Prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki poinformowali w środę, że nic nie wskazuje na to, aby tragiczne zdarzenie w Przewodowie było zamierzonym atakiem na Polskę, nie ma bowiem dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję. Jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwpowietrznej.
W normalnej sytuacji osobom najbliższym śmiertelnej ofiary zawinionego wypadku czy to na budowie, na stole operacyjnym czy drodze należą się świadczenia: zwrot kosztów pogrzebu, a osobie alimentowanej przez zmarłego – renty. Sąd może nadto przyznać najbliższym ofiary odszkodowanie, jeżeli wskutek jej śmierci nastąpiło znaczne pogorszenie ich sytuacji życiowej. Mają też oni szansę na uzyskanie – również drogą sądową – zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.
Te ogólne zasady polskiego prawa cywilnego byłoby jednak bardzo trudno przenieść na nadzwyczajną sytuację związaną z wojną, która od 24 lutego toczy się za naszą wschodnią granicą.
– Ukraińcy działali najwyraźniej w stanie wyższej konieczności, broniąc się przed zmasowanym atakiem, był to więc nieszczęśliwy wypadek. Rosjan można z kolei obwiniać za tysiące ofiar na Ukrainie, ale nie za tę konkretną szkodę po polskiej stronie granicy. W obu wypadkach może nie być winnego – ocenia prof. Marcin Orlicki z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Czytaj więcej
Czekajmy na ustalenie odpowiedzialnych za incydent z rakietą. I pamiętajmy, że ewentualna odpowiedź NATO niekoniecznie musi być militarna.