Ukraińska Prawda rozlicza rządzących nad Dnieprem, odkąd została założona wiosną 2000 roku przez znanego dziennikarza Georgija Gongadze. Kilka miesięcy później został brutalnie zamordowany. Po latach w sprawie tego zabójstwa za kratki trafiło kilku wysokiej rangi funkcjonariuszy MSW (w tym jeden skazany na dożywocie generał). Od tamtej pory portal zdobył pozycję jednego z najważniejszych mediów w kraju.
Nawet w czasie trwającej od ponad dwóch lat rosyjskiej agresji publikował materiały zarówno o skorumpowanych politykach obozu rządzącego, jak i przekupnych przedstawicielach opozycji. Dzisiaj Ukraińska Prawda alarmuje społeczność międzynarodową i stawia poważne zarzuty pod adresem administracji prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Wołodymyr Zełenski wprowadził cenzurę? Portal skarży się na „systematyczną presję” ze strony biura prezydenta
„Chcemy zwrócić uwagę kolegów, partnerów i organizacji międzynarodowych na ciągłą i systematyczną presję, wywieraną przez biuro prezydenta na redakcję oraz poszczególnych dziennikarzy” – czytamy w oświadczeniu redakcyjnym Ukraińskiej Prawdy. Zarzucają prezydentowi, że jego współpracownicy zabraniają przedstawicielom obozu rządzącego rozmawiać z dziennikarzami portalu i uczestniczyć w zorganizowanych przez redakcję wydarzeniach. Oskarżają też biuro prezydenta o wywieranie presji na reklamodawców, by rezygnowali ze współpracy z redakcją.
Reklamodawcy zaczęli nam mówić, że „współpraca z Ukraińską Prawdą jest niepożądana, dlatego nie będziemy rozmieszczać reklam”. Po raz ostatni doświadczaliśmy tego za czasów Leonida Kuczmy
Sewgil Musajewa, redaktorka naczelna Ukraińskiej Prawdy
– Reklamodawcy zaczęli nam mówić, że „współpraca z Ukraińską Prawdą jest niepożądana, dlatego nie będziemy rozmieszczać reklam”. Po raz ostatni doświadczaliśmy tego za czasów Leonida Kuczmy – mówiła w rozmowie z radiem NW redaktorka naczelna Ukraińskiej Prawdy Sewgil Musajewa. Kilka dni temu w rozmowie z Ukraińskim Instytutem Środków Masowego Przekazu (Institute of Mass Information) stwierdziła, że do właściciela portalu (czeski biznesmen Tomáš Fiala – red.) „nadchodziły propozycje sprzedaży medium”, ale miał odmówić.