Ostatnio funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Kijowie zatrzymali cztery osoby. Wszystkie posiadają ukraińskie paszporty, mieszkają w stolicy. Wśród zatrzymanych znalazło się trzech mężczyzn, karanych wcześniej m.in. za kradzieże. Była w tym gronie też uzależniona od narkotyków kobieta.
Co zrobili? Spalili trzy samochody wojskowe (w tym dwie terenówki). Zrobili zdjęcia i wysłali „sprawozdanie” Rosjanom. Nie zdążyli otrzymać wynagrodzenia, grozi im osiem lat więzienia. O możliwości szybkiego zarobku dowiedzieli się na jednym z kanałów w komunikatorze Telegram (cieszy się największą popularnością nad Dnieprem).
Na zlecenie Rosjan palą wojskowe samochody
Na Zakarpaciu zatrzymany 21-letni Ukrainiec na zlecenie Rosjan spalił wojskowy samochód oraz auto należące do Czerwonego Krzyża. Mieszkaniec Odessy wpadł w ręce SBU, gdyż podpalał wojskowe samochody w kilku ukraińskich miastach. W Dnieprze spłonęła karetka, którą jedna z wolontariuszek szykowała do przekazania na front. W Mikołajowie zatrzymano trzech nastolatków, którzy spalili dwa wojskowe samochody.
Kilka dni temu mieszkanka obwodu kirowohradzkiego została skazana na sześć lat więzienia, bo za pieniądze od Rosjan spaliła wojskowy samochód. Z kolei w połowie września w Kijowie zatrzymano 16-latka, który udał się do stolicy z obwodu czerkaskiego i podpalił wojskowe auto. Rosjanie obiecali mu za to tysiąc dolarów.
Czytaj więcej
Na stole przywódców państw zachodnich leżą obecnie dwie opcje. Jedna oznaczałaby wojnę NATO z Rosją. Druga skazałaby Ukrainę na upadek. Świat poszukuje dla Kijowa trzeciej drogi. Ale czy jest ona możliwa?