanego przez niego – i to przez dłuższy okres – bólu. Czyli w efekcie nie przywrócą dziecku życia.

Czy nawoływanie do wymierzenia takiej „społecznej” kary, niezgodnej z obowiązującymi w naszym kraju przepisami, nie jest wyrazem bezsilności i paradoksalnie poczucia społecznej winy?

 Z pewnością. Ludzie prześcigają się teraz w wymyślaniu, co powinno spotkać tego mężczyznę, jednak taka reakcja post factum, to próba usprawiedliwiania tego, co już się wydarzyło. Społeczeństwo poczuwa się do winy, bo to w jego szeregach znalazł się przyszły sprawca takiego czynu. A my nie zrobiliśmy nic, żeby stał się on choć odrobinę lepszym człowiekiem i żeby wykazał cechy ludzkie w relacjach interpersonalnych. Pojawia się pytanie o to, dlaczego go tolerowaliśmy, a nie poddaliśmy zabiegom terapeutycznym, dlaczego w porę nie zneutralizowaliśmy jego zbrodniczych popędów i agresji.

Czy pana zdaniem nasze społeczeństwo rzeczywiście byłoby zdolne do samodzielnego wymierzenia kary, jeśli sprawca tego typu przestępstwa nie trafiłby za kratki?

Uważam, że w sytuacjach takich, jak zabójstwo Kamila, jako społeczeństwo jesteśmy gotowi do samosądu. Do tego, by sprawy bezpieczeństwa – kiedy państwo zawodzi, a instytucje nie wypełniają swoich obowiązków – wziąć we własne ręce. W tym kontekście wystarczy przypomnieć przypadek bandyty, który chodził z siekierą po Włodowie, a policja odmówiła interwencji w jego sprawie. W telewizyjnej audycji stanąłem wtedy po stronie tych, którzy zabili, bo uważam, że działali oni w obronie koniecznej. Tamta sytuacja była oczywiście inna, a samosądy są niedopuszczalne, ale człowiek w desperacji jest gotów zrobić wszystko. W przypadku Kamila nie zdziwiłby się, gdyby któryś z mieszkańców, widząc, jak oprawca zachowuje się wobec dziecka, zabił tego mężczyznę. Oczywiście jako prawnik musiałbym go potępić, ale jako człowiek bym go zrozumiał. Widząc bezsilność ofiary i czując chęć ocalenia dziecka, dochodzą do głosu bardzo silne, negatywne emocje, a zachowanie ludzkie zależne jest od sytuacji. Dorzucając swoją cegiełkę do społecznego buntu, usprawiedliwiamy samych siebie. A w zdrowym społeczeństwie nie ma miejsca na neutralną reakcję na to, co stało się Kamilowi.

Cała rozmowa w poniedziałek w "Rzeczpospolitej" i na rp.pl

Czytaj więcej

Prof. Hołyst: Zabili Kamilka, Polacy gotowi do samosądu

 Panie profesorze, życzenie najgorszego dla prawdopodobnego sprawcy zabójstwa ośmioletniego Kamila płynie praktycznie z każdej strony – internauci nawołują do linczu, a część polityków żałuje, że w Polsce nie ma kary śmierci. Bardziej powściągliwi, choć przeciwni pozbawiania życia w majestacie prawa, po cichu liczą, że państwo „wyręczą” współwięźniowie. Rozumie pan takie reakcje?

Zrozumiałe jest, że za taki czyn opinia publiczna żąda kary śmierci, nawet jeśli wie, że jej wymierzenie w naszym kraju teoretycznie nie jest możliwe. Uważa jednak, że ojczym Kamila nie zasługuje na życie, bo dokonał zbrodni, która w każdym wymiarze przekreśliła istotę jego człowieczeństwa. Nie dziwię się, że opinia jest wzburzona, bo ona chciałaby kształtować relacje międzyludzkie w sposób taki, żeby nigdy nie mieć do czynienia z podobnymi przypadkami. Ale nawoływania do zabicia sprawcy nie są przemyślane, wynikają z odruchu serca, stanowią reakcję na działanie systemu, który nie zapobiegł tragedii. Społeczny bunt obejmuje nie tylko ojczyma i matkę Kamilka, ale rozszerza się też na innych, niemych świadków tej tragedii. Gniew podsuwa pewne rozwiązania i pozwala ferować wyroki bez sądu, czemu nie można się dziwić. Duże znaczenie mają też procesy emocjonalne, bo ludzie wyobrażają sobie, jak bardzo cierpiało to dziecko, szukają odpowiedzi na pytanie, jak można było do tego dopuścić. Będą więc wypowiadać „ciąg życzeń” wobec sprawcy po to, żeby „wyrównać” szkody wyrządzone Kamilkowi. Jednak żadne działania nie cofną przecież czasu i nie złagodzą doznawanego przez niego – i to przez dłuższy okres – bólu. Czyli w efekcie nie przywrócą dziecku życia.

Sądy i trybunały
Po co psuć świeżą krew, czyli ostatni tegoroczni absolwenci KSSiP wciąż na lodzie
Nieruchomości
Uchwała wspólnoty musi mieć poparcie większości. Ważne rozstrzygnięcie SN
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Śmierć nastolatek w escape roomie. Jest wyrok