Rzeczpospolita: W przyszłym roku mogą ruszyć prace związane z przekopaniem Mierzei Wiślanej. To nie pierwsze podejście do tego projektu. Czy taka inwestycja jest nam w ogóle potrzebna?
prof. Adam Weintrit: Wszystko zależy od tego, jak w naszym kraju będzie się rozwijała żegluga śródlądowa. Przekopanie się przez Mierzeję Wiślaną spowodowałoby ponowne uruchomienie portu w Elblągu, który kiedyś miał większe znaczenie niż dziś. Jeśli faktycznie budowa miałaby dojść do skutku, to ważny byłby też rozwój sieci kolejowej i drogowej, żeby rozładunek statków w Elblągu miał sens. Dzięki przekopaniu mierzei moglibyśmy się uniezależnić od Rosji, która twierdzi, że Cieśnina Piławska należy do niej. A jest to sprzeczne z prawem międzynarodowym. Ale Polska tego tematu nie podnosiła, bo znaczenie Elbląga nie było aż tak duże.
Pomysł przekopania się przez mierzeję nie jest nowy, czy wcześniej były podobne?
Przed wojną padł pomysł przekopania Półwyspu Helskiego i budowy dużego portu w Pucku. Ale porzucono ten projekt, i słusznie. Potem wybudowano Gdynię. Tyle że dziś Gdynia będzie tracić na znaczeniu na korzyść Gdańska, w którym liczba przeładunków jest porównywalna do tej w Hamburgu. W Europie większość kanałów śródlądowych budowano w końcu XIX wieku. Na terenie Polski mamy wiele pozostałości po takich budowach, także na terenach, które dopiero po II wojnie stały się częścią naszego kraju. Ale po wojnie nikt nic przy nich nie robił.
Czy pomysł przekopania Mierzei Wiślanej możemy porównywać z tak wielkimi inwestycjami jak budowa Kanału Sueskiego czy Panamskiego?