Na dwa miesiące przed głosowaniem do zgromadzenia w Strasburgu sondaże nie są korzystne dla partii przyjaznych Unii. Co prawda chadecy z Europejskiej Partii Ludowej (EPP, 175 mandatów), umiarkowana lewica z klubu Socjalistów i Demokratów (S&D, 140) oraz liberałowie z Odnowić Europę (82) mają wedle agregatora portalu Politico zapewnioną większość 397 deputowanych. Jednak trójca, która tradycyjnie nadawała ton rozwojowi Unii, nigdy nie była tak blisko zepchnięcia do mniejszości czy zejścia poniżej progu 360 europosłów.
Trójca, która tradycyjnie nadawała ton rozwojowi Unii, nigdy nie była tak blisko zepchnięcia do mniejszości czy zejścia poniżej progu 360 europosłów
Zgodnie z tymi prognozami EPP pozostanie największą siłą Parlamentu Europejskiego, ale pod warunkiem, że dwie formacje gromadzące skrajną prawicę: Tożsamość i Demokracja (ID, miałaby dostać 85 mandatów) oraz Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR, 79 deputowanych), nie połączą swoich sił. W przeciwnym wypadku mogłaby powstać największa siła europarlamentu, bo akces do ECR sygnalizuje niezależny w tej chwili (od wyjścia z EPP w 2019 roku) Fidesz węgierskiego premiera Viktora Orbána. Liczy on na przynajmniej 12 deputowanych.
Podzieleni eurosceptycy i warunki Webera
Co prawda żadne sondaże nie przewidują przejęcia przez ugrupowania eurosceptyczne większości głosów w Parlamencie Europejskim. Jednak aby powstrzymać odpływ wyborców, EPP już teraz w coraz większym stopniu przejmuje hasła skrajnej prawicy. Przewodniczący tego ugrupowania Manfred Weber ostrzegł, że jego formacja nie będzie współpracowała z nikim, kto nie spełnia trzech podstawowych warunków: opowiada się za rozwojem Unii, jest sojusznikiem Ukrainy oraz zależy mu na utrzymaniu rządów prawa. Jednak poza tymi podstawowymi założeniem pozostaje duże pole do nieformalnej współpracy.
Dotyczy to w szczególności ochrony środowiska: EPP już od jesieni zeszłego roku opowiada się za „pauzą” we wdrażaniu Zielonego Ładu, na co przystała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. W ramach tej nowej dynamiki została na przykład przesunięta data zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych. Von der Leyen poszła także na daleko idący kompromis w stosunku do protestujących rolników. Obejmuje on choćby wycofanie się z obowiązkowego ugorowania części terenów uprawnych. W tle tej decyzji jest obawa, aby środowiska wiejskie nie wsparły skrajnej, populistycznej prawicy.